Odkąd Lola zaginęła, Evan coraz bardziej budował wokół siebie mur. Nie byłam lepsza. Spaliśmy niby razem, ale osobno. Udawałam, że śpię do momentu w którym Evan opuszczał sypialnie, by iść zaparzyć kawę. Ostatnio prawie w ogóle nie śpię, całą noc wpatruje się w sufit. Sięgnęłam do szafki nocnej i wyjęłam z niej flakonik z błękitnym płynem. Wypiłam zawartość buteleczki i sprawdziłam zapas. Zostało jeszcze na trzy noce. Spojrzałam na swoje odbicie. Wyglądałam trochę lepiej wizualnie. Zniknęły worki pod oczami, cera nabrała żywszego koloru i nie wydawałam się tak przeraźliwie chuda. Ubrałam się i zeszłam na dół gdzie Gabriel i Evan dyskutowali o Cedricu.
-Louise jeszcze śpi? - spytałam Gabriela, nalewając sobie kawy.
-Ubiera się. - Gabriel uśmiechnął się lekko. Chwyciłam drugi kubek, napełniłam go kawą i ruszyłam do pokoju siostry. Louise kończyła akurat robić makijaż, gdy weszłam z kawą.
-Hej, jak badania? - spytałam, przyglądając się siostrze. Od kilku dni skarżyła się na złe samopoczucie.
-Właściwe... - zaczęła Lou, gdy podałam jej kubek z kawą. -Nie mogę mieć dzieci.
-Louise! - odłożyłam kubek i przytuliłam siostrę. -Tak bardzo mi przykro.
-Daj spokój. - Louise machnęła ręką. -Ja i Gabriel nie nadajemy się jeszcze na rodziców, teraz musimy odnaleźć Lolę i zabić Carlise'a. Będę się tym martwić kiedyś. Wszystko w porządku?
-Tak, tak. Słabo spałam. - mruknęłam cicho.
-Mam nadzieje, że przestałaś już pić ten eliksir. Długotrwałe nadużywanie go, może spowodować skutki uboczne. - powiedziała Louise.
-Wiem, wiem. - uśmiechnęłam się lekko. - Muszę lecieć. John na mnie czeka. Phil ma dziś swój pierwszy dzień w szkole. Tak samo jak Erin od Johna.
-Flo, zaczekaj. - Louise przyjrzała mi się uważnie. -Coś się dzieje między Tobą i Evanem?
-Evan... - zaczęłam i spojrzałam na siostrę. - Ma gorsze dni. Wszystko będzie dobrze.
-No ja mam nadzieje. Ktoś musi sprawiać pozory ułożonego małżeństwa w tej rodzinie. Jesteście wytypowani na równi z Mattem i Eliasem.
-Matt i Elias przecież nie są zaręczeni. - mruknęłam zaskoczona.
- Mają najszybsze szanse zaraz po was w tej rodzinie. Wiesz, Elo nadal jest dziewicą, między Lyn i Tess coś się skomplikowało... jesteście naszą ostatnią nadzieją. Z resztą ile wy zamierzacie być zaręczeni?
-Nie wiem. Pewnie do momentu w którym będziemy tak starzy, że zapomnimy o tym. - mruknęłam.-Idę do pracy, jeszcze mnie wyrzucą za spóźnienie.
-Sama siebie zwolnisz? -zaśmiała się Louise.
-W życiu czasem trzeba zrobić coś szalonego. - uśmiechnęłam się i wyszłam.
Gdy przyjechałam, John siedział obok Erin, która robiła coś na telefonie. Phil chodził po korytarzu i przeglądał wiszące tablice informacyjne.
-Przepraszam za spóźnienie. - uśmiechnęłam się słabo. -Korki. Gdzie Christian?
-W drugim korytarzu, rozmawia z jakaś dziewczyną. - powiedział John i wskazał palcem korytarz. Ujrzałam swojego ojca w towarzystwie Grace. Zdziwiło mnie to trochę. Gdy mnie dostrzegli, zamilkli.
-Cześć Flo. - Christian uśmiechnął się na mój widok, po czym zwrócił się do Grace. - Porozmawiamy później.
Grace uśmiechnęła się i ruszyła w stronę wyjścia, żegnając się z nami. Spojrzałam na swojego ojca.
-O co chodzi?
-To znaczy? -Christian spojrzał na mnie zaskoczony.
-No ty i Grace, zaprzyjaźniliście się? - spytałam.
-Tak jakby. Pomagam jej ze studiami.
-Okay. - westchnęłam. - Chodź. Ty i John musicie wypełnić standardowe papiery, dotyczące Erin i Phila. Ja za ten czas ich oprowadzę.
-Flo, wszystko w porządku? -mój ojciec spojrzał na mnie z troską. - Marnie wyglądasz, wiadomo już co z Lolą?
-Jest bezpieczna. - mruknęłam. - Na tyle ile oczywiście może być bezpieczna w kryjówce cholernych socjopatów.
Wróciłam do Johna, unikając kolejnych pytań mojego ojca.
-Erin, Phil chodźcie. - uśmiechnęłam się do nastolatków. Wyjęłam Erin telefon z ręki, z lekkim uśmiechem. - To nie jest zakazane, ale skup się. Jesteśmy rodziną, ale nie ma taryfy ulgowej.
-Skupie się, ale oddaj mi telefon. - mruknęła oburzona Erin, wyciągając rękę w moją stronę. Wywróciłam oczami i oddałam jej telefon. Schowała go w torebce.
-Ponieważ macie drobne zaległości przez dwa tygodnie, po lekcjach macie najważniejsze lekcje dodatkowo. Godzina dłużej was nie zbawi. Możecie dowolnie modyfikować swój plan do miesiąca od dzisiaj. Oczywiście po za zajęciami obowiązkowymi. Macie to wytłumaczone na pierwszych stronach waszych teczek. Zajęcia obowiązkowe zmieniają się co roku. Regulamin też macie w teczkach, oczywiście myślę, że jako rodzina nie będziecie mi sprawiać kłopotów. - spojrzałam na Erin i Phila. - Każde szkody wyrządzone w szkole, odbijają się na waszych świątecznych prezentach.
-Nie możesz nas tak traktować, tylko dlatego, że jesteśmy rodzinną. Innych uczniów nie będziesz karać. - mruknął Phil.
-Bo nie będę im kupować prezentów? - zaśmiałam się cicho. -Idziemy dalej.
Po oprowadzeniu Phila i Erin po szkole, wróciłam do swojego biura gdzie siedział Evan. Siadłam na przeciwko niego i spojrzałam na niego.
-Nie radzę sobie, okay? - zaczął. - Moi rodzice się rozstają, nie umiemy złapać Cedrica i Lola. Czuje się bezsilny.
-Evan, znajdziemy ją. - powiedziałam spokojnie. Wpływ eliksiru cały czas działał. -A rodzicami nie powinieneś się przejmować, są dorośli. Muszą sami wyjaśnić swoje sprawy.
-Czy Ty siebie słyszysz? - Evan wstał i zaczął chodzić niespokojnie po gabinecie. - Co się z tobą stało? Zachowujesz się ostatnio jak królowa śniegu. Masz wszystko i wszystkich gdzieś! Czy ty jeszcze chociaż przejmujesz się naszą córką?
-Słucham? - wstałam i spojrzałam na niego zaskoczona. -Może po prostu trzymam się planu? Dla bezpieczeństwa Loli? Mam siedzieć w domu i popadać w depresje? Tego chcesz?
-Może chce chociaż normalnej rozmowy? A nie, udawania że śpisz czy mijania się bez słowa! - warknął Evan.-Zaczęłaś mnie ignorować. Moi rodzice rozstają się właśnie przez to, że ze sobą nie rozmawiali.
-A może rozstają się przez to, że Robert był dupkiem i nikim się nie interesował? Może dlatego twoja matka nie oparła się pokusie, gdy przystojny francuz docenił kim jest. nie wpadłeś na to? - powiedziałam wkurzona jego wybuchem.
-Ty patrz! Też wpakowałaś się do łóżka, pseudo francuzowi! - wypomniał mi Evan. -Przy okazji przez trzy lata zapomniałaś mi powiedzieć, że mam córkę i teraz zachowujesz się jakby nic się nie stało!
-Możesz się wynosić. - powiedziałam spokojnie i pokazałam mu drzwi. Naszą kłótnie przerwał telefon. Evan rozmawiał z Louise.
-Tak, jestem z Flo. Już jedziemy. - Evan zakończył rozmowę, po czym spojrzał na mnie. -Jest sposób na zabicie Carlise. Musimy jechać.
Skinęłam głową i zabrałam kurtkę. Jeśli w grę wchodziło uratowanie Loli, nie ważne są kłótnie i spory. Nasza córka jest dla nas najważniejsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz