Przepraszamy za opóźnienie. Wiecie, święta, szkoła, przyjaźnie i relacje. Trochę zajmujące. Obiecujemy nadrobić i mocno was zaskoczyć w przyszłych rozdziałach ;) Pozdrawiam Caroline <3
Wychodzimy z Evanem z auta i wyciągamy z bagażnika zakupy. Jestem szczęśliwa. Odzyskałam siostrę, chłopaka, przyjaciół a jednocześnie zyskałam narzeczonego. Zatrzymujemy się przed drzwiami, gdzie Evan ponownie mnie całuje. W myślach pragnę abyśmy zostali sami w zacisznym miejscu. Otwieramy drzwi i kierujemy się do salonu. Spoglądam zdziwiona na kanapę, gdzie śpi Gabriel z wtuloną w niego Louise.
-Myślisz, że między nimi coś się wydarzyło? - szepcze do mnie.
-Nie sądzę. Mają te same ubrania co wczoraj.
-I co z tego? - zaśmiał się cicho.
-Może nachylimy się nad nimi i zapytamy. - zaproponował. Zgodziłam się. Podeszliśmy do nich i wpatrywaliśmy się w ich śpiące twarze. Pierwsza obudziła się Louise, odskakując do tyłu i budząc przy tym Gabriela.
-Dobrze się czujecie? Co wy tu robicie? - zapytała zaspana.
-Spaliście ze sobą? - zapytał Evan, wywołując u mnie atak śmiechu.
-Jak dzieci. - odpowiedziała Louise, wywracając oczami. - Przecież widać, że tak.
-Czy fakt, że spaliśmy obok siebie wywołuje u was brudne myśli?
-Tak!- odpowiedzieliśmy równocześnie z Evanem.
-Idźcie się leczyć. - wtrącił Gabriel.
-Tak, tak. Też was kochamy. Wy nas, wy siebie. Zrobimy śniadanie! - powiedziałam radośnie, pociągając Evana w stronę kuchni. Pocałowałam go lekko.
-Do nas jakieś sugestie, a sami jakieś orgie odstawiają w kuchni. - krzyknął Gabriel.
-Nic nie robimy. - zaśmiałam się i postawiłam wodę na herbatę. Evan zaczął kroić bułki, stojąc obok mnie. Cała ta chwila napełniała mnie optymizmem. Jego obecność mnie rozpraszała. Na szczęście, zrobienie śniadania szybko się nam udało. Wpadłam do salonu i spojrzałam na Louise i Gabe'a.
-Przestańcie sobie szeptać słodkie słówka i chodźcie zjeść coś. -zaśmiałam się.
Louise mruknęła coś pod nosem, ale dołączyli do nas. Usiedliśmy przy stole i na początku każdy z nas jadł w milczeniu, lecz postanowiłam w końcu oznajmić radosną nowinę.
-Evan i ja... zaręczyliśmy się. - powiedziałam z uśmiechem. Spoglądam na minę Louise i Gabriela. W oczach przyjaciela widzę ukłucie zazdrości, natomiast Louise wygląda na zaskoczoną.
-Tak szybko? - zapytała Louise.
-Jeszcze nie bierzemy ślubu. - zaśmiał się Evan. - Ale zamierzamy. Wkrótce.
-Gratuluję wam. - powiedział Gabriel z uśmiechem. - Zasługujecie na szczęście. Bynajmniej Evan nie musiał cię porywać, żebyś go pokochała.
Zaśmialiśmy się wraz z Gabrielem.
-Porywać? - zapytał zaskoczony Evan.
-Aaron porwał Florence. - odpowiedział Gabe marszcząc brwi. -Nie wiedzieliście?
-Nie. - odpowiedziała Louise. - Sądziliśmy, że sama się dołączyła do niego.
-Obudziłam się w jego domu. Zaczął opowiadać o wojnie i o tym, żebym do niego dołączyła. Coś na zasadzie, dołącz się albo zginiesz i nikt nie będzie wiedział kiedy i gdzie. - opowiedziałam cicho. - Potem się to zmieniło. Kiedy jego obsesja zamieniła się w uczucie i utknęłam w trójkącie miłosnym z nim i Alex. Ściągnęłam Gabriela bo się bałam. Przy okazji uratowałam go, przed próbą uratowania Louise z rąk Carlise'a. Bez urazy, zabili by cię zanim byś cokolwiek zrobił.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi we Włoszech? Albo Louise w Paryżu? - zapytał Evan.
-Hej. Wiem, że dołączyliście do Carlise'a ale mi nie odpowiada bycie z Aaronem. A ponieważ porwał mnie wbrew mojej woli, nie mogę się uwolnić. Możecie mi pomóc przy okazji wywołując wojnę o wiele szybciej? Fakt, zadziałałoby. - mruknęłam zirytowana. -To już za nami.
-Florence ma racje. - wtrąciła Louise. Spojrzałam z wdzięcznością na siostrę. - Wojna za nami. Przed nami wasz ślub. Nie wiem co gorsze, ale nie ma sensu roztrząsać stare sprawy.
-Aaron West już nam nie zagraża. - oznajmiłam. - Wie, że jedynym mężczyzną z którym mogę być jest Evan. A po władze nawet nie ma sensu sięgać. Uciekł i nie wróci.
Do końca śniadania Louise milczała. Po posiłku oznajmiła, że idzie się przebrać. Po chwili Gabriel do niej poszedł. Wpatrywałam się w kubek herbaty.
-Co się dzieje? -spytał Evan, wyrywając mnie z rozmyślenia.
-On cierpi. - powiedziałam cicho. - Gabriel dorósł do poważnego związku i na swoją partnerkę wybrał Louise. A Louise? Ona nie znosi stałości, monotonności. Stały związek byłby dla niej katorgą. Nawet nie musiałam specjalnie wczuwać się w jego emocje. Wystarczy, że widziałam jego wzrok przy oznajmianiu naszych zaręczyn.
Evan wziął mnie na kolana.
-Zapomniałem o twoich zdolnościach empatycznych. Wiem, że Gabriel cierpi ale nie pokaże tego. Nawet jeśli do końca życia ma być przyjacielem z łóżkowym dodatkiem.
-Tak, wspaniali Dekkerowie nie pokazują jak cierpią.- mruknęłam.
-Cierpiałem, jak nie mogłem być z tobą.-odpowiada - Gabriel jest ważny dla Louise. Bardzo ważny. Kocha go. Może potrzebuje czasu, aby zaakceptować fakt, że Gabriel ma dość strefy przyjaźni i chce być z nią.
-Może. - odpowiedziałam cicho. Chciałabym aby Gabriel był z Louise, ale miałam przeczucie, że moja siostra się już nie zmieni w stosunku do niego.
-Nie zadręczaj się już. - powiedział Evan, całując mnie delikatnie. Wstałam i pociągnęłam go za rękę.
-Chodź, nie mam ochoty z nikim gadać. - odpowiedziałam i zaciągnęłam Evana do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz. Evan podszedł do mnie i objął mnie lekko. - Im się wydaje, że jesteśmy za młodzi. Chrzanią. Oni pragną tego samego, ale się tego boją i wmawiają sobie, że to za wcześnie.
-Nie przejmuj się nimi. - powiedział Evan, patrząc mi w oczy i przy okazji starając się pozbyć się mojej bluzki.
-Wściekam się. -Odruchowo podnoszę ręce, aby mu to ułatwić. -Przez trzy lata moja siostra zmieniła się. Ale zrobię wszystko, żeby naprawić tą cholerną relację.
-Mhm. - mruknął Evan, sięgając do rozpięcia moich spodni.
-Tak, mój narzeczony jest tak przejęty moim kryzysem, że pozbywa się połowy moich ciuchów. - mruknęłam i pchnęłam go na łóżko. W kilka chwil pozbyłam się jego koszuli. - Na przyszłość, jak jestem wściekła to mnie nie uwódź tylko od razu okiełznaj.
Evan wybuchnął śmiechem.
-Kto powiedział, że zamierzałem cię uwieść? - spytał zaczepnie.
-Więc rozbierałeś mnie tylko dlatego, że nie miałeś co robić z rączkami? - spojrzałam na niego z udawanym zdumieniem.
-Możliwe. - odpowiedział po chwili.
-Jakbym cię nie znała. - mruknęłam pozbywając się reszty jego ubrań.
Leżę wtulona w Evana, rozkoszując się chwilą. Evan bawi się moimi włosami.
-Za każdym razem jest lepiej. - mruknął mi do ucha.
-Praktyka czyni mistrza. - zaśmiałam się cicho.
-Więc musimy trenować, trenować i jeszcze raz trenować. - zasmiał się.
Wstałam i ubrałam na siebie jego koszulę. Odwróciłam się i widziałam, że Evan ma chęć na więcej.
-Jestem za. - zaśmiałam się.
Podeszłam do szafy i nagle straciłam przytomność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz