wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział sto dwadzieścia trzy - Kira.

Zaparkowałam pod kamienicą chłopaka mojej wnuczki. Odczekałam dłuższą chwilę, by mieć pewność, że Eloise nie opuści mieszkania. W końcu stanęłam przed drzwiami Wrena i zapukałam. Mężczyzna otworzył drzwi.
-Ty jesteś Wren, tak? - spojrzałam na niego.
-Tak, a pani w jakiej sprawie? - Wren był zaskoczony.
-Jestem babcią Eloise. - odpowiedziałam i weszłam do mieszkania. - Jest tutaj, prawda?
-Tak, tak. Śpi. - odpowiedział Wren. - Co pani tu robi?
-Musimy porozmawiać o Eloise. - odpowiedziałam zirytowana. -Chyba nie przyszłam bez powodu.
-Ale przecież pani zaginęła?
-Ale się odnalazłam. - Wywróciłam oczami. Moja wnuczka mogłaby wybierać sobie mądrzejszych partnerów. - Przejdę od razu do rzeczy, nie mamy zbyt wiele czasu. Jak wiesz moja wnuczka jest banshee. Wiedziałbyś o tym więcej, gdyby Ci idioci zwani twoimi przełożonymi przykładali wagę do uczenia was z czym macie do czynienia. Wasz świat dzieli się na ludzi, łowców dobrych, łowców złych, osuszaczy i wiadomo, czarownice. Podczas gdy po świecie pełzają demony, wilkołaki i masa innych stworzonek. Również banshee. Ma niezwykłe zdolności. Takie o których nawet połowa z was nie słyszała. Gdyby ktoś od razu zaczął działać, obyłoby się bez problemów. Niestety moja infantylna córka zamiast przyznać, że jej córka obudziła w sobie banshee to wywiozła ją na jakieś zadupie gdzie miała okazję poznać jeszcze martwego wtedy Carlise'a Hawthorne'a. I cóż, on i jego sprytne małpki wykorzystali to. Zebrali wystarczającą wiedzę, by Eloise mogła wskrzesić Carlise'a. Oczywiście nie zrobiła tego świadomie. Ale nim podniesiesz alarm, zrób mi kawę. Czeka nas długa rozmowa.
-Eloise wróciła roztrzęsiona. - powiedział Wren, podchodząc do ekspresu. - Niech mi pani wybaczy, ale nie wygląda pani na babcie. Jest pani młoda!
-Dziękuje za komplement. - zaśmiałam się. - No cóż, w naszej rodzinie od pokoleń, kobiety rodziły pierwsze dzieci mając od szesnastu do dwudziestu lat. Więc albo oświadcz się mojej wnuczce, albo się zabezpieczajcie. Nieślubne dziecko to wstyd.
-Przecież Eloise jest nieślubnym dzieckiem twojej córki i Johna Fitzgeralda. - powiedział Wren stawiając kawę przede mną.
-Mylisz się mój drogi. John i Sara znali się bardzo długo. Aż w końcu się w sobie zakochali. Państwo Fitzgeraldowie nie pochwalali związku syna. Więc syn wziął ślub z moją córką. Oczywiście John został wywieziony z kraju z dala od mojej córki, ale oficjalnego rozwodu nigdy nie wzięli. Potem John opiekował się Florence, ale spotykał się z Sarą z dala od rodziny. Sara była wtedy z tym dupkiem, którego imienia nawet nie pamiętam. Przeszkadzał mi w wychowaniu moich wnuków na wojowników.
-Ale dlaczego rodzina Johna nie chciała by był z twoją córką?
-Fitzgeraldowie byli w połowie Rosjanami a w połowie Brytyjczykami. Wtedy o banshee krążyły najgorsze historie. Posądzano nas o bycie pozbawionymi uczuć, istotami mordu. Co  jest oczywiście śmieszne. Owszem, zdarzają się takie wynaturzenia ale to bardzo, bardzo rzadko. Niestety Eloise w Rosji wpadła na taką istotę i ta obudziła w niej moc. Nasza rodzina od pokoleń była związana z banshee. W dodatku nasze koreańsko-japońskie korzenie nie działały na naszą korzyść. Jednak prawdziwa miłość zwyciężyła.
-Więc czym jest Eloise? Czarownicą? Banshee? Wojowniczką? -westchnął Wren.
-Wszystkim na raz. Zna chyba wszystkie możliwe sztuki walki ale akurat Elias to również potrafi. Czaruje i jest banshee.
-Więc teraz będzie znajdować trupy i rozmawiać ze zmarłymi?
Wywróciłam oczami i upiłam łyk kawy.
-To pokazuje jak ograniczają wam wiedzę. To dopiero początek, potrafi przewidzieć czyjąś śmierć, może mieć zdolności telepatyczne. Przede wszystkim musi nauczyć się słuchać. Teraz wydaje się, że ma schizofrenie. Tysiące głosów w głowie. Ale to można wyciszyć. Można opanować. Ale skupmy się na głównym problemie. Aaron, jest moją wtyczką w szeregach Carlise'a. Zmusiłam go do złożenia przysięgi posłuszeństwa. Jeśli złamie pakt, od razu umrze. Oczywiście wszyscy myślą, że jest zły i takie tam. On po prostu chce wrócić do dziewczyny którą kocha. Musimy obmyślić plan działania. Carlise pragnie zemsty, ale nie wojny. Przynajmniej na razie. Poszłabym z tym do Florence albo Louise, ale jedna gwałtowniejsza od drugiej. Najgorsze jest to, że Carlise będzie chciał wykorzystać zdolności Eloise. Jestem tego pewna. A wtedy może wskrzesić samego Hitlera.
Wren zamyślił się. Przyglądałam się swoim paznokciom z nadzieją, że łowca w końcu przyswoi informacje. Gdy już w końcu zrozumiał, zaczęłam opowiadać mu co wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz