Co wydarzyło się w Wigilie? - spóźnionych Wesołych Świąt!
Wiem. To nie jest śmieszne.
Ale z drugiej strony dziś Prima Aprilis !
Całusy. Caroline.
Spojrzałam w lustro, przyglądając się sobie uważnie. To miała być moja pierwsza wigilia z Wrenem. Tylko z Wrenem. Elias pracował z Mattem, rodzice wyjechali.Wyglądało to więc bardziej jak romantyczna randka. W końcu stwierdziłam, że wyglądam przyzwoicie i zbiegłam na dół. Spojrzałam zniecierpliwiona na zegarek. Wren sie spóźniał. Wybrałam więc jego numer, ale odpowiedziała mi tylko poczta głosowa. Pewnie zapomniał włączyć telefon po pracy. Albo naładować. Usiadłam więc na sofie i zaczęłam czekać cierpliwie. Nawet nie spostrzegłam gdy zasnęłam. Obudził mnie dopiero Wren. W pokoju panowała ciemność.
-Eloise. -mruknął budząc mnie lekko. Po chwili dostrzegłam, że był ubrany zwyczajnie. Spojrzałam na zegarek. Byliśmy umówieni sześć godzin temu.
-Gdzie byłeś? -zapytałam spokojnie.
-To skomplikowane. - odpowiedział. - Lyn i Tess się rozstały.
-A ty pocieszałeś jedną z nich. A mianowicie Tess. - dokończyłam za niego.
-To nie do końca tak. - zaprotestował Wren.
-A jak? Wytłumacz mi jak. Zrozumiałabym gdyby to była Lyn. Twoja siostra. Ale totalnie zapomniałeś o mnie, o naszym wieczorze dla jej eks dziewczyny w której jesteś beznadziejnie zakochany. Jestem straszną idiotką!
-Eloise! - Wren podszedł do mnie i próbował mnie objąć. -Nie mów tak.
Odsunęłam się.
-Nie wygram z nią. -szepnęłam. -Ułatwię Ci to. Powinniśmy zostać przyjaciółmi. Za szybko się to potoczyło.
A potem po prostu wybiegłam z własnego domu. Łzy cisnęły mi się do oczu. Biegłam aż do samego parku, gdzie usiadłam na zaśnieżonej ławce. Sama z nim zerwałam. Ale przecież to tak by się skończyło. Zna Tess dłużej ode mnie. Kocha ją. Ją, nie mnie. Za krótko się znaliśmy. Za szybko się zaangażowałam. Nie dałam mu nic powiedzieć. To ja z nim zerwałam. Zaniosłam się płaczem. Odruchowo chciałam zadzwonić do Florence, ale uświadomiłam sobie, że jest wigilia. Pewnie spędza ją z Evanem, Louise i Gabrielem. Wstałam i postanowiłam znaleźć Matta i Eliasa. Dotarłam na osiedle domków jednorodzinnych jakieś dwadzieścia minut później. W końcu dostrzegłam Toyote Land Crusera mojego brata. Wpakowałam się do tyłu budząc tym oboje.
-Fajnie pracujecie. - mruknęłam. - Auto otwarte, wy śpicie.
-Eloise. Co się stało? Na ogół wyglądasz jak dobre dziewięć na dziesięć, ale teraz? Miałaś wypadek?- Matt mimo swojego komentarza wykazywał troskę.
-Wren i ja się rozstaliśmy. Stop. Ja zerwałam z Wrenem.
-Co?! Dlaczego?! - spytali jednocześnie.
-Spóźnił się sześć godzin. Ponieważ Lyn i Tess zerwali. Był z Tess. Nie chciałam tego słuchać i z nim zerwałam. Za każdym razem kiedy Tess wkracza na scene, nasze relacje są inne. Były inne.
-Powinnaś go wysłuchać. - powiedział Elias.
-Daj jej spokój. Dziewczyna poczuła się urażona. Miała prawo. Takie coś boli!
-Ja tu wciąż jestem. - mruknęłam.
-Dobra, nasza zmiana i tak skończyła się jakąś godzinę temu. Jedziemy się rozerwać. - powiedział Matt, odpalając silnik i ruszając w stronę klubu.
Cztery godziny później. Po dwóch jointach z diabelskiego zioła i masie wypitego alkoholu wpatrywałam się w chłopaka, z którym tańczyłam już jakieś dwa kawałki, nie wiedząc do do mnie mówił.
-Sorry. Znudziło mi się już. - powiedziałam, odsuwając się. - Kręcą mnie tylko trójkąty. Najlepiej z gejowskimi parkami.
Odwróciłam się i wróciłam do stolika przy którym siedzieli Matt i Elias.
-Co mu powiedziałaś? - spytał Matt. - Wyglądał na zaszokowanego.
-Spławiłam go, mówiąc że wolę trójkąciki z gejami. Biorąc fakt, że dołączyłam do was i potwierdziłam tym swoją tezę. - odpowiedziałam. Byliśmy już wstawieni, Matt i Elias lepili się do siebie w najlepsze. Oczywiście byłam pewna, że do jutra oboje o tym zapomną. Ale w sumie, co mnie obchodziło jutro. Byłam z dwójką moich najlepszych przyjaciół i to się liczyło.
-Elo, nie prowadź ze sobą wewnętrznych monologów. - powiedział Elias, przyglądając mi się bacznie. Oczywiście oboje uparcie pilnowali, żebym nie zrobiła czegoś głupiego w postaci rozmowy z Wrenem w takim stanie.
-Chodźmy już stąd. - powiedziałam znudzona. Chłopaki zgodzili się i wyszliśmy z klubu. Szliśmy chodnikiem pod rękę. W klubie byli sami samotni ludzie którzy postanowili upić się w Wigilię. - Wiecie co? Czuje się koszmarnie.
-W sensie psychicznym czy fizycznym? Bo jak będziesz wymiotować to uprzedź. Mam nowe buty. - odpowiedział Matt, próbując mnie rozbawić.
-Moje serce się rozpadło. - szepnęłam. -To boli.
-To to wyłącz. Przestań czuć. Przestań myśleć. Skup się tylko na chwili obecnej. Ewentualnie na rachunkach za prąd. Bo chyba termin minął. - powiedział Elias. Posłuchałam go. Po czym, zaśmiałam się.
-No to będziemy żyć bez. - odpowiedziałam z uśmiechem i ruszyliśmy dalej. Nagle wszystko przestało boleć. Było normalnie...
Caro? Nie daruje Ci tego! Moje Wreloisowe serce krwawi. -_-
OdpowiedzUsuń