Poranne bieganie bez Elosie było nudne. Właściwie, odkąd Eloise wyjechała wszystko było nudne. Oczywiście Matt dotrzymywał mi towarzystwa, ale bez swojej bliźniaczki czułem wewnętrzną pustkę. Matt nie mógł ze mną biegać bo miał zajęcia. Kiedy wróciłem do domu, wskoczyłem pod szybki prysznic. Gdy wyszedłem i przebrałem się w ciuchy do Instytutu zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer mojej mamy.
-No cześć. - powiedziałem przeczesując mokre włosy ręką. - Co tam?
-Twoja siostra nie chce rozmawiać. Mówi, że wszystko z nią w porządku. -westchnęła.
-Mamo, skoro od tygodnia Ci to powtarza, opowiedziała Ci o Rosji i o Wrenie, to chyba znak, że nic więcej jej nie trapi. Po za tym, powiedziałaby mi. I tak mówi mi o wszystkim.
-No nie wiem Elias. Pamiętasz jak opowiadałam Ci o babci? Że była nietypowa? - Moja rodzicielka zdecydowanie przemęczona. Gdyby tylko zrozumiała, że odcięcie nas od Eloise nie pomoże.
-Tak. Mówiłaś, że była jakaś nietypowa. -mruknąłem podchodząc do lodówki i wyciągając z niej sok pomarańczowy.
-Właśnie. Czytałam o jej przypadku. To może przechodzić z pokolenia na pokolenie. Żeńskie oczywiście. Nie obraź się skarbie, mamusia cię kocha takim jakim jesteś.
-Też cię kocham mamo. Ale kontynuuj. - uśmiechnąłem się lekko.
-Sądzę, że Eloise ma w sobie taką moc. I nie chce się przyznać. Nie chcę, żeby spotkał ją taki los jak babcię.
-Mamo. Zacznijmy od tego, że babcia była samotna. Nie zauważyliśmy tego. Z Eloise nie jest źle, ma nas. Jedno rozstanie z Wrenem, tego nie zmieni. Wiem, że Elo ma kruchą psychikę, rozumiem dlaczego płaciłaś za najlepszych lekarzy by ją leczyć. Ale nie możesz jej izolować, naprawdę. Jest dorosła, jak będzie czuła że jej nie ufasz, to wtedy nic ci nie powie. Wróć z nią. Poczytamy, dowiemy się więcej kim była babcia i wtedy dowiemy się czy Eloise też jest tym kimś albo czymś.
-Dlaczego jesteś doroślejszy ode mnie? - Moja mama zaśmiała się cicho.
-Po prostu jestem obiektywny. Po za tym, nie mam kogo ubierać. Elo pozwalała mi wybierać jej ubrania. - zaśmiałem się. - Wrócicie szybko i zajmiemy się wszystkim razem.
-Dobrze. Wrócę z nią. Po weekendzie. Spędzę z nią trochę czasu na zakupach i budowaniu relacji matka córka. Może oddam jej nawet telefon.
-Wow, mamo. Jesteś taka łaskawa. - zaśmiałem się, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. -Mamo muszę kończyć. Ktoś przyszedł.
-Dobrze skarbie. Kocham Cię.
-Ja ciebie też. - powiedziałem i rozłączyłem się. Kiedy otworzyłem drzwi, stał w nich Matt. Uśmiechnąłem się i przyciągnąłem go do siebie. Wyjazd do Rosji był najlepszym wyjazdem w ostatnim czasie. Pomijając fakt, że zostałem ranny. Matt został moim chłopakiem.
-Stęskniłem się. - powiedziałem, gdy już oderwałem się od niego.
-Jeżeli masz zamiar mnie tak widać, będę częściej chodził na zajęcia. - Matt zaśmiał się lekko, zamykając drzwi. -W Instytucie powstaje stołówka. Pomysł Flo. Musimy jechać tam i zająć najlepsze miejsca. Żeby wszyscy nam zazdrościli. Wiesz, to takie w stylu Eloise.
-Jak dzieci. - zaśmiałem się. - To nie liceum. Będziemy tam jadać nie dla szpanu, tylko wyczerpani z głodu.
-Zobaczymy. - mruknął Matt. - Bez Elosie robisz się marudny.
-Wczoraj nie narzekałeś. - zarzuciłem mu, nalewając soku do szklanek.
-Oj no dobra. - zaśmiał się, lecz po chwili spoważniał. - Louise chce żebym się wprowadził do nich.
-To nie jest zły pomysł. - zrobiłem łyk soku. - Będziesz bezpieczny, będziesz mieszkał blisko Elo... i mnie. To jest bardzo dobry pomysł.
-I ty Brutusie przeciwko mnie! -westchnął Matt. -Ale przemyślę to. Jakieś wieści od Eloise?
-Możliwe, że nasza mama w przyszłym tygodniu wróci razem z nią. I może odda jej telefon.
-Bez urazy. Wasza rodzina jest dziwna. Oczywiście po za tobą.
-Gdybym był dziwny, nie byłbyś ze mną? Czuje się urażony. - zaśmiałem się lekko. - Ale tak naprawdę, nasza przeszłość jest skomplikowana. Chociaż sam fakt, że kochany wujek John, jest naszym prawdziwym ojcem który wychowuje sobie adoptowaną córkę. To wszystko wina rodziców. A Eloise, jest krucha. Dlatego mama się o nią boi. W przeszłości... było z nią sporo problemów.
-Chcesz o tym pogadać? - Matt spojrzał na mnie z troską w oczach.
-Jeszcze nie teraz. Wybacz. Nie jestem gotowy.
-Hej. -Matt podszedł do mnie i złożył na moich ustach lekki pocałunek. - Powiesz, jak będziesz gotowy.
-Dziękuje. - szepnąłem, wtulając się w niego. Matt sprawiał, że czułem się przy nim bezpiecznie i sobą.
-Musimy iść do Instytutu. - westchnął Matt. Uśmiechnąłem się lekko i skinąłem głową. Wyszliśmy z mieszkania i zeszliśmy do jego auta.
-Naprawdę mógłbyś zamieszkać u Florence i Louise. - westchnąłem i spojrzałem na wyświetlacz swojego telefonu. Wciąż zero wiadomości od Eloise.
-Powiedziałem, że to przemyśle. - powiedział Matt prowadząc samochód. -Brakuje Ci Eloise?
-Aż tak to widać? - mruknąłem.
-Po prostu Cię znam. Też za nią tęsknie. - odpowiedział spokojnie. - Musimy zrobić jakąś mega imprezę jak wróci.
-Pewnie zrobimy. -wzruszyłem ramionami. - To dziwne, że czuje się tak źle bez siostry.
-Jesteście bliźniakami. Może jesteście powiązani jakąś szczególną więzią. Tak się często dzieje. W Instytucie są bliźniaczki które dokładnie wiedzą kiedy jedna z nich jest chora, budzi się i co robi w danym momencie.
-Wow. - zaśmiałem się. - Może dobrze, że nie wiem kiedy i co robi Elo. Czułbym się jak prześladowca.
-Jesteście niemożliwi. A Florence i Louise? Odkąd dowiedziały się, że są siostrami mimo wszystko są nierozłączne. Flo dla dobra Louise, jest w stanie wysłać Dekkerów w kosmos. - zaśmiał się. - Pójdziemy wieczorem do kina? Albo na kręgle? Spędzimy razem czas i to szybko minie nim Elo wróci.
-Kino jest okej. - Od razu uśmiechnąłem się szeroko. Wiedziałem, że Matt jest jeszcze nie pewny w wielu sprawach więc ucieszyłem się kiedy zapytał mnie o to. Pocałowałem go delikatnie przed wejściem. Gdy weszliśmy od razu dostrzegłem Wrena, czekającego w recepcji.
-W końcu jesteście. - powiedział Wren. - Elias, możemy porozmawiać na osobności?
-Jasne. - odpowiedziałem zaskoczony i poszedłem za Wrenem.
-Co się dzieje z Eloise? Nigdzie jej nie ma. Niby jest na urlopie, ale nikt jej nie widział. Byłem u was wczoraj, nikt nie otworzył. Dzwoniłem, ale ma wyłączony telefon. Co się dzieje?
-Nasza mama martwiła się jej stanem psychicznym i zabrała ją z miasta. Jak już zauważyłeś, bez telefonu.
-Co z Eloise? Chciała sobie coś zrobić?
-Z Eloise w porządku. Nic jej nie jest. Słyszałeś kiedyś o stresie po urazowym? W przypadku Eloise, ten przypadek nabiera nowego znaczenia. Dlatego Tessa widziała ją jako obłąkaną dziewczynę i dlatego jej tu nie ma. Musi odpocząć, naładować baterie. To lepsze niż upijanie się do nieprzytomności albo płakanie. Niedługo wróci. - Westchnąłem. - Ale tak na przyszłość. Nie rań jej więcej. Okej?
-To skomplikowane. Nie chciałem tego robić. To wszystko źle się potoczyło. Da się jakoś do niej dodzwonić? - Wren spojrzał na mnie.
-Nie. Mama nie pozwala nikomu z nią rozmawiać, więc dla Ciebie wyjątku nie zrobi. - mruknąłem. -Mogę już iść?
-Jasne. - skinął głową. Gdy wróciłem do recepcji stał tam młody chłopak. Zapewne nowy łowca. Kobieta z recepcji spojrzała na mnie jak na wybawienie.
-Witaj Elias. Odprowadzisz nowego? - spytała.
-Jasne. - spojrzałem na chłopaka który wydawał się być w naszym wieku. - Jestem Elias. A ty?
-Fabian. - odpowiedział spokojnie.
-Dobra, Fabian. Witamy w Instytucie. -Wziąłem mapkę od recepcjonistki. - Jesteśmy tu. Chodź.
Ruszyłem korytarzem a Fabian dotrzymał mi kroku.
-Tam są sale konferencyjne. Ogólnie dostajesz sms z informacją gdzie masz akurat zebranie. No i recepcjonistka wie. Tymi schodami zejdziesz na stołówkę którą dopiero tworzą. - pokazałem mu schody. - Skąd jesteś?
-Przyjechałem z Londynu. - odpowiedział Fabian.
-Ooo, to całkiem spoko. Chodź pokaże Ci sale ćwiczeń i siłownie. - uśmiechnąłem się. - Rzadko ktoś nowy jest w naszym wieku. Najfajniejszymi i najbardziej wyluzowanymi ludźmi tutaj jestem oczywiście ja, moja bliźniaczka Eloise chwilowo nieobecna, no i mój chłopak Matt.
-Twój chłopak? - Fabian spojrzał na mnie zaskoczony.
-Mamy dwudziesty pierwszy wiek. Homoseksualizm jest w miarę normalny. - wzruszyłem ramionami. -Jak rozumiem jesteś hetero?
-No tak. Ale akceptuje homoseksualizm. Spokojnie. - Fabian zaśmiał się nerwowo.
-Nie denerwuj się. Nie zjemy cie. - zaśmiałem się. -Doszliśmy właśnie do sal ćwiczeń. Dalej są siłownie. Do wyboru, do koloru.
W tym momencie podszedł do nas Matt. Wyglądał na zirytowanego.
-Kto to? - spytał, stając obok mnie i przyglądając się Fabianowi.
-Cześć. Jestem Fabian.
-Fabian jest po stronie Eloise. - mruknąłem, gdy Matt złapał mnie za rękę.
-Miło mi cię poznać, Fabian. Jestem Matt. - Mój chłopak nagle zmienił podejście. - Witamy w Instytucie.
Elias i Matt są moim ulubionym parringiem :D I czy tylko ja nie lubię Fabiana?
OdpowiedzUsuńCo z Eloise? :o