Przepraszam, wiem, że zbyt rzadko dodaję notki. Ale... "Orange is the new black"... <3 - Barbra.
PS. Znacie jakieś seriale, które warto oglądać? Piszcie, jestem spragniona czegoś nowego :P.
_______________________________________________
-Chciałabym pojechać jeszcze do moich rodziców.-powiedziała Louise, podchodząc do mnie.-Widziałaś Florence? Chciałabym z nią porozmawiać.
-Wydaje mi się, że rozmawiała z twoimi braćmi. Ty nie zamieniłaś z nimi ani słowa.-zauważyłam spokojnie. Louise skrzywiła się.
-I jak na razie nie zamierzam. To nie jest dobry pomysł.-dziewczyna odwróciła wzrok.-Mają Florence. Ona jest nimi na pewno zachwycona.
-Lou...-zaczęłam, ale poddałam się. Louise była uparta i nie miałam szans, aby ją przekonać. Zerknęłam na Tessę, która siedziała na kanapie ze swoją mamą i Ivy. Złapałam jej spojrzenie. Czułam się okropnie z tym, jak ją potraktowałam. Chciałam, aby była szczęśliwa... Ale z drugiej strony nie wierzyłam, żeby jej rodzice byli zachwyceni związkiem ze starszą dziewczyną, która w dodatku jest... tym czym jest. Skrzywiłam się na samą myśl. Lubiłam to, że nie miałam żadnych mocy, ale mój brat wkroczył znów do mojego życia i zniszczył tę bańkę, w której się kryłam.
Nie chciałam przerywać teraz Tess. Potrzebowała swojej mamy bardziej niż kiedykolwiek. Weszłam na piętro i zadzwoniłam do Cedrica. Był zaskoczony moim telefonem i nie dziwiłam mu się. Przez ostatnie tygodnie było tyle do zrobienia, że zupełnie zapomniałam o moim przyjacielu, na którego zawsze mogłam liczyć.
Pożegnałam się z Florence i resztą, omijając Tessę szerokim łukiem. Nie chciałam tworzyć niezręcznej sytuacji między nami, więc wolałam jej unikać. Widziałam, że ją to zabolało. To było zło konieczne, ale co miałam zrobić? Przerwać jej rozmowę z jej mamą, której nie widziała przez dość długi czas, żeby szybko z nią porozmawiać? Nie wyszłoby z tego nic dobrego.
Cedric czekał na mnie pod akademikiem. Nadal tam mieszkałam, chociaż zaczęłam się rozglądać za własnym lokum. Bez Louise i po odrzuceniu przez Char nie miałam tam czego szukać. Jasne, byłam w dobrych stosunkach z dziewczynami, ale po prostu nie chciałam tam dłużej przebywać.
-Ced!-uściskałam go najmocniej jak umiałam. Widziałam w jego spojrzeniu, że nawet po ignorowaniu go, on nadal żywił do mnie uczucia. Ale ponownie, co miałam zrobić? Cedric był moim najlepszym przyjacielem.
-Lyn, dawno cię nie widziałem. Unikałaś mnie?-spytał z zawadiackim uśmiechem. Zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.
-Nawet tak nie myśl. Po prostu byłam zajęta.-wyjaśniłam mu szybko, że śmierć Louise była ustawiona i oczywiście fałszywa. Jako powód podałam prześladowanie przez jakiegoś nienormalnego adoratora. Cedric uwierzył mi bez wahania. A przynajmniej takie odniosłam w tamtej chwili wrażenie. Spędziliśmy kilka godzin siedząc w moim pokoju i rozmawiając o wszystkim. Dowiedziałam się, że na święta przyjechała jego ciocia ze swoim nowym chłopakiem, z którym jego ojciec zaczął od razu prowadzić interesy. Kiedy o tym opowiadał, w jego oczach pojawiła się iskierka czegoś, czego nie do końca potrafiłam nazwać. Szaleństwa? Nadziei? Nie byłam pewna, ale nie spodobało mi się to. Szybko jednak stwierdziłam, że musiało mi się wydawać.
-Lyn? Mam nadzieję, że wyleczyłaś się już po Char.-zaczął delikatnie temat Ced. Uśmiechnęłam się smutno. Miałam nadzieję, że rozmowa nie zejdzie na te tematy, ale jednak, musiałam dać radę. Mówiłam Cedricowi o wszystkim, więc czemu nie o tym?
-Już dawno.-przyznałam.-Ja... mam kogoś nowego na oku. A ta osoba jest chyba mną zainteresowana, ale wątpię, żeby jej rodzice zaakceptowali nasz związek.
-Kto to taki? I czemu mieli by nie zaakceptować? Lyn, jesteś cudowną osobą, a my żyjemy w XXI-szym wieku! Muszą cię przyjąć.-chłopak uśmiechnął się do mnie serdecznie.-Jeśli czujesz coś do tej osoby, to zadzwoń do niej w tej chwili i powiedz jej o tym.
-Tessa Dekker.-szepnęłam. Po moich słowach w pokoju zapadła długa cisza. Rozważyłam słowa mojego przyjaciela i po chwili wyciągnęłam telefon. Podeszłam do okna i wybrałam numer Tess. Odebrała ostatnia osoba, jaką spodziewałam się usłyszeć po drugiej stronie słuchawki.
-Halo?
-Wren?-zaschło mi gardle. Odsunęłam telefon na sekundę od ucha, żeby sprawdzić, czy przez przypadek nie zadzwoniłam do brata. Nie, na pewno to był telefon Tessy.-Jesteś z Tessą?
-Lynette?-mój brat też nie za bardzo wiedział co powiedzieć.-Ja...
-Zdajesz sobie sprawę, że ona jest ponad dziesięć lat młodsza od ciebie?-mój głos stał się niezwykle piskliwy.
-To nie tak, Netty...-Wren podjął próbę tłumaczenia się, ale nie dałam mu dokończyć.
-Odwieź ją natychmiast do domu albo zadzwonię do jej rodziców. Nie chcę słuchać twoich wymówek, Wren.-rozłączyłam się. Oddychałam głęboko, starając się uspokoić. Kolejny raz nic nie wypaliło. Zawsze coś stawało na przeszkodzie. Tylko nigdy nie sądziłam, że to będzie mój brat.
Poczułam dłonie Cedrica na moich ramionach.
-Przykro mi.-powiedział cicho do mojego ucha, a jego oddech przyjemnie muskał moją szyję. Odwróciłam się i zaplotłam ręce na jego szyi, całując go, wylewając przy tym wszystkie swoje emocje. Nie minęło dużo czasu, kiedy zarówno moje, jak i jego rzeczy znalazły się na ziemi. Tej nocy nie zamierzałam żałować niczego.
To postanowienie się nie spełniło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz