czwartek, 3 października 2013

Rozdział XLI - Florence.

Następnego dnia obudziłam się a obok mnie siedział nieco starszy ale przystojny mężczyzna.
-Kim jesteś i dlaczego siedzisz przy mnie jakby nigdy nic? -zapytałam.
-Jestem twoim ojcem. -odparł spokojnie.
-O cholera..- mruknęłam.
-Nie, Christian. -odpowiedział nieco sarkastycznie.
-Fajnie. - mruknęłam i schowałam głowę pod poduszkę.
-Tylko tyle? -zapytał zaskoczony.
-A co oczekiwałeś że rzucę ci się na szyję i będę szczęśliwa że mam ojca? Nawet nie wiem który z was jest moim ojcem i czy prawdziwy siedzi przede mną czy nie dawno umarł na moich oczach, chociaż gościu który chciał mnie wrobić w bycie osuszaczem twierdził że przeżyje. Nie no sorry, za późno o jakieś dwadzieścia lat. - warknęłam.
-Ej, Młoda. Nie wiesz co się wydarzyło.-zaprotestował.
-Nie młoda tylko Florence. A po drugie nie nie wiem, ale nikt mi nie powiedział. A po trzecie po co przylazłeś?
-Chciałem spędzić czas z moją córką. - odpowiedział spokojnie.
-Jedna umarła a druga... sorry, nawet nie wiesz czy jestem twoją córką i nie chcesz się przyznać. -odpowiedziałam poirytowana.
-Jesteś moją córką, twoja matka jest zajęta a po za tym sam wybierałem imię. -odpowiedział przyglądając się mi.
-No i fajnie. Idź do diabła. - mruknęłam.
-Bywałem w gorszych miejscach. Wstawaj. - powiedział na mnie.
-Nie! Będę tu leżeć. - warknęłam. - Mam prawo do tego.
-Wstawaj. - powtórzył.
Poddałam się.
-Po co przyszedłeś? -zapytałam wstając.
-Spędzić z tobą czas. - odpowiedział.
-Jestem w psychaitryku! Chcesz pograć w Ciuciu-Psycha? - uniosłam brwi.
-Macie tu taką grę?! Ekstra to idziemy?!-powiedział podekscytowany.
-Taak! A potem możemy iść do McPsycha na psychoburgera. - mruknęłam.
-Florence, daj mi szanse. -spojrzał na mnie błagalnie.
-Dlaczego mnie oddaliście? Masz stuprocentowy dowód że jestem twoją córką a Is  nie miała romansu z gościem który był moim wujkiem?
Zamilkł.
-No więc właśnie. -odpowiedziałam i położyłam się ponownie.
Po chwili usłyszałam jak Chrystian się zbiera.
-Próbowałem. -mruknął.
-Czekaj. -zawołałam za nim. - Co chcesz porobić? 
-Tak szczerze? Sam nie wiem. Nie wiedziałem jak wygląda ten szpital, sądziłem że będziesz w klinice jak starszy Dekker i będziemy mieli więcej możliwości niż mały pokój lub duża sala z dziwnymi  ludźmi. - odpowiedział.
-Wiesz? Nie pakowałam się tu. W jednym momencie szłam a w drugim się tu obudziłam. -wstałam.
-Myślisz że mógłbym cię zwolnić stąd na pare minut? -zapytał.
-Nie, raczej nie. Dopiero nie dawno się odezwałam. Ale możesz iść po jakieś cheesburgery, colę, sok pomidorowy i chispy i pogadamy. - odpowiedziałam z uśmiechem.
-Chcesz pogadać o tym co było dwadzieścia dwa lata temu. - dopowiedział sobie.
-Pięć punktów za spostrzegawczość. -mruknęłam.
-A nie możemy pogadać o tym co się działo przez te dwadzieścia dwa lata? - zapytał. 
Wywróciłam oczami.
-Wracam za pół godziny córuś. - uśmiechnął się i wyszedł. Po chwili weszła pielęgniarka i dała mi leki. Postanowiłam się przejść do pokoju wspólnego. Od razu odnalazłam Alyssę.
-Heeej. -siadłam obok niej. - I jak tam?
-Mój znajomy przyniósł informację. Dwadzieścia trzy rodziny były zmuszone uciekać. Dwadzieścia trzy najlepsze i potężne rody. Gościu który chciał przejąć ich magię, znikł. Niby umarł ale nikt w to nie wierzył.
-Myślisz że teraz żyje? -zapytałam cicho.
-Krążyły plotki że znalazł sobie potomka i że chce wychować go lub ją na zastępce swojego. Ale nie wiem ile w tym prawdy.
-Pewnie po ziemi popyla teraz mały psychopata. -zaśmiałam się. - Muszę iść.
-Okej, to potem się zobaczymy. -odpowiedziała Al.
Jak się okazało popołudnie z ojcem nie było złe.
-Jak długo jesteś z Młodym Dekkerem? - zapytał.
-Nie wiem ile dokładnie. Nie mam kalendarza. -zaśmiałam się.
-A kochasz go? - zapytał uśmiechając się d mnie.
-Tak, bardzo. Tylko że od śmierci Lou mam w sobie jakąś blokadę. Nie wiem dlaczego. - posmutniałam.
-Przykro mi że nas z wami nie było przez te lata. - odpowiedział Chirstian.
-Powiedz mi dlaczego. Cokolwiek.- powiedziałam błagalnym tonem.
-No dobrze. To się działo o wiele wcześniej. Te dwadzieścia trzy rody znały się już dawno i ja i twoja matka pochodziliśmy z zamożnych rodzin z potężną magią. Ale wśród nas był taki samotnik. Jego matka się zabiła a ojciec miał go gdzieś. Więc kiedy nas poznał my byliśmy jego rodziną, zawsze opowiadał nam o grupach czarownic która ma swojego przedstawiciela który ma całą moc. Nie można tego nazwać konwenem ani kręgiem. To było coś innego. Chciał nas do tego namówić. Połowa nie chciała a połowa chciała być naczelnym.W końcu się wszystko ucichło kiedy wyjechał. Każde z nas założyło rodziny i wszyscy zapomnieli o nim. Z tych dwudziestu trzech rodów, dwadzieścia dwa lata temu miało się urodzić w sumie jakoś dwanaście potomków. Tyle że on wrócił, twierdził że obiecaliśmy mu pomoc. Wypowiedział nam wojnę a my jej ne chcieliśmy. Postanowiliśmy ukryć się. I dwunastka dzieci została rozdzielona od rodziców. Tyle że po ukryciu dzieci zaczęła się walka. Trzy rodziny zginęły. I wtedy On wpadł w szał. Upozorował swoje zabójstwo. Ale i tak postanowiliśmy się uryć. On żyje pewnie do dziś.
-A jak wtedy było między tobą a Is? Te dwadzieścia da lata temu? -zapytałam.
-Nie dogadywaliśmy się. Ale na pewno nie miała romansu.
-Rozumiem- zamyśliłam się.
-Mam do Ciebie jedno pytanie. - Christian spojrzał na mnie.
-Hm?
-Wcale nie potrzebujesz tu być prawda? Boisz się powrotu bo nie chcesz być sama.
-Trafna analiza. Do połowy. - mruknęłam.
-Może czas powrócić do domu?
-Pomyśle nad tym, okej?-obiecałam szczerze.
Kiedy już poszedł pielęgniarka przyszła z bukietem. Na karteczce pisało ,,Szybkiego powrotu do zdrowia. - Przyjaciel''
Słowo przyjaciel było podkreślone więc zaczęłam przeszukiwać resztę bukietu. Prawdziwa wiadomość brzmiała następująco ,,Jedna wiedźma nie żyje, czas na drugą. Nie myśl że będziesz siedzieć tu wiecznie. Ja czekam. -Przyjaciel''.
Nie wiem kim był rzeczony ,,Przyjaciel'' ale wiem jedno, Louise również była dręczona. Siadłam na łóżku z nadzieją że uda mi się opracować jakiś plan. Ale w głowie miałam totalną pustkę.

1 komentarz:

  1. no hej, hej, hej :) najedzcie się moimi komentami :) wszystko co do tej pory czytałam było boskie <3 teraz jest tak samo ;3 <3

    OdpowiedzUsuń