wtorek, 7 października 2014

Rozdział siedemdziesiąty czwarty - Eloise

Następnego dnia, znowu spóźniam się na śniadanie, prawie całą noc nie spałam. Znowu zastaję samego Wren'a. Uśmiecham się. Nie  potrafię już ignorować tych uczuć.
-Cześć! -uśmiecham się i biorę jedną z bułek które jeszcze zostały.
-Jesteś cała w skowronkach. - powiedział zdziwiony. - Myślałem, że wrócą mordercze spojrzenia.
Czuje się, że się rumienię. Nie sądziłam, że będzie to zauważać.
-A co stęskniłeś się za nimi? - zaśmiałam się.
-Nie pochlebiaj sobie. Za twoją żądzą mordu się coś kryje. - zaśmiał się.
-Jeszcze większa żądza mordu? -zaśmiałam się, starając się zmienić temat. - Louise i Florence już wiedzą coś więcej?
-Tak, odkryły gdzie trzymają Lynette i właśnie obmyślają plany.
-O to świetnie. - powiedziałam szczerze. - Jestem potrzebna do czegoś?
-Na razie nie, a co?
-Nic. - posmutniałam. -Po prostu jakoś fajnie być potrzebną. Ale może potrenuje moc czy coś. Albo samoobronę.
-Mogę Ci pomóc. -Wren się uśmiecha. -Szczególnie w samoobronie.
-To chodź. -uśmiecham się i idziemy na górę. Strych Lou i Flo staje się powoli naszym pokojem dziennym.
Wren otwiera szafę w której jest worek treningowy, manekin, trochę broni i mata. Spoglądam na niego pytająco.
-Trenowałem kiedyś Florence. -odpowiada, rozkładając mate. -Idź się przebierz, nie będziesz trenowała przecież w dżinsach. Kiwam głową i idę do swojego pokoju, przebieram spodnie na leginsy i ubieram do tego luźną koszulkę. Biorę telefon i odczytuje sms'a od Elias'a.
No to weź się za swojego łowcę. xo Elias.
Śmieje się z jego odpowiedzi, jednak odpisuje mu, że Wren woli Tess, po czym odkładam telefon i wracam do Wrena. Lecz nigdzie go nie ma. Spoglądam zdziwiona i wtedy on atakuje mnie od tyłu, łapiąc za ręce i blokując nogi.
-Pierwsza zasada: Nigdy nie trać koncentracji. - mówi cicho.
-Podszedłeś mnie. - mruknęłam kiedy mnie puścił. 
-Dziewczyno, nie wiem czy wiesz, ale potencjalny napastnik nie zapyta cię o zgodę. 
-Skąd wiesz? Może trafię na dobrze wychowanego. 
Wren wybucha śmiechem. Wykorzystuję chwile i staram się go zaatakować. Niestety łapie mnie za obie ręce i obraca tak, że znów znalazłam się w jego uścisku.
-Zaczyna mi się ta zabawa podobać. - mruknął.
-Chyba dawno nikogo nie obejmowałeś. 
-Skąd takie podejrzenia? W końcu to ty ciągle wpadasz w moje ramiona. -zaśmiał się.
-Wydaje ci się. -odpowiadam rozbawiona. Stajemy na macie i Wren pokazuje mi parę ruchów obronnych i ataków. Przez kolejną godzinę nie udaje mi się ani jeden atak, lecz już parę razy się obroniłam.
-No dalej Elo. - Wren zachęca mnie do ataku. Krzywię się.
-Nie chce mi się. - odpowiadam siadając na macie.
-Dwie minuty przerwy. - odpowiada Wren i idzie napić się wody. Kiedy wraca i staje na przeciwko mnie, mam już dość. I wtedy znów czuje napływ magi. Mam wrażenie, że Wren nie może się poruszyć i wtedy wykorzystuję okazji. Powalam go na ziemie i blokuje jego ręce. Posyłam mu zwycięski uśmiech. Niestety mój tryumf nie trwa długo, ponieważ Wren jednym zgrabnym ruchem jest nade mną. 
-Nie zablokowałaś nogi.  Mam wrażenie, że zrobiłaś to celowo. -spogląda na mnie z uśmiechem.
-O niczym innym nie marzyłam. - szepczę. Znów ta przyciągająca bliskość. Moje serce bije z niewyobrażalną szybkością. Mam wrażenie, że Wren też to czuje.
-Co wy robicie? - pyta nowy głos, należący do Tessy. Przeklinam cicho, gdy Wren wstaje i podaje mi dłoń.
-Ćwiczyliśmy. Elo chciała nauczyć się bronić. - odpowiada Wren. 
-Coś słabo Ci idzie. - Tess zwraca się do mnie.
-Bywa i tak. - odpowiadam z uśmiechem. -Zostawię was samych. 
Wymijam Tess i idę do swojego pokoju. Wchodzę pod prysznic. Za każdym razem, gdy wydaje mi się, że Wren czuje to samo co ja, albo chociaż częściowo, zjawia się Tess i bańka pryska. Kiedy wychodzę spod prysznica, wcale nie czuje się lepiej. Schodzę na dół i robię sobie herbaty. W salonie Wren i Tessa rozmawiają cicho. Staram się jak najszybciej, wyjść z kuchni. Biorę kanapkę i herbatę, po czym wracam do swojego pokoju. Ubieram słuchawki, puszczam ulubioną składankę i biorę jeden z podręczników. Nie umiem się jednak na tym skupić. Postanawiam skontaktować się z Lyn. Po paru próbach się udaje.
-Lynette? 
-Eloise? - pyta zdziwiona.
-Tak to ja. Wszystko w porządku? 
-Tak, po za tym, że jestem uwięziona. - wzdycha na głos. - Coś się stało?
-Nie. Sama postanowiłam spróbować. Nie chciałam, żebyś była sama. Mimo, że cię nie znam to też biorę udział w ratowaniu Ciebie.
-Dziękuje. - mam wrażenie, że się uśmiecha.
-Louise wspominała, że studiujesz architekturę. Ja też się wybieram.
-O to super. Wprowadzę cię na najlepsze imprezy.
-Już cię lubię. - zaśmiałam się. - Też jesteś łowcą?
-Nie, tylko Wren jest.
-Aa, rozumiem. -odpowiadam. -Dużo mi pomaga z moją mocą, wiesz w sumie za nim spotkałam Florence, to moja moc była tylko plotką.
-Spędzacie ze sobą dużo czasu? - pyta uśmiechając się.
-Zależy od okoliczności. - wzdycham. - Trenowałam dziś z nim samoobronę. Jest niesamowity w tym. 
-Mam wrażenie, że On cały jest dla Ciebie niesamowity. - zaśmiała się.
-Może i masz rację. Ale to raczej jest jednostronne. Zachowaj to dla siebie. - poprosiłam.
-Nie ma problemu. -uśmiechnęła się. -Nie mogę się doczekać poznania Ciebie.
-To już nie długo. Flo i Louise mają już plan, teraz jeszcze coś ustalają, więc wkrótce się spotkamy.
-Nie mogę się doczekać. - mówi Lyn. A wtedy wycofuje się z jej głowy. Biorę słuchawki i kładę się na łóżku. Rozważam powrót do domu. Spotykanie codziennie Wrena, staje się już problematyczne. Nie sądziłam, że mogę czuć takie przyciąganie do kogoś. Na ogół nic nie czułam.

5 komentarzy:

  1. No no no. Carolajn. Zmiana szablonu. :D Jestem dumna :D
    A tak ogólnie, to super z tymi rozdziałami z Eloise. Będą rozdziały Wrena? Albo Lyn? Wróci Aaron?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Karo? Mówiłam. Aaron ma wrócić.

      Usuń
    2. Zaczęłyście komentować dopiero jak spytałam jak wygląda szablon? >.<
      Aaron nie wrócił. Zginął w Wietnamie.

      Usuń
    3. wredna sucz. Aaron nie wróci to nie czytam! A tak pomijając. Super ikonka *3*

      Usuń
  2. Sail <3 już lubię waszego bloga.

    OdpowiedzUsuń