-Wybierasz się gdzieś?-spytał. Zwróciłam uwagę na jego wygnieciony garnitur po podróży samolotem. Evan przemknął za drzwiami do swojej sypialni. Wrócili razem. Jak Evan mógł zostawić Flo z Gabrielem i Aaronem i wrócić tutaj jak gdyby nigdy nic?
-Flo została zaatakowana, a ja mogłabym trochę powęszyć.-powiedziałam spokojnie. Carlisle zrobił krok do przodu, a ja automatycznie się cofnęłam. Jego usta odnalazły moje.
-Skąd mam wiedzieć, że do mnie wrócisz?-spytał mnie cicho, odrywając się.
-Zaatakowałeś moją siostrę, więc chyba będziesz musiał mi zaufać. Chociaż sam straciłeś moje zaufanie.-powiedziałam. Carlisle nie wydawał się zaskoczony, jakby wiedział, że to powiem.
-Zaufam ci. W tej sprawie. Oraz w tym, że nie powiesz nic Evanowi. Oni nic nie wie.
-To dobrze.-uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Nie minęła chwila, a byłam naga; całowana przez Carlisle'a.
Szpital, w którym leżała Florence nie należał do najprzyjemniejszych miejsc. Wydawał mi się niesamowicie ponury i ciemny. I dopiero po chwili zdałam sobie sprawę dlaczego. Widziałam nie tylko żywych, ale również zmarłych oraz tych, którzy byli zawieszeni między życiem a śmiercią. Stałam na środku korytarza niemal się dusząc, będąc przygniataną przez setki ludzi. Po chwili to wszystko zniknęło. Znów widziałam tylko żywych, oddychających i (w większości) śmiertelników.
-Florence Fitzgerald.-powiedziałam do kobiety siedzącej za wysokim biurkiem. Ta spojrzała na mnie, jakby nie rozumiała.
-Mi dispiace, non capisco.-odpowiedziała. Wywróciłam oczami.
-Quale stanza è Florence Fitzgerald?-spytałam z płynnym włoskim akcentem. Kobieta wytłumaczyła mi, jak dostać się do danej sali. Podziękowałam i ruszyłam w tamtą stronę. Zatrzymałam się przed drzwiami, zastanawiając się co powiedzieć. I w tym momencie usłyszałam głos mężczyzny, prawdopodobnie Aarona.
Szpital, w którym leżała Florence nie należał do najprzyjemniejszych miejsc. Wydawał mi się niesamowicie ponury i ciemny. I dopiero po chwili zdałam sobie sprawę dlaczego. Widziałam nie tylko żywych, ale również zmarłych oraz tych, którzy byli zawieszeni między życiem a śmiercią. Stałam na środku korytarza niemal się dusząc, będąc przygniataną przez setki ludzi. Po chwili to wszystko zniknęło. Znów widziałam tylko żywych, oddychających i (w większości) śmiertelników.
-Florence Fitzgerald.-powiedziałam do kobiety siedzącej za wysokim biurkiem. Ta spojrzała na mnie, jakby nie rozumiała.
-Mi dispiace, non capisco.-odpowiedziała. Wywróciłam oczami.
-Quale stanza è Florence Fitzgerald?-spytałam z płynnym włoskim akcentem. Kobieta wytłumaczyła mi, jak dostać się do danej sali. Podziękowałam i ruszyłam w tamtą stronę. Zatrzymałam się przed drzwiami, zastanawiając się co powiedzieć. I w tym momencie usłyszałam głos mężczyzny, prawdopodobnie Aarona.
-Strasznie kochasz Louise, prawda?-pyta. Zamieram. Gabriel tam jest. Kilka metrów ode mnie. Dzieli nas tylko ściana... Nie. Louise Delaney Tempest, nie zrobisz tego. Kochasz go... Albo kochałaś go i nie wejdziesz tam teraz, aby wyznać mu co czujesz.
-Tego nie da wyjaśnić się słowami. W dniu kiedy pierwszy raz spotkałem Flo, jakaś wróżka powiedziała mi że poznam prawdziwą miłość, która jest mi przeznaczona i takie tam. Kiedyś ojciec mi tłumaczył że to będzie ktoś z wielkich czarownic. Ale Florence zawsze była dla mnie jak siostra. Po za tym jednym epizodem. A tu poznaję jej siostrę. Najpiękniejszą osobę jaką kiedykolwiek widziałem. Jest piękna, słodka i cholernie wkurzająca. I każde przekomarzanie się z nią powodowało że kochałem ją jeszcze bardziej. Kiedy pierwszy raz ją całowałem, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. A za każdym razem kiedy walczyliśmy z przeznaczeniem coś złego się działo. Aż w końcu umarła. Wtedy czułem się jakby ktoś wydarł mi serce. Nie chciało mi się żyć. Trafiłem do Ośrodka odcięty od świata. Nie wiedziałem co z Florence. Ona wtedy straciła ją drugi raz. Też ją mocno kocha. A kiedy pojawił się promyk nadziei że Lou wróci byłem w stanie zrobić wszystko. Potem Elen i Maud zaczęły mieszać a ja straciłem ją znowu. Tym razem mogę już jej nie odzyskać. Cholernie za nią tęsknie. A teraz jeszcze mogę stracić Flo. - wzdycha.
Przez chwilę nie mogę oddychać. Gabriel mnie kocha. Mam ochotę tam wejść i rzucić mu się w ramiona. Nigdy nie pozwolić mu odejść. Kochać go do śmierci. Ale nie mogę. To by wszystko zniszczyło. Czekam chwilę, przysłuchując się rozmowie dwóch mężczyzn, która powoli staje się coraz bardziej senna. W końcu Gabriel mówi, że chciałby iść ze mną na Bal Walentynkowy-wielką imprezę organizowaną co roku w Liverpoolskim parku. Potem obaj milkną. Zaglądam do sali. Obaj śpią jak dzieci.
Patrzę na moją siostrę, siadając przy jej łóżku. Łzy zbierają mi się w oczach, gdy widzę ją po raz kolejny w takim stanie. Słabą i kruchą w wielkim szpitalnym łóżku. Zawieszoną między życiem a śmiercią. Zamykam oczy i po chwili stoję koło jej ducha. Florence patrzy na swoje ciało, nawet mnie nie zauważając.
-Wiesz, że możesz po prostu wrócić?-pytam spokojnie. Wiem, że jest na mnie zła. O Carlisle'a, o Gabriela, o to, że ją zostawiłam.
Patrzę na moją siostrę, siadając przy jej łóżku. Łzy zbierają mi się w oczach, gdy widzę ją po raz kolejny w takim stanie. Słabą i kruchą w wielkim szpitalnym łóżku. Zawieszoną między życiem a śmiercią. Zamykam oczy i po chwili stoję koło jej ducha. Florence patrzy na swoje ciało, nawet mnie nie zauważając.
-Wiesz, że możesz po prostu wrócić?-pytam spokojnie. Wiem, że jest na mnie zła. O Carlisle'a, o Gabriela, o to, że ją zostawiłam.
-Co tu robisz?-spytała zaskoczona, w końcu mnie zauważając.
-Kiedyś sama byłam martwa. To najwyraźniej jakaś nowa moc.-wzruszam ramionami.-Nie idź dalej. Gabe i Aaron na ciebie czekają.-zauważam.
-Gabriel czeka też na ciebie. Słyszałam co o tobie mówił... On cię naprawdę kocha.-patrzy na mnie wręcz z wyrzutem. Zaciskam usta.
-Tylko między nami jest różnica. Ja nie jestem podpięta do maszyn, które podtrzymują moje procesy życiowe. W każdej chwili mogę tam wrócić. A ty jesteś przeźroczysta i powinnaś sprawić sobie dobry podkład, bo strasznie zbladłaś. Poza tym Evan czeka na ciebie cały czas.
Flo śmieje się gorzko i smutno.
-W zastępach Carlise'a. Zapraszał mnie nim zostałam zaatakowana. Wybacz siostra, nie moja drużyna. Dobra, nie ważne nie mam ochoty gadać o żadnym z nich. Mogłabym teraz zacząć ci prawić morały na temat tego, że Gabriel jest Ci przeznaczony i że za każdym razem, gdy z tym walczycie z uczuciem jakie was łączy dzieje się coś złego. Twoja śmierć, opętanie czy Carlise. Ale to bezcelowe.-wzdycha.-Wiedz że nie będę przychodzić do was na niedzielne obiadki i pogaduszki. Ale co do jednego masz rację. Powinnam wrócić.-spoglądam na mnie.-Ale bynajmniej teraz mam okazję cię przeprosić. Za to, że wtedy uciekłam, że mało z tobą rozmawiałam jak byłaś duchem, po zerwaniu z Gabrielem. Może gdybym była bardziej siostrą, uniknęłybyśmy teraz tego.
Otwieram usta, żeby jej odpowiedzieć. Żeby wyjaśnić, że Evan nic nie wiedział o ataku, że Gabriel i ja to już przeszłość, z jego wyboru. Że nie musi mnie przepraszać, bo to moja wina. Byłam okropną siostrą, która dbała tylko o siebie i swoje sprawy. Ale w tym momencie Florence zaczyna się rozmazywać. Wraca do swojego ciała, ale nieświadomie. Sama wracam do świata żywych i teleportuję się w momencie, kiedy Florence zaczyna się budzić.
-Kiedyś sama byłam martwa. To najwyraźniej jakaś nowa moc.-wzruszam ramionami.-Nie idź dalej. Gabe i Aaron na ciebie czekają.-zauważam.
-Gabriel czeka też na ciebie. Słyszałam co o tobie mówił... On cię naprawdę kocha.-patrzy na mnie wręcz z wyrzutem. Zaciskam usta.
-Tylko między nami jest różnica. Ja nie jestem podpięta do maszyn, które podtrzymują moje procesy życiowe. W każdej chwili mogę tam wrócić. A ty jesteś przeźroczysta i powinnaś sprawić sobie dobry podkład, bo strasznie zbladłaś. Poza tym Evan czeka na ciebie cały czas.
Flo śmieje się gorzko i smutno.
-W zastępach Carlise'a. Zapraszał mnie nim zostałam zaatakowana. Wybacz siostra, nie moja drużyna. Dobra, nie ważne nie mam ochoty gadać o żadnym z nich. Mogłabym teraz zacząć ci prawić morały na temat tego, że Gabriel jest Ci przeznaczony i że za każdym razem, gdy z tym walczycie z uczuciem jakie was łączy dzieje się coś złego. Twoja śmierć, opętanie czy Carlise. Ale to bezcelowe.-wzdycha.-Wiedz że nie będę przychodzić do was na niedzielne obiadki i pogaduszki. Ale co do jednego masz rację. Powinnam wrócić.-spoglądam na mnie.-Ale bynajmniej teraz mam okazję cię przeprosić. Za to, że wtedy uciekłam, że mało z tobą rozmawiałam jak byłaś duchem, po zerwaniu z Gabrielem. Może gdybym była bardziej siostrą, uniknęłybyśmy teraz tego.
Otwieram usta, żeby jej odpowiedzieć. Żeby wyjaśnić, że Evan nic nie wiedział o ataku, że Gabriel i ja to już przeszłość, z jego wyboru. Że nie musi mnie przepraszać, bo to moja wina. Byłam okropną siostrą, która dbała tylko o siebie i swoje sprawy. Ale w tym momencie Florence zaczyna się rozmazywać. Wraca do swojego ciała, ale nieświadomie. Sama wracam do świata żywych i teleportuję się w momencie, kiedy Florence zaczyna się budzić.
Zjawiam się niedaleko hotelu, w którym mam zamieszkać, przynajmniej przez jedną noc. W Paryżu. Znam moją siostrę, będzie chciała tu wrócić. Dlatego poczekam. I dowiem się wszystkiego, czego będę chciała.
Rano budzi mnie telefon. Odbieram, nawet nie zerkając na wyświetlacz.
-'Allo?-pytam zaspana.
-Louise Tempest? Mówi Robert Dekker. Mam informację, która mogłaby cię zainteresować.
Rano budzi mnie telefon. Odbieram, nawet nie zerkając na wyświetlacz.
-'Allo?-pytam zaspana.
-Louise Tempest? Mówi Robert Dekker. Mam informację, która mogłaby cię zainteresować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz