piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział 154 ~ Sage

Popijałam kawę i przeglądałam ogłoszenia o pracę, gdy usłyszałam znajomy głos. Alisa. Podniosłam delikatnie głowę i spojrzałam na dziewczynę, która siedziała w gronie swoich najbliższych przyjaciółek. Dziewczynę, która miesiąc temu zapewniała mnie, że kocha mnie najmocniej na świecie i że nigdy mnie nie opuści. Bez względu na wszystko. Alisa patrzyła na mnie z pogardą i rozbawieniem.
-Co Sage? Znów słyszysz głosy? - powiedziała głośno i wybuchnęła śmiechem. Jej przyjaciółeczki zawtórowały jej. - Nie powinnaś się leczyć? Schizofreniczko? 
-Jakoś Ci to nie przeszkadzało, kiedy pojękiwałaś moje imię. - odpowiedziałam spokojnie i zebrałam swoje rzeczy. Alisa spojrzała na mnie chłodno.
-Znów mówisz o sobie, lesbijko. - warknęła. Alisa ukrywała swoją orientację, chociaż coraz gorzej jej to wychodziło. Jej przyjaciółki spoglądały na nią chłodno.
-Ty też nią jesteś. - mruknęłam i udałam zaskoczenie. -Zapomniałam. Tylko w niedziele i święta.
Nie czekając na odpowiedź, wyszłam z kawiarni i wybrałam numer do Dimitriego.
-Witaj skarbie. - usłyszałam po pierwszym sygnale. - Znalazłaś jakąś lepszą pracę?
-Nie. - mruknęłam cicho. - Ale znalazłam Alisę i jej wredne komentarze.
-Alisa była suką. Zawsze nią będzie. - powiedział Dimitri. - Zasługujesz na lepszą dziewczynę.
-Taką damską wersję Ciebie. - zaśmiałam się cicho.
-Kocham cię, ok? Ale operacji dla Ciebie, sobie nie zrobię. - zaśmiał się Dimitri.
-Ale pomyśl nad tym jeszcze. Okej? - zaśmiałam się cicho. -A co u Ciebie? Tęsknie za tobą. Strasznie.
-Ja za tobą też tęsknie. - powiedział Dimitri. -Niedługo się zobaczymy. W Instytucie spokojnie, dostałem pracę w szkole Florence Jessel. I w sumie tyle. Nudzi mi się bez ciebie. Ej, czy Erin jest w domu? Dałbym sobie głowę uciąć, że właśnie wysiadła z autobusu.
-Erin ma szlaban. - mruknęłam. -Dobra, od wczoraj nie wychodziła z pokoju. Wracam do domu.
-Postaram się ją złapać. - powiedział Dimitri i rozłączył się. Pobiegłam do swojego mieszkania. Gdy otworzyłam drzwi, moja mama rozmawiała z kimś zdenerwowana.
-Przyjadę po nią. Tak. Przepraszam za kłopot. Do zobaczenia. - usłyszałam ostatnie słowa Charlie, -Jedziemy do Liverpoolu.
-Dimitri właśnie widział Erin. - powiedziałam i zaczęłam pakować za pomocą magi wszystkie potrzebne rzeczy. -Czy Erin uciekła do twojego brata?
-Tak. - mruknęła Charlie, szukając czegoś w szafce. - Musimy pojechać po Mi do szkoły. Weź wolne. Pamiętaj o lekach.
Wywróciłam oczami i podeszłam do swojej spanikowanej matki.
-Mamo, pamiętam. - powiedziałam spokojnie, łapiąc ją za drżące ręce. - Nie denerwuj się.
-Nie widziałam Johna od... nawet nie pamiętam. Brandon i Blake również wyjechali. Nie wiem, czy jestem gotowa by spotkać któregoś z nich.
-Damy radę. - powiedziałam uśmiechając się szeroko. -Ubieraj kurtkę, jedziemy po młodą i jedziemy do Liverpoolu.
Charlie uśmiechnęła się z wdzięcznością i zaczęła ubierać. Zbiegłam na dół do auta i spakowałam walizki do auta. Cieszyłam się z wycieczki do Liverpoolu. Liczyłam, że uda nam się zabawić trochę dłużej tam. Miałam wielką nadzieje, na odpoczęcie od Alise, od kłopotów które nas męczą i przekłamywania Charlie, skąd biorę tak naprawdę tyle pieniędzy. Gdyby dowiedziała się, że jeden z jej braci nas czasem wspomaga, prawdopodobnie posłałaby mnie na wycieczkę rowerem po Syberii. W końcu Charlie zeszła do samochodu i ruszyłyśmy do szkoły mojej siostry. Czekając aż Charlie wróci z Mią, wybrałam numer Blake'a.
-Sage? - usłyszałam zaspany głos swojego wujka. -Co się stało?
-Erin uciekła do Liverpoolu, jedziemy do wujka Johna. - powiedziałam spokojnie. - Z mamą i Mią. Wpadniecie?
-Czekaj! Kiedy jedziecie? - spytał rozbudzony Blake. -Mama właśnie zwalnia Mi ze szkoły i jedziemy.
-Twoje auto zajedzie do Liverpoolu? To aby na pewno bezpieczne? - spytał Blake.
-Dimitri zostawił mi swoje auto. - mruknęłam urażona.
-Odnajdę Brandona i postaramy się wpaść. - powiedział Blake. - Wysyłam Ci właśnie kasę na konto, żebyście miały na podróż. Uważajcie na siebie. Jesteś w stanie taką trasę pokonać?
-Nie miewam już ataków. Dam sobie radę. - mruknęłam poirytowana. -Widzimy się w Liverpoolu.
Nim najstarszy z rodzeństwa Fitzgeraldów, zaczął protestować rozłączyłam się.

Droga do Liverpoolu minęła spokojnie. Zatrzymałyśmy się na noc w jednym z moteli. Następnego dnia po południu, stałyśmy pod drzwiami Johna Fitzgeralda.
-Nie widziałam go z dziesięć lat. - mruknęła Charlie, ściskając rękę Mii, która nigdy nie widziała Johna. -Nie dam rady.
Nim Charlie zdążyła zawrócić, drzwi się otworzyły i stanęła w nich młoda kobieta z azjatyckimi rysami.
-John! Już są! - krzyknęła radośnie. -Charlie! Ślicznie wyglądasz! Wy zapewne jesteście Mia i Sage! Wejdźcie. Na pewno jesteście zmęczone. Przygotowałam wam pokoje. Elias, chodź się z kuzynkami przywitać.
Azjatka gadała jak najęta. To musiała być żona Johna. Po chwili dołączył do niej młody chłopak, który pewnie był moim kuzynem.
-Cześć. Jestem Elias. - Chłopak uśmiechnął się i przywitał się najpierw z moją mamą, potem z Mią i na końcu ze mną.
W końcu pojawił się John a za nim Erin.
-Charlie. - powiedział cicho i spojrzał na siostrę. Moja mama się spięła. W końcu John podszedł do niej i zamknął ją w uścisku. -Tak bardzo za Tobą tęskniłem.
-Ja też. - powiedziała cicho Charlie. - Ja przepraszam za wszystko, nie powinnam. Przepraszam. Teraz rozumiem, że jesteś szczęśliwy tutaj.
-My też możemy się pojednać z rodziną? - powiedział nowy znajomy głos. Wszyscy spojrzeli na Blake'a i Brandona. Właściwie Mia, Sara i Elias nie wiedzieli z kim mają do czynienia.
-Myślę, że powinniśmy zostawić ich samych. - mruknęłam. - Mają dużo do omówienia.
-Sage, spokojnie. - mruknął Brandon. - Daj mi poznać, moją śliczną bratową.
-Brandon. - warknął Blake.
-Muszę do toalety. - szepnęła cicho Mia.
-Zaprowadzimy cię! - powiedział Elias i Erin jednocześnie. W końcu cała trójka ruszyła na górę.
-Sage? Chcesz kawy? - spytała Sara ciągnąć mnie do kuchni, gdy już przekroczyłyśmy próg kuchni, puściła mnie i uśmiechnęła się szeroko. - Ciesze się, że w końcu cię poznaje. John ma zdjęcie Charlie i Ciebie jak byłaś mała.
-Nie bardzo go pamiętam. - mruknęłam.
-John bardzo żałuje, że nie miał z wami kontaktu. Bardzo chciał zadzwonić do Charlie, ale nie miał odwagi się z wami skontaktować. - powiedziała Sara zalewając kawę. -Bardzo się cieszę, że mogę was w końcu poznać. Poznałaś już Eliasa, mojego syna. Ma siostrę bliźniaczkę - Eloise. Która niestety jest ze swoim... chłopakiem.
-Nie lubi go Pani? - spytałam zaciekawiona.
-Mów mi Sara! -kobieta zaśmiała się. -Jestem za młoda na bycie panią. A po za tym, jesteśmy rodziną.
-Okej. -uśmiechnęłam się lekko. - Więc nie lubisz go?
-Raz juz zerwali i Eloise to strasznie przeżywała, jest o dziesięć lat starszy od mojej córki. -Sara wywróciła oczami. - Całe szczęście, moja córka boi się rodzinnych tradycji dziecka w młodym wieku i zachowuje czystość.
-Przykro mi, matko. - powiedział Elias wchodząc do kuchni i siadając na krześle przy wysepce kuchennej. - Dziewica została poświęcona.
Mina Sary była w tym momencie bezcenna. Walczyłam z uśmiechem, podczas gdy Elias był jawnie rozbawiony.
-Muszę zadzwonić. - mruknęła Sara chwytając telefon. -Elias, zajmij się kuzynką.
-Więc twoja mama nie lubi chłopaka twojej siostry. - zaczęłam, gdy Sara zniknęła za drzwiami. -Musisz mieć pewnie ciężko, jak przyprowadzasz dziewczynę?
-No, ciężko jest. Nie masz pojęcia jak bardzo. - powiedział rozbawiony Evan. -Na szczęście lubi mojego chłopaka. Uważa, że jest idealnym ojcem jej przyszłych wnuków.
-Jesteś gejem? - spojrzałam na niego zaskoczona.
-A ty lesbijką. Lubisz też czytać, jak byłaś młoda należałaś do drużyny siatkarskiej i niedawno zakończyłaś związek. - powiedział Elias. -Wygooglowałem cię. Twój przyjaciel Dimitri, pracuje dla narzeczonego mojej przybranej siostry Florence Fitzgerald, a właściwie Florence Jessel. Twój wujek a mój ojciec, kilkanaście lat temu został jej przybranym ojcem, to był jeden z powodów konfliktu między naszymi rodzicami.
-Czy wy zawsze tyle wiecie? I tyle mówicie? - spytałam zdziwiona.
-Tylko kiedy jesteśmy podekscytowani nową rodziną. - zaśmiał się Elias. - Chcesz zobaczyć Liverpool? Możemy wpaść potem do Dimitirego.
-Jasne! - uśmiechnęłam się i wstałam. Ruszyliśmy do salonu. Po drodze rozglądałam się po domu. Był dosyć luksusowy i nowoczesny.
-Tato, wychodzimy. - powiedział Elias, wchodząc do salonu. Moja mama siedziała obok Johna i Blake'a, natomiast Brandon przeglądał zawartość barku. -Pokaże Sage miasto.
-To wspaniale. - John ucieszył się. - Moje rodzeństwo i twoje kuzynostwo zostaną u nas na jakiś czas.
Uśmiechnęłam się do Charlie, która ściskała rękę Johna i Blake'a. Wyglądała na szczęśliwą.
-Co się dzieje z Sarą tak właściwie? - spytała Charlie, obserwując jak Sara z kimś rozmawia na tarasie.
-Nic takiego. - mruknął Elias. - Dowiedziała się, ze jej córka nie jest dziewicą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz