czwartek, 2 października 2014

Rozdział specjalny - Elias.

Siedzieliśmy z Mattem w jego aucie i obserwowaliśmy dom Dan'a i Caspera. Mieliśmy wyraźne wskazówki, których mieliśmy się trzymać. Minęła godzina w której wymieniliśmy z Mattem tylko kilka zdań.
-Właściwie skąd ty i Eloise jesteście? - spytał w końcu Matt.
-Urodziliśmy się w Londynie, ale mieszkaliśmy w wielu miejscach. - odpowiadam.
-Gdzie, na przykład? - spytał Matt, wyraźnie znudzony siedzeniem w samochodzie.
-Paryż, Budapeszt, Dubai, Szkocja i przez chwile w Rosji. Nasi rodzice często się przeprowadzali, jak się okazało to była wina kochanek ojca.
-Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zwiedziliście kawałek świata. A John?
-Nasz mama zna go całe życie, chyba dzięki odejściu ojca się zeszli. A twoi rodzice? To musiało być dla nich trudne, że musieli oddać swoje córki.
-Było parę zgrzytów z tego powodu, ale zawsze byli razem. Trochę nas to zaskoczyło, że nagle pojawiają się nasze starsze siostry i cała rodzina sielanka staje na głowie, a nasza matka oddaje życie za Louise. Ale Louise jest na prawdę świetną siostrą. Tak samo jak Flo. A ty i Eloise się dogadujecie?
-Raczej tak. - odpowiadam cicho. Nie chciałem drążyć tego tematu, aczkolwiek mój rozmówca wydawał się zaciekawiony tym. -
-Raczej?
-No wiesz, Eloise miała swój okres buntu, robiła masę głupstw, niejednokrotnie odcinała się ode mnie. A jakiś czas temu, ja się od niej odciąłem. Miałem swoje problemy. Co było to było. -wzruszyłem ramionami. Wtedy dzwoni telefon Matt'a. Odbiera i chwile prowadzi rozmowę.
-Louise dzwoniła, Casper i Dan siedzą w Instytucie więc mamy wolne na dziś.
-Świetnie. - uśmiecham się. - Zatrzymaj się w jakiejś kawiarni.
Drogę do kawiarni pokonujemy w milczeniu. W końcu podjeżdżamy pod kawiarnię i Matt wysiada ze mną. Zamawiamy kawę na wynos. Kiedy odwracamy się od sprzedawczyni, która uśmiechała się jakby reklamowała pastę do zębów, Matt mnie szturcha.
-Co z tobą, stary? Przecież ta panna na Ciebie leci. Masz dziewczynę czy jak?
-Nie, nie mam. I nie zauważyłem, że na mnie leci. Nie moja liga - uśmiecham się lekko.
-Jak to nie twoja liga, przecież dziewczyna prawie się rozpływała. - zamilkł na chwilę. - Och. Już rozumiem.
-No właśnie. -odbieramy swoją kawę i wychodzimy. Postanawiam wrócić do domu piechotą. -Jutro o tej samej porze?
-Tak. - wyrywam Matt'a z osłupienia.
-Okej, przejdę się. To niedaleko. Do jutra. - uśmiecham się do Matt'a i odchodzę. Jeden z głównych problemów homoseksualnych facetów jest taki, że fajni faceci wolą dziewczyny. Wzdycham cicho i wyciągam z kieszeni telefon. Odpisuje na wiadomości Eloise, po czym wchodzę do domu.

Następnego dnia, Matt już czeka na mnie z kubkiem kawy. Biorę go w milczeniu i wsiadamy do samochodu. Matt wygląda świetnie. Włosy miał w nieładzie, jakby dopiero je mył. No i ubiera się świetnie. W końcu przerywa moją analizę.
-Wiesz, wczoraj mnie po prostu zdziwiłeś,swoim wyznaniem. No bo, to była całkiem, całkiem dziewczyna. Ale mi nie przeszkadza, że jesteś gejem. W końcu jesteśmy tylko kumplami. Więc, to niczego nie zmienia. -mówi Matt odpalając auto.
-Dobrze wiedzieć. - zaśmiałem się cicho. - Długo pracowałeś nad tą przemową?
-No bo wczoraj poszedłeś i tak w sumie, głupio się poczułem. Wolałem to wyjaśnić. - odpowiada.
-Po prostu lubię spacery, wiesz, świeże powietrze, zdrowie i takie tam klimaty.
-Czaje. - zaśmiał się. -W moim wypadku to czyste lenistwo.
Tylko kumple. To będzie długa i ekscytująca współpraca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz