-Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Jesteś najcudowniejszą przyjaciółką na świecie!-powiedziała, przykładając swoje, pomalowane na ciemny fiolet, usta do mojego policzka. Zaśmiałam się serdecznie. Uwielbialam oglądać ją szczęśliwą, a po zerwaniu z Kieranem, zdażało się to rzadko. Ale dzisiaj wręcz promieniała szczęściem, obchodząc swoje dwudzieste drugie urodziny. Z racji, iż był to bal maskowy, Louise wystąpiła w oszałamiającej kreacji Lilith. Suknię miała czarną z fioletowymi zdobieniami, która sięgała do ziemi i idealnie podkreślała jej kobiece kształty. Maskę miała w tych samych kolorach, a włosy pozostawiła rozpuszczone. Wprawdzie to Florence miała na sobie mniej, ale Louise zdecydowanie była uwodzicielką.
-Dla ciebie wszystko.-zaśmiałam się i przytuliłam ją najmocniej jak umiałam. Moja sukienka prawdopodobnie właśnie była całkowicie pognieciona, ale nie przejęłam się tym. Kiedy oderwałam się od Louise, zauważyłam po drugiej stronie salonu Cedrica rozmawiającego z Charlotte. Oprócz Louise i mojego brata, były to dla mnie dwie najważniejsze osoby w życiu.
-Muszę cię przeprosić.-powiedziała szybko Lou i przemknęła w stronę zamaskowanego blondyna. Domyśliłam się, że to Gabriel. On i moja przyjaciółka byli ze sobą dość blisko, ale nawet jeśli ich coś łączyło, to nie okazywali tego. Uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam w stronę Charlotte i Cedrica. Chłopak jak zwykle rozpromienił się na mój widok.
-Lynette.-wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Już dawno wiedziałam, że Cedric coś do mnie czuje, ale byłam mu wdzięczna, że poza patrzeniem na mnie, nie próbował mnie w żadnym stopniu poderwać. Zwłaszcza, że byłam zakochana w kimś innym.-Wykonałaś kawał dobrej roboty z tym przyjęciem.
-Tylko wpadłam na pomysł przyjęcia niespodzianki.-odparłam szybko.-I troszkę pomogłam przy organizacji, ale to nic takiego.
-Jesteś fałszywie skromna, Lyn.-wtrąciła Char.
-Wcale nie!-zaprotestowałam. Naprawdę nie zrobiłam nic więcej, tylko że Ced musiał znaleźć jakiś powód do komplementowania mnie, a Charlotte nie chciała wyjść na nieuprzejmą.-Char, masz ochotę na krótki spacer?-spytałam szybko. Dziewczyna skinęła zaskoczona głową. Chwyciłam ją za nadgarstek i pociągnęłam w stronę ogrodu. Nie wiedziałam, czym spowodowany był ten nagły przypływ odwagi, ale musiałam z nią wyjaśnić kilka spraw.
Idąc przez ogród, niewiele mówiłyśmy. Atmosfera między nami była napięta, co zdecydowanie mi się nie podobało.
-Charlotte.-przystanęłam i przerwałam milczenie.-Musimy porozmawiać.
-To nigdy nie wróży nic dobrego.-westchnęła dziewczyna.-Co się stało?
-Chodzi o to, że...-musiałam to z siebie wydusić. Tylko że nie potrafiłam. Dlatego zrobiłam krok w jej stronę i przyciągnęłam jej twarz do swojej i pocałowałam Charlotte. Przez chwilę miałam nadzieję, że dziewczyna to odwzajemni, ale gdy tylko zaskoczenie minęło, Char odsunęła się ode mnie.
-Lyn... Nie mogę. Nie czuję tego co ty. Raczej nie pociągają mnie dziewczyny.-powiedziała ze smutkiem w oczach.
-Przepraszam.-wydusiłam z siebie.-Nie wiem co sobie myślałam, przepraszam.-odwróciłam się i odbiegłam. Musiałam znaleźć Louise. Weszłam do domu od strony ogrodu i od razu skierowałam się na piętro. Nie widzialam nikogo w czarnofioletowej sukni wina dole, więc ruszyłam do pokoju przyjaciółki. Już miałam zapukać, kiedy usłyszałam głos w środku. Przystawiłam ucho do drzwi.
-Louise, kocham cię. Kocham cię. Ile raz jeszcze będę musiał to powtórzyć?-usłyszałam głos Gabriela.
-Gabe, proszę cię.-głos Louise był słaby i ledwo go usłyszałam przez hałas na dole.-Nie powinniśmy wogóle tego zaczynać. Kieran mnie nienawidzi, chociaż chciałam się z nim rozstać w przyjaźni. Ale ktoś o nas wiedział.
Rozdziawiłam usta ze zdziwienia. Louise miała romans z Gabrielem, będąc jeszcze z Kieranem? Nie, to niemożliwe. Lou by czegoś takiego nie zrobiła.
-Do diabła z tym.-warknął chłopak.-Już nie jesteś z Kieranem i powinniśmy powiedzieć wszystkim, że jesteśmy razem.
-Nie jesteśmy.-przypomniała mu Lou.
-Ale będziemy.-stukot kroków świadczył o tym, że Gabe podszedł do dziewczyny. Zerknęłam przez dziurkę od klucza i zobaczyłam jak Gabe całuje moją przyjaciółkę. Odsunęłam się od drzwi i zbiegłam na dół. Nie wiedziałam co robić. Musiałam porozmawiać z Louise, ale zanim ona zejdzie na dół, może minąć trochę czasu. Mogłabym spróbować z Florence, ale ona mogła o niczym nie wiedzieć.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się i spojrzałam w oczy Cedrica.
-Wszystko w porządku?-spytał zatroskany. Pokręciłam głową. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, aby mnie przytulić, a ja nie protestowałam.
-Char mnie odrzuciła.-zwierzyłam mu się, chociaż wcale nie powinnam, choćby na jego uczucia względem mnie. Ale musiałam komuś o tym powiedzieć.
-Nie zasługiwała na ciebie.-powiedział spokojnie. Potem pociągnął mnie na kanapę i zaczęłam wylewać swoje żale, a on mnie słuchał. Potem przyszli Flo i Evan i zaczęliśmy gadać o wszystkim i o niczym, gdy nagle zauważyłam, że do domu ktoś wszedł. Mężczyzna był niezamaskowany, więc poznałam go od razu. Kieran.
-Louise!-wrzasnął gardłowym głosem.-Louise Tempest!
Osoby stojące najbliżej niego zamilkły i patrzyły z zapartym tchem na rozwój akcji.
-Czego tu chcesz?-przez tłum przepchnął się Gabriel. Również nie miał maski. Gdy Kieran go zobaczył, uśmiechnął się krzywo. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, Kieran wyciągnął pistolet z wewnętrznej kieszeni kurtki i wystrzelił. Gabriel jednak odskoczył, więc kula trafiła go tylko w bark, a nie w serce. Dziewczyna w czarno-fioletowej sukience rzuciła się w stronę Dekkera.
-Louise.-powiedział Kieran i strzelił do dziewczyny. Dwie kule przeszyły jej ciało, jedna po drugiej. Pierwsza trafiła w brzuch, ale druga nie chybiła... I przeszła na wylot przez serce dziewczyny.
Przez chwilę miałam nadzieję, że to nie Louise. Ktoś obezwładnił Kierana, a ja i Florece pobiegłyśmy jednocześnie w stronę leżącej na ziemi dziewczyny. Dotarłam tam pierwsza i zerwałam maskę z jej twarzy. A potem nie mogłam powstrzymać łez, patrząc na twarz mojej przyjaciółki, zastygłej w niemym wyrazie przerażenia.
Nie mogliście uśmiercić Louise! Kerri nie zgadzam się! Powiedz przyjaciółce że ona ma wrócić!!!!!!!
OdpowiedzUsuń