poniedziałek, 7 listopada 2016

Matt ~ 2x05

W pewnym sensie wszystko zaczęło się uspokajać. Carlisle nie żył, Cedric czekał na proces, Aaron został uniewinniony, a Lola wróciła do swoich rodziców. Jedyny problem, jaki pozostał to Francuzi oraz to, co zrobili Lynette i Tess. Dzień po zabiciu Carlisle'a, Lyn wróciła do domu, ale nie miała czasu nas o tym powiadomić - dowiedziałem się, gdy wpadłem na nią na korytarzu Instytutu. Czekała na Margaux. Tessa się nie odezwała.
I kiedy siedziałem pod gabinetem Wrena kilka dni później, wpadłem na Lynette po raz drugi. Wydawała się naprawdę szczęśliwa, ale miałem wrażenie, że coś jest nie tak. Tylko jeszcze nie wiedziałem co. 
-Matty, co tu robisz?-Lyn uśmiechnęła się szeroko i usiadła obok mnie.
-Czekam na twojego brata. Wraca w teren, skoro Gabriel może już wrócić do Instytutu.-odparłem, opierając głowę o ścianę.-Jest szansa, że Wren zabierze mnie na jakąś misję.
-Mało ci wrażeń ostatnio?-Lyn uniosła brew rozbawiona. Wzruszyłem ramionami. 
-Nie ode mnie to zależy. 
-A co z Eliasem?-Lyn przypatrywała mi się uważnie.
-Elias ma wystarczająco dużo na głowie. Jego rodzina gwałtownie powiększyła się o jakieś sześć osób. A ja jeszcze nie wiem czy pojadę.-próbowałem się jakoś logicznie wytłumaczyć. Lynette pokręciła głową.
-Jasne. Lepiej mu powiedz. Nie wiem czy wiesz, ale komunikacja w związku jest najważniejsza.
-Tak jak w twoim i Tessy?-mruknąłem, a dziewczyna posłała mi nienawistne spojrzenie. Uniosłem ręce w obronnym geście. Chyba nie powinienem zaczynać drażliwych tematów.-Dobra, dobra, pogadam z nim dzisiaj, jeśli Wren będzie chciał mnie wysłać. 
-Świetnie.-uśmiech wrócił na twarz Lynette. Jej telefon zaczął dzwonić. Spojrzała na wyświetlacz, a potem wywróciła oczami.-Tak, braciszku? 
Wren nie mówił długo, a Lyn odparła:
-Pod twoim gabinetem.-drzwi natychmiast się otworzyły.
-Netty, dobrze cię widzieć.-Wren uściskał swoją siostrę, posłał mi szybko uśmiech i zwrócił się znów do niej.-Mama właśnie dzwoniła. Mamy problem. Will.
Lynette wytrzeszczyła oczy.
-Słucham?
-Zniknęła.-odparł Wren.
-Kim jest Will?-wtrąciłem się. Rodzeństwo Martinów spojrzało na mnie a potem wymieniło spojrzenia. Wren wskazał na swój gabinet, więc weszliśmy tam. Chłopak zamknął drzwi, a Lyn zwróciła się do mnie.
-Słuchaj, jeśli sądziłeś, że to ja jestem szalonym dzieckiem Martinów, to byłeś w błędzie. Willow to nasza młodsza siostra, która ma pewną tendencję do autodestrukcji. 
Spojrzałem na nich kompletnie zaskoczony, próbując przetworzyć fakty i wyobrazić sobie kogoś bardziej nieodpowiedzialnego niż Lyn, która chodzi z Margaux. 
-Młodsza siostra, o której nikt nic nie wie?-upewniłem się, a Martinowie pokiwali głowami. Świetnie. 
-I która uciekła z domu?
-Tak. To się już zdarzało, ale rodzice nigdy nas tym nie obarczali.-westchnął Wren.-Chodzi o to, że Will sądzi, że nikogo nie potrzebuje do życia, a przynajmniej nie w domu. Dlatego co jakiś czas zabiera trochę ubrań, wychodzi i wraca po dwóch, trzech tygodniach. Kiedy była w liceum, rodzice zazwyczaj odchodzili od zmysłów, ale gdy poszła na studia, to zaczęli się przyzwyczajać. Chociaż oficjalnie nadal mieszka z nimi. 
-I nie ma z nią żadnego kontaktu?
-Nie. Znaczy, teraz nie. Zazwyczaj był. Czasem odpisywała na smsy i dzwoniła. Ale też nigdy nie znikała na dłużej niż miesiąc. 
-Matt, nie możesz tego nikomu powiedzieć. Will jest taką... niewygodną rodzinną sprawą, którą musimy się zająć sami.
-Nie mogę powiedzieć nawet Eliasowi?-spojrzałem Lyn w oczy, żeby sprawdzić jak zareaguje. Dziewczyna westchnęła.
-Dobra, Eliasowi możesz.-mruknęła, odwracając wzrok.-Ale nikt więcej nie może się dowiedzieć. 
Pokiwałem głową. Rodzinne tajemnice potrafiły być niewygodne. 

Niedługo później stałem pod drzwiami domu Fitzgeraldów, nadal przetwarzając w głowie informacje. Czy był jeszcze ktoś, kto miał zaginione rodzeństwo? Elias i Elo mieli Romana, ja miałem Flo i Louise, teraz Wren i Lyn... Kto następny? Czy teraz okaże się, że Dekkerowie mają jeszcze trójkę rodzeństwa, które mieszka w Dallas?
-Matt.-Sarah otworzyła mi drzwi i wpuściła mnie do środka.
-Sarah.-uśmiechnąłem się i cmoknąłem ją w policzek.-Prześlicznie wyglądasz. Jest Elias?
-Z Sage, na górze.-Sarah uśmiechnęła się.
-Dziękuję.-ruszyłem schodami na górę. Zapukałem do jednego z pokoi. Gdy usłyszałem "Proszę", uchyliłem lekko drzwi i zajrzałem do środka. Elias i Sage siedzieli na kanapie i patrzyli na mnie.-Sage, miałabyś coś przeciwko, gdybym ukradł mojego chłopaka na kilka godzin?
-Jasne, że nie.-dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na Eliasa.-Spokojnie, znajdę sobie zajęcie. Dimitri powinien się teraz nudzić. Bawcie się dobrze.
-Zawsze to robimy.-Elias puścił do mnie oczko i wyszedł do mnie. Złapałem go za rękę i przyciągnąłem go do siebie, aby go pocałować.-Co to było?-spytał rozbawiony, gdy się od siebie oderwaliśmy.
-Stęskniłem się za tobą.-tym razem to ja puściłem do niego oczko.-Chodź, idziemy.
-Właściwie gdzie?-Elias zmarszczył brwi.
-Christian prosił, żebym wpadł dzisiaj, bo przyjechała Haylee. Poznasz ją, a przy okazji będę mógł z tobą porozmawiać.
-To brzmi poważnie.-stwierdził Elias, gdy szliśmy do samochodu. Usiadłem za kierownicą, wywracając oczami.
-Przesadzasz. To nie jest aż tak poważne.-odpaliłem auto i ruszyliśmy w stronę domu Christiana.-Rozmawiałem z Wrenem. Wraca w teren.
-Elo się nie ucieszy, gdy wyjedzie.-odparł mój chłopak.-Ma już jakąś misję?
-Tak. Są problemy na południu Francji i coś jest nie tak w Bułgarii. Wren zabiera mnie na tę drugą ze sobą.
-Co?!-Elias spojrzał na mnie zszokowany.-Dopiero się wszystko uspokoiło, w końcu mamy trochę czasu dla siebie i ty wyjeżdżasz?
-Nas czas dla siebie spędzasz albo z Romanem, albo z Sage.-mruknąłem, nie odwracając wzroku od drogi.
-Faktycznie, zapomniałem cię przeprosić, że mam rodzinę, której wcześniej nie znałem.-w głosie Eliasa słychać było ironię. Wywróciłem oczami.
-To ty zacząłeś o czasie dla nas.-mruknąłem.-Chciałem cię właściwie spytać, czy chcesz jechać z nami, ale widzę, że nie jesteś chętny.
-Matt, przed 19 lat miałem tylko Eloise. Teraz moja rodzina gwałtownie się powiększyła i naprawdę chcę ich poznać.-westchnął.
-Przecież to rozumiem. Sam miałem podobną sytuację. To popularne w naszych kręgach.-westchnąłem.
-O czym ty mówisz?-spytał zdziwiony.
-Dowiedziałem się dzisiaj o czymś, o czym nie możesz powiedzieć nikomu. Szczególnie Eloise. Wren pewnie sam jej powie. W każdym razie...-wziąłem głęboki oddech.-Wren i Lyn mają młodszą siostrę, o której nikomu nie mówią, bo najwyraźniej jest... dość szalona. I właśnie uciekła z domu.
-Mają siostrę? O której wiedzą, ale nikomu o tym nie mówią? Ta dziewczyna naprawdę jest aż tak dziwna?-zdziwił się chłopak.
-Najwyraźniej.
-Cholera.
-Wren jej teraz szuka. Dlatego jedziemy dopiero za kilka dni.-wyjaśniłem, zatrzymując się pod domem.-Dobra, tata i Hay już pewnie czekają. Możemy iść?-spojrzałem na mojego chłopaka. Pokiwał głową i cmoknął mnie szybko w usta. Uśmiechnąłem się lekko. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz