wtorek, 14 października 2014

Rozdział siedemdziesiąty szósty - Eloise.

Otwieram oczy. Nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Była już dwudziesta pierwsza. Zeszłam na dół, ale nikogo nie zastałam. Wzięłam jabłko i wróciłam do swojego pokoju. Siedzę na łóżku i oglądam telewizję, kiedy do mojego pokoju wchodzi Wren. Gdyby nie jego spojrzenie, zaczęłabym oburzać się brakiem manier. Zrywam się z łóżka.
-Coś się stało? - pytam automatycznie.
-Uwolniliśmy Lyn.
-To świetnie. Mogę ją poznać? - kieruje się w stronę drzwi, z nadzieją, że poznam siostrę Wrena, lecz Wren łapie mnie za ręke i przyciąga do siebie. Robię krok do tyłu i opieram się o drzwi.
-Eloise Benett. Jesteś strasznie irytującą osobą. - mówi cicho, patrząc mi w oczy. -Pojawiasz się znikąd, siedzisz w pokoju Florence, w tych swoich pół różowych włosach i buntowniczym wyglądzie. Potem zaczynasz się zmieniać, wprowadzasz się tutaj i mimo zmian dalej mnie irytujesz, tym, że coś do Ciebie mnie ciągnie z niewyobrażalną siłą. I wiem, że masz tak samo. Tylko, że wtedy albo wspominasz o Tess albo uciekasz. Przez te ostatnie tygodnie, nie wiem co się dzieje po prostu. Zaburzyłaś mój spokojny świat. Tess jest dziewczyną mojej siostry, nie zranię Lyn. Z resztą odkąd się pojawiłaś, między mną a Tess nie jest tak samo. I w dodatku nie przestajesz mnie zadziwiać. Wywołujesz swoją moc, kontaktujesz się z Lyn, wciągasz mnie w to. Dzisiaj podczas ćwiczeń, to było wow. Nie mogę się już trzymać od Ciebie z daleka. Bo zwariuję.
I wtedy dzieje się najcudowniejsza rzecz na świecie. Wren całuje mnie. Jak nigdy dotąd. Najpierw delikatnie, jakby upewniał się, że to się dzieje na prawdę, a potem coraz namiętniej, jakby bał się, że zaraz się rozpadnę. Obejmuję go i przyciągam do siebie jeszcze bliżej. Z każdym jego pocałunkiem tracę zdolność logicznego myślenia. W końcu Wren, odrywa się ode mnie. Patrzę mu w oczy, nasze oddechy są nierówne.
-I to niby ty wariujesz przeze mnie? -mruknęłam. Wren się zaśmiał, a następnie usiadł na podłodze opierając się o drzwi, a ja położyłam się, opierając głowę na jego nogach. Uśmiechnęłam się do niego.
-Co? -spytał z uśmiechem.
-Nic, po prostu cieszę się. Opowiedz co mnie ominęło. -poprosiłam.
-Przyjechał Robert Dekker, powiedział, że wszystko jest gotowe. Chciałem cię obudzić, ale ustaliliśmy, że nie będziemy Cię narażać. Zjawiliśmy się w norze Kierana i Nate'a. tu potem opisze się walke XD . Odwiozłem Tess i Lyn do Dekkerów. I wtedy przyjechałem do Ciebie, nie byłem pewny co chcę powiedzieć, ale byłem pewny, że jak cię w końcu nie pocałuje, to popadnę w obłęd.
Zaśmiałam się cicho.
-Twoje emocje są skomplikowane.-zaśmiałam się. - A gdzie Florence, Louise i reszta?
-Obalają właśnie rządy Dan'a i Caspera. Gabriel i Evan zostaną ich zastępcami.
Śmieje się.
-Czy z całej tej czwórki, tylko Florence nie ma mani władzy?
-To aż dziwne. - zaśmiał się. - Jutro robi rodzinne śniadanie. Dla nas, Lou, Tess i Lyn, Matta i Eliasa, Gabe'a i Evana.
-Same pary. - zaśmiałam się, po czym doszło do mnie co właśnie powiedziałam. - W sumie to nie, Elias przecież nie ma chłopaka, Matt dziewczyny, nie wiem co z nami, i Gabriel nie jest z Louise.
-Chyba nie muszę Ci przypominać co jest między nami. -powiedział Wren, uśmiechając się.
-No nie wiem, chyba już zapomniałam. -Zaśmiałam się i wstałam żeby go pocałować.
-Powinienem już iść. - powiedział odrywając się ode mnie.
-Nie, Zostań ze mną. -uśmiechnęłam się.
-To nie jest najlepszy pomysł. - odpowiedział.
-Obiecuje, że będziemy tylko spać. Proszę. - uśmiechnęłam się.
-Dobrze. Idź się przebrać. - powiedział wstając i podając mi dłoń. Wzdycham cicho i idę się przebrać. Kiedy wracam Wren leży już na moim łóżku przebrany. Zapomniałam, że przez ostatnie dni, też tu sypiał.
-Nie ułatwiasz mi sprawy. - mruknął spoglądając na moje krótkie spodenki od piżamy. Zaśmiałam kładąc się obok niego.
-Nie marudź. - pocałowałam go delikatnie i zgasiłam światło po czym wtuliłam się we Wrena.

Obudziłam się wcześnie. Chociaż prawie całą noc rozmawiałam z Wrenem o wszystkim.
-Dzień dobry. -uśmiechnął się do mnie.
-Dzień dobry. - powiedziałam przeciągając się. -Czas na śniadanie.
Wstałam i zaczęliśmy się ubierać. Wren pocałował mnie na powitanie i zeszliśmy na dół. W kuchni Florence i Evan robili śniadanie. Albo sprawili takie wrażenie. Widok mnie i Wrena wprowadził ich w osłupienie.
-Jesteście ze sobą? - spytała Florence.
-Od wczoraj. - odpowiedziałam.
-Gratulacje! - powiedziała Flo przytulając mnie i Wrena. Czułam się jak najbardziej na miejscu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz