wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział dziewięćdziesiąty szósty - Eloise.

Wpatruje się w moje martini znudzona. Już miałam zacząć zbierać się do domu, gdy jakaś dziewczyna przysiadła się do mnie.
-Cześć Eloise. - Lynette Martin posłała mi swój promienny uśmiech.
-Witaj Lyn. - odwzajemniłam uśmiech. - Jesteś tu sama?
-Z przyjaciółką. Która rozpłynęła się w powietrzu. -Dziewczyna zaśmiała się przyjaźnie. - A ty? Gdzie Matt i Elias?
-Elias odpoczywa po postrzale w Rosji. Nie udana misja. Matt mu towarzyszy. - westchnęłam. -To nic takiego. Florence, Louise i Gabriel już go wyleczyli. - dodałam widząc jej zdziwioną minę.
-To dobrze. Elo, właściwie nie miałyśmy okazji się lepiej poznać, ale skoro moja była dziewczyna i twój były chłopak, a mój brat się spotykają... To może poznamy się lepiej?
-W sumie mamy już jeden temat do rozmowy. - zaśmiałam się i zamówiłam kolejne martini.-Dlaczego ty i Tessa się rozstałyście?
-Tess była zazdrosna. Nawet bardzo, o  moją przyjaciółkę. Byłyśmy ze sobą blisko, owszem. Ale nie zdradziłabym Tessy. Kocham ją. W każdym bądź razie, w dniu naszego zerwania, powiedziałam jej, że przez pół roku będę studiować w Barcelonie. Wtedy spytała czy moja przyjaciółka też jedzie. Wściekła się jak dowiedziała się, że tak. Wywiązała się kłótnia, a z kłótni zerwanie. Wiesz, to boli, że mi nie ufa. Ja jej ufałam bezgranicznie. Więc stwierdziłam, że potrzebuje czasu. - westchnęła Lyn. - A ty i Wren? Wydawałoby się, że jesteście razem szczęśliwi.
-To śmieszna historia. To ja zerwałam z Wrenem, skazując się tym na pijackie wieczory z Eliasem i Mattem. Nie żebym narzekała. Kocham ich. Po prostu nie wiele pamiętam z tamtych wieczorów. W każdym bądź razie, kiedy zerwałyście ja i Wren, mieliśmy zjeść razem romantyczną kolację. Spóźniał się, nie odbierał telefonu. Gdy się pojawił, właściwie poszło szybko. Kłótnia. Zerwanie. To nie tak, że jestem zazdrosna. Ale mógł chociaż zadzwonić, powiedzieć, że jest z Tess. Ale nie zadzwonił. Zabolało.
-Rozumiem. - westchnęła Lyn. - Zatańczymy?
Kilka drinków później, Lyn i ja tańczyłyśmy swobodnie. Co dziwne, prawie każda osoba przechodząca obok nas, zatrzymywała swój wzrok na Lynette. W sumie, dziewczyna miała wielką charyzmę. Nie dało się tego ukryć. Więc kiedy przyciągnęła mnie ze śmiechem i pocałowała, odwzajemniłam pocałunek.
-Lyn? Eloise? - powiedział znajomy głos, za naszymi plecami. Oprzytomniałam w przeciągu kilku sekund. Odwróciłam się i spojrzałam na zaskoczoną Tess.
-Cholera. Powinnyście porozmawiać ze sobą. - mruknęłam i zostawiłam je. Wróciłam do domu i rzuciłam się na łóżko. Tego dnia, miałam masę głupich pomysłów. Całowanie się z Lyn, było najgłupszym z nich.

Obudziłam się dosyć wcześnie. Dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w strój do biegania. Mimo wyrzutów sumienia, nie obudziłam się obok martwego ciała i nie męczyły mnie głosy, więc droga do Instytutu była przyjemna.Wybrałam małą salkę która akurat była pusta. Zaczęłam od podciągnięć. Gdy skończyłam, spostrzegłam Wrena stojącego w drzwiach.
-Nie wiedziałem, że ćwiczysz tak wcześnie.
-Zdarza się. - mruknęłam, otwierając butelkę z wodą.
-Byłaś u mnie wczoraj. - powiedział siadając na ławce.
-Miałam problem. Nie ważne. Już  po wszystkim. - mruknęłam siadając obok niego. - Przyszedłeś porozmawiać o moim pocałunku z Lyn? Po pierwsze byłam pijana, a po drugie nie wiedziałam, że Tess tam będzie.
-Tess ze mną zerwała. Całowałaś się z Lyn? - Wren spojrzał na mnie zaskoczony. - Ona wróciła?
-Najwidoczniej. - mruknęłam.
-Muszę wyjść. - Wren zerwał się i zniknął za drzwiami. Dokończyłam swój trening i wróciłam do domu po samochód. Pojechałam do domu Louise i Florence. Musiałam w końcu porozmawiać z Eliasem. Przywitałam się z Florence i pobiegłam do pokoju Eliasa.
-Cześć braciszku. - uśmiechnęłam się lekko. -Gdzie Matt?
-Za namowami moimi i Louise, pojechał sie przebrać i odpocząć. Rodzice już byli. Ma przyjść lekarz, zbadać mnie i wstaje.
-Nie za wcześnie? - spytałam zaniepokojona.
-Weź przestań. Mam dość leżenia. - mruknął. - Lepiej powiedz mi, co się z tobą dzieje?
Opowiedziałam szczegółowo o wczorajszej imprezie z Lyn i o porannej rozmowie z Wrenem. Kiedy skończyłam opowiadać, Elias zmarszczył brwi.
-To nie tylko o to chodzi, prawda? - spojrzał na mnie.
-Właściwie. To wszystko. - skłamałam spokojnie. -Po prostu, nie uważasz, że wpakowanie się w miłosny trójkąt nie jest mądrym posunięciem. Całuje się z Lyn, która kocha Tess, Tess kocha Lyn. Wren, brat Lyn kocha Tess. Z kolei, ja kocham Wrena, zachowuje się jak idiotka i całuje się z Lyn. Tess mnie musi nienawidzić. Nie wiem, jak ja na nich teraz spojrzę.
Elias przymknął na chwile oczy. Wszystko byłoby w porządku, gdyby moje kłamstwo nie stało się realną obawą.
-Może wróć na jakiś czas do rodziców? - zasugerował Elias. W tym momencie do pokoju weszła nasza mama. Rzuciłam się jej na szyje.
-Stęskniłam się. - powiedziałam szczerze.
-Ja też. - uśmiechnęła się, lecz szybko spoważniała. - Ale musimy porozmawiać. Słyszałam trochę waszej rozmowy. Rozmawiałam z Evanem. Eloise, wyjedziemy na jakiś czas z miasta. Właściwie, tylko ja i Eloise.
-Co się dzieje? - spytał Elias.
-Niepokoją nas zachowania Eloise. Nie będziemy patrzeć, jak znowu wracasz do starych nawyków. Powiedziałam, że wyjeżdżasz i nic do gadania.
-Mamo. - zaprotestowałam. - Nic mi nie jest. Nie muszę nigdzie wyjeżdżać.
-Decyzja podjęta. Czekam na dole. -Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zniknęła za drzwiami. Spojrzałam błagalnie na Eliasa.
-Tak będzie lepiej. - westchnął Elias. Siadłam obok niego zrezygnowana.

Dwie godziny później, siedziałam obok niej w samolocie. Gapiłam się przez okno.
-Dlaczego nie mogłam pożegnać się z przyjaciółmi? Jestem dorosła, wywozisz mnie gdzieś. Ale dla nich znikłam bez słowa.
-Wiem, że coś się z tobą dzieje. Dobrze wiesz, że się o Ciebie martwię.
-Twoja troska jest wręcz urocza. Pozbawiasz mnie kontaktu z przyjaciółmi i liczysz na moją współpracę. - mruknęłam.

1 komentarz: