środa, 20 listopada 2013

Rozdział XL - Florence.

Hej. Takie dwie sprawy mam. Pierwsza : Komentujcie. Serio! Wiecie jak dla nas autorek to jest motywujące? A druga. Kolejny raz zaktualizowałam wygląd Florence :3
/Carrie
_____________________________________________________________

-Louise, potrzebuje odpoczynku i spokoju. - powiedział Gabriel, przeskakując z nogi na nogę. Spadł już pierwszy śnieg a spotkanie w parku nie było dobrym pomysłem.
-No ale chyba możesz mnie do niej dopuścić! - spojrzałam na niego wściekle. - To moja siostra i najlepsza przyjaciółka!
-Musisz dać nam czas! - odpowiedział Gabe.
Tego było już za wiele.
- Od trzech dni nie mogę z nią porozmawiać! Tego już za wiele Gabriel! Powiedz o co się dzieje?!
-Nic! -zaprotestował.
-Wiesz co, Gabriel? Mam dość twoich kłamstw, żałuję że poznałam cię z Louise! Stałeś się zakochanym kundlem i wciąż mnie okłamujesz! Mogłeś wyjechać do tego zakichanego Nowego Jorku i wyrywać panienki jak kiedyś! Możesz się do mnie więcej nie zbliżać! -warknęłam i odwróciłam się na pięcie.
-Florence! -Gabriel złapał mnie za ramię. Nagle poczułam przypływ złości i odrzuciłam Gabriela za pomocą magii. Wylądował parę metrów dalej. Spojrzał na mnie zdziwiony. Uciekłam, bojąc się że Gabriel coś zauważy. Ostatnio coraz częściej zdarzało mi się coś takiego. Wróciłam do domu. Evana nie było a Alyssa siedziała przed telewizorem, oglądała jakiś film i jadła pizzę.
-Tyłek ci zgrubnie i Cameron znajdzie sobie jakiegoś patyczaka! - mruknęłam, rzucając torbę na podłogę.
-Wcale nie! Cameron będzie miał więcej ciała do kochania! - odkrzyknęła Alyssa.
-Tak mówi każda dziewczyna przed ewoluowaniem w grubą masę tłuszczu. -uśmiechnęłam się.
Alyssa spiorunowała mnie wzrokiem.
-Lepiej powiedz gdzie się puszczałaś o tej porze, młoda damo! - spojrzała na mnie groźnie.
-Słuchałam kłamstw Gabriela. -siadłam obok niej. -Chodź grubasie, idziemy na zakupy!
-Nie! - odskoczyła ode mnie i próbowała zrobić rękoma krzyż - A kysz! Kupiłaś mi tyle ciuchów że przez rok prania nie muszę robić! Wiem co mam ubierać na wykłady, a co na inne okazje!  Ja rozumiem, masz problemy emocjonalne ale ja mam dość zakupów! - mruknęła.
-Ja nie mam żadnych problemów. - uśmiechnęłam się. - Co z tego że mój były przyjaciel z którym w pewnym momencie się przespałam, mimo że byłam zakochana w jego bracie, utrudnia mi kontakt z moją zmartwychwstałą siostrą która jest również moją moją najlepszą  przyjaciółką odkąd pamiętam i razem pochowałyśmy pierwszego trupa? Będę żyć teraz dla siebie! Tak jak na nasz wiek przystało. - oznajmiłam entuzjastycznie.
Alyssa spojrzała na mnie i zrobiła wagę z rąk.
-Patrick Swayze i Dirty Dancing czy wywody podećpanej Florence? - udawała że waży te dwie rzeczy. - Przykro mi, Patrick Swayze ważniejszy.
Zaśmiałam się i wstałam. Poszłam do kuchni i naszykowałam kolację oraz nakarmiłam psy. Ktoś zapukał do drzwi. Pobiegałam otworzyć zaciekawiona kto mógł przyjść.
-Michael? - ujrzałam przystojnego wolontariusza poznanego w psychiatryku- Co tu robisz?
-Wpadłem was odwiedzić. - uśmiechnął się. - Mam wino!
Zaśmiałam się.
-Proszę wejdź. Jestem tylko ja i Alyssa. - uśmiechnęłam się zamykając za nim drzwi.
-Przepraszam że tak bez zapowiedzi.  -uśmiechnął się do mnie. -Cześć Lyssa.
-Michaś! - rzuciła mu się na szyję. - Co tu robisz? Tylko nie mów że przyszedłeś po mnie? Nigdzie nie idę!
Zaśmiał się.
- Nie, przyszedłem was odwiedzić tylko. -zmierzwił włosy Alyssie. -I muszę z tobą porozmawiać.
-Złowrogo to zabrzmiało. - powiedziałam wyczuwając napięcie. -To ja pójdę do fryzjera! Bardzo chce mieć czerwone włosy! Bawcie się.
Złapałam kurtkę i wybiegłam z domu. Wsiadłam do Volvo i ruszyłam do mojego ulubionego salonu. Zostałam obsłużona od razu. Nie żebym miała coś do rudych włosów, ale przypominały mi wszystko z tamtego okresu. Kiedy wyszłam już zadowolona z nowego koloru włosów, zadzwonił mój telefon.
-Cześć Evan. - uśmiechnęłam się do słuchawki.
-Co się wydarzyło między tobą i Gabrielem? -zapytał cicho.
Wywróciłam oczami.
-Gabriel mnie wkurzył i mam dość go już dość. Nie mam zamiaru go dalej słuchać. Jeśli się do mnie zbliży potraktuje go paralizatorem - warknęłam.
-A propo przemocy. Powiedział mi że odepchnęłaś go za pomocą magii. I zrobiłaś to całkiem niekontrolowanie. - Mój słodki i kochany chłopak zaczął być irytujący.
-To było całkiem kontrolowane. Ja wiem, ty i twój braciszek jesteście jak jakieś gejowskie bliźniaki jednojajowe ale to że jestem z tobą, nie oznacza, że będę tolerować kłamstwa Gabriela. Jeśli chcesz kogoś obwiniać, to właśnie jego. A tymczasem idę przepuszczać mój spadek. -rozłączyłam się i schowałam telefon do torebki. Dlaczego do cholery nikt mi nie może powiedzieć co się dzieje z Louise? -pomyślałam. - Zaraz, nikt nie chce mi powiedzieć to wyciągnę to z nich siłą. Ruszyłam więc do domu, kogoś kogo nazywałam mentorką. Selma była kobietą w średnim wieku. No i rzecz jasna, była czarownicą, cholernie dobrą czarownicą, zajmowała się czarną magią.
Zanim zdążyłam zapukać Selma mi otworzyła.
-Hej. Spodziewałam się ciebie bardzo ślicznie wyglądasz. - uśmiechnęła się, wpuszczając mnie do środka.
-Serio? -spytałam zaskoczona, wiedziałam że moce Selmy są potężne ale nie że aż tak.
-Nie. -zaśmiała się. - Widziałam jak parkujesz. Co cię do mnie sprowadza?
-Pamiętasz jak mówiłaś że możesz mnie nauczyć przenikać umysły jak tylko poczuje się na tyle silna? No więc ja w tej sprawie.
-Czekałam na to! - powiedziała ucieszona. - Pierwszą rzeczą jaką musisz wiedzieć, nie przenikniesz do czyjegoś umysłu, jeśli ktoś dawno temu umieścił w nim jakąś myśl, zmusił do zgodzenia się z czymś etc. Nie chodzi o to że np. znajdziesz sobie łosia który ma ci nosić kawę. Chodzi o to że jak na przykład, spodoba ci się jakiś chłopak i wmówisz mu że jesteś jego dziewczyną. I wciąż jesteście razem. Wtedy nikt inny nie uwolni go. To jakby klątwa.
  Wróciłam do domu dosyć późno. Ale nauka z Selmą przyniosła upragniony efekt. Okazało się że Alyssa poszła gdzieś z Michaelem. Ruszyłam na górę i rzuciłam się na łóżko. Po chwili zasnęłam.
Nazajutrz obejrzałam się dokładnie w lustrze. Uśmiechnęłam się. Dziś wdrążam swój nowy plan w życie. Otworzyłam szafę. Wyciągnęłam z niej czarną mini do tego ubrałam koszulę z wycięciem po bokach. Ubrałam pończochy i czarne botki z ćwiekami. Na korytarzu, zaczęłam robić sobie makijaż.
-Hej Flo! - zawołała Alyssa z kuchni. - Nie zgadniesz co się wydarzyło! Michael jest moim bratem. Wiem, niedorzecznie to brzmi, ale sprawdziliśmy to i wszystko się zgadza. Michael jest moim prawdziwym bratem!
Weszłam do kuchni. Alyssa wypuściła talerze z rąk.
-Zmieniłaś się. - powiedziała zaskoczona.
-Wcale. -odrzekłam z pewnością. Postanowiłam przeniknąć Alyssie do umysłu. Tak, żeby sprawdzić czy Michael ma szczere zamiary. Zaczęłam ,,przeczesywać'' jej myśli. Jej umysł był przejrzysty.
-Hej! Co robisz?! - powiedziała oburzona.
Zamrugałam.
-Wpatrujesz się we mnie jak głupia ale mnie nie słuchasz! Pytałam czy idziesz do Evana? - zapytała.
-Może, muszę iść na wykłady. -powiedziałam wyjmując z lodówki jogurt pitny.
-W takim stroju? - krzyknęła.
-Daj sobie spokój, dobrze? -wywróciłam oczami.
-Wyglądasz dość obcesowo, może jednak się przebierzesz?- powiedziała spokojniej.
-Nie, nie przebiorę się. Skończcie mi mówić co mam robić, skoro sami nie mówicie mi prawdy. -złapałam skórkową kurtkę i torbę i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i wysłałam sms'a do Evana żebyśmy się spotkali w Starbucksie za piętnaście minut. Kiedy dojechałam Evan pił już kawę, na mój widok się zakrztusił. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się.
-Witaj. - powiedziałam spokojnie. - Przepraszam za wczoraj.
Evan przyglądał mi się. Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam namiętnie. Po chwili, spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Bardzo podoba mi się nowa Florence. -uśmiechnął się.
-Też tak myślę. -odpowiedziałam wesoło. -Dobra, muszę iść na wykłady w końcu.
-Mogę ci dać osobiście wykłady. - Evan uśmiechnął się.
Zaśmiałam się. Pocałowałam go, obejmując delikatnie. Próbowałam przebić mu się do umysłu, ale nie umiałam.
-Coś się stało? - Evan zmarszczył brwi.
-Nie, tak cudownie całujesz że rozważałam pozostanie z tobą. -powiedziałam i prawie nie kłamałam. -Ale nie mogę opuszczać zajęć. Wiem, mam w spadku bardzo dobrze prosperującą firmę. Ale nie chce być milionerem z przypadku bez wykształcenia. Wpadnę później.
Pocałowałam go przelotnie i poszłam na zajęcia.

Zajęcia minęły spokojnie. Od razu zdobyłam swoje upragnione kółko różańcowe składające się z popularnych osób. No bo kto by się nie chciał zaprzyjaźnić z chodzącym dolarem? Wsiadłam do samochodu i zamieniłam swoją spódniczkę w spodnie. Magia jednak bywa przydatna. Do głowy przyszedł mi pomysł. Zadzwoniłam do Tessy i zaprosiłam ją na kawę. Może w jej umyśle uda mi si coś wyczytać. Młodsza, starsza siostra mojego chłopaka przyszła dość szybko.
-Cieszę się że mogłyśmy się spotkać. - uśmiechnęłam się.
-To ja się cieszę że wyciągnęłaś mnie od Elen! Jest koszmarem.
-Nie ma sprawy. -uśmiechnęłam się i zamówiłyśmy kawę. Tessa zaczęła opowiadać o terrorze Elen, więc postanowiłam wniknąć w jej umysł. I rzeczywiście odnalazłam tam wpływ Elen który umysł Tessy prawie zablokował. Uśmiechnęłam się w myślach, w końcu miałam coś konkretnego. Co oczywiście nie zmieniało faktu że nadal mam tysiąc pytań. Pogadałyśmy jeszcze chwile a następnie Tessa oznajmiła ze musi już iść. Ja postanowiłam dowiedzieć się coś o Elen. Kim była i dlaczego mieszała w głowie Dekkerów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz