_____________________________
Cieszyłam się z powrotu do domu. Londyn był magiczny i niesamowity, ale to nie było moje miejsce. Liverpool był mi dużo bliższy, nawet jeśli nie czułam się tu w stu procentach na miejscu. Ale to było wszystko co miałam.
Nie potrafiłam się skupić na filmie, który puścił Gabe. Moje myśli cały czas odbiegały w stronę księgi, której nie znalazłyśmy w Londynie. Florence nie przejmowała się tym tak bardzo - miała ważniejsze rzeczy na głowie. Ale mnie to martwiło. Ktoś przeniósł księgę. Byłyśmy w martwym punkcie, przynajmniej dopóki księga nie przywoła znów którejś z nas do siebie, powodując zaniki pamięci.
-W końcu wyglądamy jak normalne osoby. My wychodzimy, wy oglądacie film, albo chociaż udajecie. Nie wywołajcie wojny przez jeszcze tydzień, okej?-Flo posłała nam słodki uśmiech, o mało nie rozlewając wody na blacie.
-Myślisz, że w naszym wypadku może być normalnie?-spytał Gabriel, rzucając w nią popcornem. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Taa, to raczej nie możliwe.-Florence zaśmiała się.
-Nie idziesz w sukience?-wtrąciłam się do rozmowy. Evan zaraz podchwycił temat, tak jak się tego spodziewałam.
-No właśnie, ja chciałem, żeby poszła w sukience. Ale jest uparta. Może ją przekonasz do zmiany?
-W wolnym tłumaczeniu. Louise, przebłagaj ją do ubrania sukienki, ponieważ bardzo lubię podziwiać jej nagie ciało.-mruknęła Flo, nie wyglądając na zachwyconą.-Co wy się zmówiliście do widywania mnie w sukience?
-Wcale się nie zmówiliśmy!-odpowiedział Evan.
-Ale to nie ja mam kosmate myśli na widok swojej dziewczyny w sukience!-odparowała Flo.
-Ona ma rację, Evan. Musisz powoli zacząć się skupiać na tym, że jutro jest Rada! Nogi Florence nie powinny cię rozpraszać.-przypomniałam. Miło było oglądać ich droczących się ze sobą. Nawet jeśli byłam przeciwna całej sprawie z małżeństwem, to ta dwójka stanowiła naprawdę dobraną parę.
-Zdrajczyni!-rzucił Evan, a ja tylko posłałam mu buziaka. Gabriel wybuchnął śmiechem.
-Ale z was idioci.-mruknęła Flo, wywracając oczami.
-Pamiętajcie, że na drodze są inni ludzie, zwierzęta, samochody i domy. Więc zachowajcie ostrożność.-powiedział Gabriel.
-Pamiętajcie, że macie po sobie posprzątać a kanapa nie wszystko wytrzyma.-prychnęła Florence, chwytając Evana za rękę i ciągnąć go w stronę drzwi.
-Ale my będziemy grzeczni!-odezwałam się równocześnie z Gabrielem.
-Bo wam uwierzę.-zaśmiała się Flo i na odchodnym rzuciła jeszcze-Bawcie się dobrze.
Drzwi zatrzasnęły się za nią i Evanem.
Atmosfera natychmiast się zmieniła. Nie spodobało mi się to, ale nie wiedziałam co mogłabym zrobić, aby to zmienić, a jednocześnie nie wywołać niezręczności. Gabriel uśmiechnął się do mnie, jakby też to czuł. Tylko jemu to nie przeszkadzało.
-Prawdopodobnie się wyprowadzę.-rzuciłam szybko, byle tylko zacząć jakiś temat. Gabe spojrzał na mnie zdziwiony.
-Co?
-To co słyszałeś. Evan i Flo biorą ślub, a więc zamieszkają razem. Będą pewnie chcieli, żebyś ty też tu mieszkał, więc zrobi się nas tu spory tłum. Nie widzę sensu w zostawaniu tu.-wyjaśniłam spokojnie.
-A nie sądzisz, że powinnaś mieszkać ze mną? W końcu kiedyś mamy wziąć ślub.-uśmiech pojawił się na twarzy blondyna, ale wiedziałam, że mówił poważnie.
-To jest kiedyś.-zauważyłam.-Nie jesteśmy nawet parą, a mamy mieszkać razem.-wstałam z kanapy i zaczęłam chodzić po salonie.
-To twoja decyzja, że nie jesteśmy razem.-wytknął mi chłopak.-Zdecyduj się, czego chcesz, Louise. Bo cokolwiek by się nie działo, tobie to nie odpowiada. Daję ci wolną rękę we wszystkich wyborach, bo cię znam, ale moja cierpliwość też ma swoje granice. I jeśli twoje wahanie potrwa dłużej, to je przekroczysz.-Gabe też wstał i podszedł do mnie. Stanął na moimi plecami i delikatnie dotknął mojego ramienia.-Wiesz, że wystarczy jedno twoje słowo, aby zmienić wszystko.
Poczułam się, jakby mnie coś dusiło. Jak zawsze, kiedy ktoś wymuszał na mnie podjęcie jakiejś decyzji lub przyznanie się do czegoś. Fakt, Gabriel miał rację. Nie wiedziałam czego chciałam i liczyłam na to, że wszyscy będą postępować zgodnie z moimi życzeniami i kaprysami. I to musiało się kiedyś skończyć. Pierwszym moim odruchem była obrona lub ucieczka, ale próbowałam jej już tyle razy i nadal wracałam w ramiona starszego Dekkera.
Ale czy potrafiłam wybrać drugą opcję? Być z Gabrielem Dekkerem w stałym związku?
Dotknęłam jego dłoni, która spoczywały na moim ramieniu.
-Nie przywykłam do ryzykowania bez przmyślenia tego wcześniej.-powiedziałam cicho.-Daj mi tydzień.-poprosiłam. Usłyszałam westchnięcie.
-Tydzień.
Kiedy Evan i Florence wrócili, atmosfera, która panowała w domu nie należała do przyjaznych. Na szczęście nie chodziło o nic poważnego, jednak wiedziałam, że więcej nie będę gotować obiadu z Gabrielem. W końcu nigdy nie wiedziałam co mu strzeli do głowy.
Kiedy chwilę później do drzwi zapukała przyszywana siostra Flo, Eloise, nie potrafiłam wysilić się na jakikolwiek uśmiech. Dziewczyna nie wyglądała jak osoba, z którą chciałabym mieć bliższy kontakt, gdybym spotkała ją na ulicy. Była odpychająca i wulgarna przez sam wygląd i wyraz twarzy. Kiedy Flo i Eloise zniknęły na piętrze, a Evan wyszedł, Gabe spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
-Widzę, że ci się nie spodobała.-stwierdził. Wzruszyłam ramionami.
-Jest odpychająca. Buntuje się przez wygląd, co dla mnie świadczy tylko o pokazywaniu światu, jaka to ona nie jest biedna i pokrzywdzona, ot tak.
-Może faktycznie jest pokrzywdzona.-zauważył chłopak. Prychnęłam.
-Nie jestem w stanie w to uwierzyć. Ludzie jak ona wyolbrzymiają swoje problemy. I to jest jedyne w co wierzę.
-Zwykłaś oceniać ludzi po pozorach, prawda?-rozbawieniem wkradło się na twarz Dekkera.
-Zazwyczaj się nie mylę. Nie mam empatycznych zdolności Flo, ale zazwyczaj wiem z jakim człowiekiem mam do czynienia. Chociaż zdarza mi się popełnić błąd.-sięgnęłam po łyżkę i nabrałam na nią trochę sosu.-Masz, spróbuj.
W tym momencie do kuchni wpadła Flo. Zauważyła tylko jak daję coś Gabrielowi do spróbowania, zwinęła dwa plasterki ogórka i ze słodkim uśmiechem oznajmiła:
-Mnie tu nie ma!
-Co ona tu robi?-spytałam wypranym z emocji głosem.
-Potrzebuje pomocy. A ja jej pomogę.-uśmiechnęła się moja siostra i ponownie skierowała się na górę, uprzednio zabierając coś z szafki.
Kilka minut później do drzwi ktoś zapukał. Wpuściłam tę osobę.
-Chciałaś ze mną porozmawiać, Tempest.-powiedział Wren, stojący na progu.
Kilka minut później do drzwi ktoś zapukał. Wpuściłam tę osobę.
-Chciałaś ze mną porozmawiać, Tempest.-powiedział Wren, stojący na progu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz