-Zrozumiałem.-wycedził przez zaciśnięte zęby.-Co nie zmienia faktu, że nie jestem tym pomysłem zachwycony. Liverpool to nie Londyn.
-Oh, doprawdy, zdałam sobie z tego sprawę.-jeśli tata mnie nie puści, nie miałam szans na odwiedzenie Gabriela. A musiałam to zrobić.-Daj spokój, tatku. Będę tylko w centrum handlowym, obiecuję, że nie ruszę się poza jego obszar. I nie będę rozmawiać z nieznajomymi.
-Możesz ją puścić. Tess jest już prawie dorosła, powinieneś jej zaufać.-prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu, macocha stanęła po mojej stronie. O mały włos, a moja szczęka opadłaby do samej podłogi, ze zdziwienia.
-Wyjątkowo.-zaznaczył tata, patrząc na mnie srogo. Pisnęłam ze szczęścia i uściskałam go, tak jak zrobiłaby to główna bohaterka tandetnego romansidła dla nastolatek. Jeśli mieli mnie za kretynkę, to było mi łatwiej.
-Dziękuję!-ucałowałam go w policzek i popędziłam do swojego pokoju, który dzieliłam z Ivy. Mieszkanie Gabe'a i Evana, w którym się zatrzymaliśmy było czteropokojowe, więc musieliśmy się jakoś pomieścić. Wprawdzie Anne była wysoce niezadowolona ze standardu, w jakim musieliśmy przebywać, tata był nieugięty. Stwierdził, że woli być na miejscu, gdy Gabriel w końcu wyjdzie... Albo ucieknie.
Ivy siedziała jeszcze na dole z rodzicami, więc mogłam spokojnie wykonać telefon do Lynette. Odebrała po dwóch sygnałach.
-Tak?
-Lynette? Tu Tessa, siostra Gabriela.-powiedziałam szybko, zamykając drzwi. Na codzień był to pokój gościnny, więc nie miałam dostępu do żadnych prywatnych przedmiotów moich braci. Evan odstąpił rodzicom swój pokój, a sam sypiał na kanapie w salonie. Pokój Gabriela stał pusty, na wypadek, gdyby tata postanowił go wypuścić.
-Tessa, coś się stało?-spytała Lyn zaniepokojona.
-Przekonałam tatę, żeby mnie wypuścił. Spotkamy się w tym centrum handlowym za 30 minut?-wprawdzie to było po prostu wślizgnięcie się do luksusowego ośrodka dla dziwaków, ale byłam podekscytowana, jakbym wybierała się na tajną szpiegowską misję.
-Świetnie. Zaraz wsiadam w samochód. Musimy wyprowadzić stamtąd Gabriela.-stwierdziła dziewczyna ze stoickim spokojem.
-Co? Przecież miałam go tylko odwiedzić!-zdziwiłam się. Gabe potrzebował wypoczynku. Nie mógł tak nagle wyjść, żeby zderzyć się z rzeczywistością.
-Potrzebujemy go. Nie martw się, wszystko będzie z nim dobrze. Po prostu potrzebujemy łowcy.-wyjaśniła Lyn. Chociaż "wyjaśniła" to za dużo powiedziane. Nadal nic nie rozumiałam.
-A ja albo Evan się nie nadamy?-spytałam szybko, słysząc kroki na schodach.
-Im nas więcej tym weselej.-stwierdziła Lyn.-Zbieraj się. Do zobaczenia.
-Lynette Martin.-powiedziała rudowłosa do recepcjonistki.-Przyszłam do Gabriela Dekkera.
-A pani towarzyszka?-recepcjonistka spojrzała na mnie krzywo, ale udałam, że umknęło to mojej uwadze.
-Tessa Frey.-odparła szybko.-Przyjaźniła się kiedyś z Gabrielem. Takie spotkanie dobrze mu zrobi.
-Wpiszcie się.-mruknęła recepcjonistka, zapewne nadal nie przekonana, podsuwając nam zeszyt do wpisów. Uważnie wpisałam swoje imię i nazwisko, które przed sekundą nadała mi Lyn.
Gabriel siedział samotnie przy stole. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Mój najstarszy brat był raczej typem wyluzowanego chłopaka, który rzucał bezczelne teksty do ładnych dziewczyn, a jednocześnie był kimś, w kim zawsze mogłam znaleźć oparcie. A teraz? Wpatrywał się uporczywie w jeden punkt, będąc w swojej własnej rzeczywistości.
-Gabriel.-powiedziałam, siadając przy stoliku i kładąc swoją dłoń na jego. Chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Tessa.
-Gabe, myślę, że znalazłam sposób, żeby pomóc nam wszystkim.-powiedziała Lynette, dosiadając się do nas. Nie zwróciłam na nią szczególnej uwagi, nadal wpatrzona w brata. Nie znałam Louise, ale musiała być wyjątkową osobą, skoro jej śmierć wprowadziła mojego brata w taki stan.-Tylko najpierw musisz stąd wyjść.
-Mój ojciec się na to nie zgodzi.-odparł Gabriel.
-Zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego wzięłam sprawy w swoje ręce.
Gabriel siedział samotnie przy stole. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Mój najstarszy brat był raczej typem wyluzowanego chłopaka, który rzucał bezczelne teksty do ładnych dziewczyn, a jednocześnie był kimś, w kim zawsze mogłam znaleźć oparcie. A teraz? Wpatrywał się uporczywie w jeden punkt, będąc w swojej własnej rzeczywistości.
-Gabriel.-powiedziałam, siadając przy stoliku i kładąc swoją dłoń na jego. Chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Tessa.
-Gabe, myślę, że znalazłam sposób, żeby pomóc nam wszystkim.-powiedziała Lynette, dosiadając się do nas. Nie zwróciłam na nią szczególnej uwagi, nadal wpatrzona w brata. Nie znałam Louise, ale musiała być wyjątkową osobą, skoro jej śmierć wprowadziła mojego brata w taki stan.-Tylko najpierw musisz stąd wyjść.
-Mój ojciec się na to nie zgodzi.-odparł Gabriel.
-Zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego wzięłam sprawy w swoje ręce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz