Szłam ulicami Paryża, uważnie się rozglądając. W sumie najbardziej podobała mi się tutejsza architektura. Sklepy które znajdowały się w Paryżu, znajdowały się również w wielu miejscach na świecie. Przyglądałam się właśnie wystawie sklepowej kiedy zadzwonił telefon. Aaron.
-Nie uciekam. Oglądam właśnie buty. - odpowiedziałam.
-Nie o to chodzi, ale cieszę się, że zostajesz. Aly i Cam przesunęli datę zaręczyn. Za trzy dni wyjeżdżamy. - powiedział Aaron.
-Dobrze. -uśmiechnęłam się. -Idę przepuszczać mój dorobek życia.
Zaśmiałam się i rozłączyłam.
-Florence. Szybko wyszłaś ze szpitala. - mówi znajomy głos, za moimi plecami.
-Louise, zawsze pojawiasz się niespodziewanie.-mówię cicho.-Co tu robisz?
-Przyszłam się z tobą zobaczyć i dokończyć naszą rozmowę. Usiądziemy gdzieś?-pyta, unosząc brew. Kiwam głową. Idziemy do kawiarni w milczeniu, rozważam wszystkie możliwości tego co może się wydarzyć.
Rozmowa przyprawia mnie o zaskoczenie. Coś w mojej siostrze się zmieniło. Zdecydowanie długo nie widziałam mojej siostry, która szczerze przeprasza. Louise nie lubiła przepraszać.
-Ufam ci Flo, ale uważaj, proszę cię.-mówi spokojnie i chwyta mnie za rękę, patrząc błagalnie.
Kiwam głową. Zachowanie Louise jest inne. Zastanawiam się czy odejść czy zostać.
-Musisz wiedzieć, że pojawimy się w Liverpool'u. Na balu i na zaręczynach. Gabriel będzie z przyjaciółką Aarona. Między nimi nic nie ma. Oboje są beznadziejnie zakochani. Gab dużo o tobie mówi. Nie mówi nic złego. Kocha cię. Bez wahania oddałby za Ciebie życie. Będę mówiła szczerze. Tyle ile mogę. Mi i Gabrielowi zależy tylko na niedopuszczeniu Carlise'a do władzy. Mamy gdzieś władzę bo tak naprawdę stoimy ponad władzą. My i rodzina Dekkerów. Nie wiem czy chcesz rządzić u boku Carlise'a czy co wy tam robicie, nie chce tego wiedzieć. Tęsknie za tobą a to, że jesteśmy po przeciwnych stronach tylko łamie mi serce. Oddałabym wszystko za jeden dzień w którym było by jak dawniej. Żadnej walki o władzę. Chyba że o bycie królową imprezy czy akademika. - staram się powstrzymać przed popłakaniem się. Jestem słabszym ogniwem. Louise zawsze potrafi być silna i osiągać to co chce.
-Flo. To skomplikowane. -odpowiada Lou, wciąż trzymając mnie za rękę.
-Wiem. -przełykam ślinę. -Muszę już iść.
Wstajemy z krzesła.
-Ty również na siebie uważaj. Kocham cię. - przytulam ją mocno. -I nie daj się zabić.
Staram się uśmiechnąć.
-Ty też. - całuje mnie w policzek.
Wychodzę z kawiarni i otulam się kurtką. Po mojej twarzy płyną łzy. Byłam wściekła, czułam się oszukana i tęskniłam za Louise. Zaczęłam biec. Plusem bycia czarownicą jest to, że grawitacja ani lód nie potrafi spowodować kontuzji. Wpadam do miejsca w którym mieszkam. Pytam jednego z ochroniarzy gdzie znajdę Gabriela. Udaje się za wskazówkami. Wchodzę do zbrojowni. Gabriel i Jay pracowali nad czymś.
-Dwa kujony. - mówię słodko. - Wyglądacie tak uroczo.
-Dziękujemy, pysiu. - odpowiada Gabriel szczerząc żeby w uśmiechu.
-Potrzebuję broni.- spoglądam na Gabriela.
-A było tak słodko. - mówi i spogląda na mnie. - Nie będę pytał.
Podaje mi broń i szybko wyjaśnia co i jak. Kiwam głową. Idę do swojego pokoju. Kładę broń na stoliku i siadam obok Ricky'iego. Głaszczę go po główce, a on odwdzięcza mi się liżąc po policzku.
-Tęsknisz za Medusą? - pytam go. Kładzie mi swoją głowę na kolanach i zasypia po chwili. Po chwili ktoś puka do drzwi. Milczę. Drzwi się uchylają i pojawia się w nich Aaron. Widzę go i fantazje o ludobójstwie, zmieniają się na inne fantazje. Zrywam się i spoglądam na niego.
-Nic nie kupiłaś? - pyta zdziwiony. Podchodzi do mnie.
-Kupiłam twoją gadkę o nienawiści do Carlise'a.- warknęłam.
-O czym ty mówisz? - patrzy na mnie zdziwiony.
-O tym że Carlise to twój tatuś. -spojrzałam na niego. - I że nie wpadłeś na to żeby mnie uprzedzić.
-Florence. Sam nie byłem tego pewny. Dowiedziałem się o tym we Włoszech. -Aaron spogląda na mnie z bólem. - Nic mnie z nim nie łączy.
Stoję w miejscu i milczę.
-Odchodzisz? - pyta cicho.
-Możliwe. - odpowiadam. Aaron wdycha i podchodzi do mnie.
-Nie chce żebyś odchodziła. - spogląda na mnie. Wzdycham cicho i podchodzę do okna.
-Okłamałeś mnie w tak ważnej sprawie. - odpowiadam.
-Nie okłamałem. - czuję że stoi za mną. - Zataiłem przed tobą informacje których nie byłem pewien.
Całuje mnie delikatnie w szyje. Kolejny pocałunek. Jestem rozdarta. W końcu Aaron się poddaje. Ma zamiar wyjść lecz łapię go za rękę, przyciągam do siebie i całuję. Aaron mnie obejmuje i odwzajemnia pocałunek. Odrywam się po chwili.
-Nie okłamuj mnie więcej. Ani nie zatajaj ważnych informacji. - mówię spokojnie, spoglądając w jego szmaragdowe oczy.
-Obiecuję. - spojrzał mi w oczy. -Jesteś moją pierwszą, jedyną, tak silną miłością. Dzięki tobie chce być lepszym człowiekiem. Kocham Cię, Florence Fitzgerald.
-Ja ciebie też kocham, Aaronie. -uśmiecham się i przyglądam się jego zaskoczeniu. Po chwili uśmiecha się.
-Muszę zaraz wracać do pracy. - wzdycha. - Mogę coś dla Ciebie zrobić?
-Chce iść z Alex na zakupy. - uśmiecham się.
-Jak wróci to jej to przekaże. - całuje mnie. - Przepraszam że nie powiedziałem ci od razu.
Kiwam głową i patrzę jak wychodzi. Biorę telefon i wykręcam numer Louise. Zgłasza się sekretarka.
-Hej Louise. - mówię cicho. - Nic się nie stało, dzwonię żeby Ci powiedzieć, że wcale nie przestałam kochać Evana. Jest dla mnie ważny ale popełnił wiele błędów w naszym związku. Problem w tym, że ja też popełniłam błąd. Dopuściłam do swojego życia innego mężczyznę. W dodatku zaczęło mi na nim bardzo zależeć. Odpisz albo oddzwoń jak będziesz mogła. -rozłączam się i kładę się na łóżku. Zamykam oczy i po chwili już śpię.
Budzę się w lepszym nastroju. Wstaję z łóżka i przebieram się. Idę do pokoju Gabriela. Mój przyjaciel się pakuje.
-Co ty robisz? - pytam zdziwiona.
-Liverpool. - spogląda na mnie jakby to było oczywiste. Teoretycznie jest, ale pomińmy to.
-A no tak. - rzucam się na jego łóżko. - Wiesz co powinniśmy zrobić, jak to wszystko już się uspokoi?
-Oświeć mnie. - uśmiecha się i spogląda na mnie.
-Wielką Imprezę Flobriela! - zaśmiałam się.
-Taką jak rok temu? - spogląda na mnie wyraźnie rozbawiony.
-Si! - uśmiecham się. - Rosyjska wódka, masa ludzi, zero morderstw.
-A potem będziemy tańczyć na barze jakbyśmy mieli adhd?
Wybuchamy śmiechem.
-Po pierwsze, byliśmy nieźle pijani. Po drugie, przez tą imprezę byliśmy popularni aż do wakacji. - zaśmiałam się.
-I chyba tyle trwał nasz kac. - Gabriel rzucił się na łóżko ze śmiechem. -Jesteśmy najlepszym team'em imprezowym jaki może mieć ten świat.
Spoglądam na przyjaciela który nagle posmutniał.
-Widziałaś się dziś z Louise, prawda? -pyta mnie. Wzdycham cicho i kiwam głową. -Będę musiał o niej zapomnieć, prawda?
Spoglądam na niego. Wiem co czuję do mojej siostry i widzę jak to go niszczy.
-Nie, nie będziesz musiał o niej zapomnieć Gabrielu. -mówię stanowczo. - Zazdroszczę ci tego że ją tak kochasz. Ja wpadłam pomiędzy twojego brata a naszego szefa. A ty mimo wszystko kochasz Louise. Nawet jeśli będę musiała cofnąć czas, to zrobię wszystko żeby pozbyć się Carlise'a i sprawić żebyście byli szczęśliwi.
-Florence. Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką miałem. Nie zostawiaj mnie nigdy, dobrze? - spogląda na mnie. Ma smutne oczy, wygląda tak żałośnie.
-Zawsze razem, przyjacielu. - uśmiecham się. -Skopiemy parę tyłków w Liverpoolu i od razu będzie lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz