czwartek, 25 września 2014

Rozdział XXLXVIII - Eloise.

Budzę się i od razu tego żałuję, pulsujący ból głowy nie daje mi spać. Akurat Louise wchodzi do pokoju, już drugi raz.
-Przyniosłam Ci herbatę, tabletki i herbatniki. -uśmiecha się. - Tabletki uśmierzą ból, czarownica też człowiek jednak.
-Dziękuje Louise. -uśmiecham się z wdzięcznością i biorę od niej kubek z herbatą.
-Zaraz będziesz miała gościa.
-Moja mama? Ojczym? - spytałam, upijając łyk herbaty.
-Nie. Twój ojczym uspokoił mamę i wygląda, że póki co tu zostaniesz.
-Dziękuje.
-Nie ma sprawy. - powiedziała zmieszana. Zapadła cisza którą przerwało pukanie do drzwi. W drzwiach pojawił się Elias.
Uśmiechnął się do mnie.
-Zostawię was samych. -powiedziała Louise i opuściła pokój.
Eliasz usiadł obok mnie.
-Ale ty wyglądasz. - zaśmiał się.
-Więc postanowiłeś się do mnie odezwać. - odpowiadam sucho.
-Elo, jesteśmy teamem. To była kwestia czasu, moja bliźniaczko. Po prostu... -Elias wyglądał na zmieszanego.
-Chcesz mi coś powiedzieć. -kończę za niego. - Ale nie wiesz jak.
-Bo to trudne. - odpowiada.
-Powiedz, o co chodzi wprost. Jak zawsze.
-Dobrze. -wdycha.
-Unikałem Cię, bo... bo jestem homoseksualny i nie umiałem sobie poradzić z tym. Bałem się braku akceptacji.
-Elias, jesteś idiotą. Uwielbiam homoseksualistów, zamiast siedzieć w pokoju z dala ode mnie, mogliśmy robić zakupy i gadać o facetach! Matko brat, bliźniak, przyjaciel w dodatku gej! Moje marzenie się spełniło!
Elias się zaśmiał po czym objął mnie mocno.
-Kocham cię Eluś.
-Ja cię też Eli. -zaśmiałam się. - Przyniesiesz mi coś do jedzenia?
-Nie ma problemu. - wstał i poszedł do kuchni. Wrócił po chwili w skowronkach.
-Stara! Jaki tam chłopak siedzi!! - powiedział piskliwym głosem, udając nastolatkę. Wybucham śmiechem. Biorę od niego drożdżówkę i spoglądam zaciekawiona.
-Kto to? - mówię z pełnymi ustami.
-Matt. Brat Louise i Florence. I tak się składa, że jesteśmy razem przydzieleni do obserwacji. Więc wybacz siostrzyczko, ale idę na podboje miłosne. - powiedziawszy to, wyszedł dramatycznie gestykulując. Położyłam się na chwilę, lecz gdy gwar rozmów dobiegających z salonu, ucichł postanowiłam to sprawdzić. Weszłam do salonu, w którym siedział Wren. Przypomniałam sobie wydarzenie z Derekiem. Przeklinam w myślach. Nie spodziewałam się go tutaj. Uświadamiam sobie, że jestem ubrana tylko w piżamę.
-Cześć. - mówi do mnie, uśmiechając się niepewnie.
-Cześć... Szukam łazienki. - Wren pokazuje mi gestem drzwi. Kieruje się do nich szybko. Poprawiam włosy i idę do swojego pokoju. Wyciągam z walizki lekko przyduży sweter, ubieram spodnie i emu na nogi. Jest mi strasznie zimno. Wracam do salonu, jak gdyby nigdy nic.
-Gdzie wszyscy? - pytam unikając spojrzenia Wrena.
-Ratują moją siostrę. - odpowiada cicho.
-Co się stało? -pytam cicho.
-Została porwana. Ale wierzę, że Louise i Florence jej pomogą. - odpowiedział. Wtedy do pokoju weszła blondynka. Zapewne była spokrewniona z Dekkerami. Spojrzała na mnie obojętnie.
-Kim jesteś? - spytała.
-Eloise. Tak jakby siostra Florence. - odpowiadam. - A ty?
-Tessa Dekker. Siostra Gabriela i Evana. - mówi i siada obok Wrena. Przyglądam mu się i uświadamiam sobie, że Wren jest w niej zakochany. Poczułam dziwny ścisk w żołądku. Musiałam mocno uderzyć się w głowę.
-Dobrze się czujesz? -dobiegł mnie głos Wrena.
-Jasne. - skłamałam. Tessa i Wren pogrążyli się w rozmowie o Lyn, więc poszłam do góry, gdzie Louise i Florence trzymały swoje księgi. Pokój był niesamowicie urządzony. Zaczęłam je przeglądać. Zaciekawiła mnie szczególnie jedna. ,,Moc. Jak ją rozwinąć?'' zaczęłam czytać. Potrzebna była czerwona świeca i korzeń lukrecji. Na szczęście wszystko było w tym pokoju. Postępowałam według wskazówek, ale nic się nie wydarzyło. Skuliłam się na podłodze.
-Można? - Wren stał w drzwiach.
-Jasne. -odparłam monotonnie.
-Starasz się wywołać moc? - spytał zdziwiony. - Myślałem, że to tylko plotki.
-Nie. To prawda, nie potrafię nawet kwiatka wyczarować. - mruknęłam.
-Chodź. Pomogę Ci.-siadł na przeciwko mnie. Spojrzałam na niego nie ufnie. W końcu uległam. Podałam mu dłoń. - Zamknij oczy i wycisz się. Znajdź w sobie moc, złap się jakiejś pozytywnej cząstki siebie. Nie usłyszałam co mówił, bo przepełniło mnie ciepło, po chwili poczułam sie jakbym latała. Kiedy uczucie przeszło, zerwałam się na równe nogi.
-To już? - spytałam podekscytowana.
-Spróbuj. - zachęcił mnieWren.
-Jak?
-Podobnie jak z wywołaniem. -wziął moją dłoń. Po chwili pojawił się na niej, piękny biały kwiatek, dokładnie tak jak sobie wyobraziłam. Uśmiechnęłam się do Wrena, staliśmy bardzo blisko siebie. Czułam jego oddech. To jest ta wyjątkowa chwila między chłopakiem i dziewczyną? Pierwszy raz w życiu takie coś poczułam. Wren spojrzał mi w oczy.
-Powinieneś powiedzieć Tessie, co do niej czujesz. -szepnęłam, nastrój pękł jak bańka mydlana. Wren otwarł usta po czym je zamknął. Wyminęłam go bez słowa. Weszłam do swojego pokoju i zanurzyłam się pod kołdrą. Znam Wrena przez chwilę, a wywołuję we mnie tak silne emocje. Po chwili, nadszedł błogi sen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz