Zastanawiałam się, czy jest coś piękniejszego niż piątkowy, marcowy wieczór w Londynie. W tamtej chwili nic innego nie przychodziło mi do głowy. Okna naszego pokoju wychodziły na Tamizę, a niewiele dalej mogłyśmy podziwiać Big Bena.
Jednak nie przyjechałyśmy do Londynu, aby podziwiać widoki czy zwiedzać Tower. Niestety. Musiałyśmy znaleźć księgę. Ale po kilku godzinach jazdy i stania w korkach, zdecydowałyśmy, że zaczniemy poszukiwania rano.
Odwróciłam się od okna, żeby spojrzeć na siostrę, która pisała smsa do Evana. Usiadłam na łóżku i czekałam aż skończy. W końcu odłożyła telefon i spojrzała na mnie zaniepokojona.
-Coś się stało?-spytała.
-Nic bardzo ważnego. Znaczy... nie wiem. Ta przeprowadzka.-wzruszyłam ramionami.
-Nie rozmawiajmy o tym teraz, proszę. Powinnyśmy się skupić na próbie odzyskania księgi.-poprosiła Flo. Skinęłam głową i położyłam się na łóżku. Wpatrywałam się w milczeniu w sufit. Jeśli moja siostra chciała zamieszkać z Gabrielem i Evanem, to nie mogłam jej zabronić. Ale sama nie byłam na to gotowa. Mieszkanie z siostrą, a mieszkanie z jej chłopakiem i moim... przyjacielem to dwie różne rzeczy. Nie potrafiłabym tego znieść. Ciągła obecność Gabriela by mnie wykończyła. Ale Florence nie chciała o tym rozmawiać, a ja nie mogłam stawać jej na drodze. Jeśli chciała być szczęśliwa z Evanem i z nim mieszkać, to nie zamierzałam jej robić o to wyrzutów. A dom Carlisle'a był zamieszkały tylko przez Lynette. Może by mnie przyjęła.
-Jak myślisz, gdzie ona może być?-Flo przerwała moje rozmyślania. Zerknęłam na nią.
-Nie mam pojęcia. Myślę, że musimy zdać się na instynkt. I może dowiemy się co robiłam przez te kilka godzin w Londynie.-odpowiedziałam, nie odrywając wzroku od sufitu.
-Przejmujesz się naszą kłótnią. Nadal.-zauważyła moja siostra. Wzruszyłam lekko ramionami.
-Może trochę. Zaraz mi przejdzie, znasz mnie.-odparłam, ale Florence nie wyglądała na przekonaną. Podniosłam się na łokciach, a potem wstałam.-Idę na spacer. Idziesz?
-Jasne. Czemu nie?
-Zgaduję, że nie opowiesz mi, co takiego cię zmieniło?-zaczęła Florence, gdy szłyśmy nabrzeżem Tamizy w stronę London Eye. Nie spojrzałam na nią. Uporczywie wpatrywałam się w wielki zegar, który z każdym naszym krokiem stawał się coraz większy.
-Czemu tak bardzo chcesz poznać tę historię?-spytałam, trochę ostrzej niż zamierzałam.
-Bo jesteś moją siostrą i przyjaciółką. Dlatego wolałabym wiedzieć, co się stało.-Flo nie odpuszczała. Zawsze była uparta i byłam pewna, że tym razem nie da mi się zbyć kilkoma kłamstewkami. Ale nie byłam pewna, czy miałam siłę, żeby o tym opowiedzieć.
-Kiedyś ci opowiem. Obiecuję.-gdy tylko to powiedziałam, poczułam pieczenie na obojczyku. Jasny gwint. Historia sama musi mi się przypominać, żebym ją opowiedziała. Ale jeszcze nie teraz.
-Będziesz mi to powtarzać do śmierci?-Flo była wyraźnie poirytowana moją postawą. Skrzywiłam się, a potem sucho zaśmiałam.
-No tak, świetna gra słów, Flo.-mruknęłam.-Nie będę tego powtarzać do śmierci. Kiedyś ci opowiem. Ale nie dzisiaj.-stałam przy swoim. Też potrafiłam być uparta, ale nie wiedziałam czy moje nerwy wytrzymają. Florence chyba też się nad tym zastanawiała i umyślnie próbowała wyprowadzić mnie z równowagi.
-Aż tak mi nie ufasz, Louise? Jestem twoją siostrą i nie mówisz mi nawet co sprawiło, że nic mi nie mówisz!-oburzyła się, a ja zacisnęłam zęby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz