niedziela, 25 sierpnia 2013

Rodział XV -Flo

Pożegnaliśmy się z Lou i ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania. W międzyczasie dostałam sms'a że u Louise ma być jutro impreza i że z chłopakami jesteśmy zaproszeni. Zaparkowałam swoje auto na parkingu pod ziemnym i wróciłam do Gabe'a i Evana. Przekazałam im informację o imprezie po czym się pożegnaliśmy. Weszłam do swojego mieszkania i otworzyłam okno. Ubrałam dresowe spodnie i bejsbolówkę na górę i postanowiłam wziąć się za porządki. Otworzyłam swoją pracownie. Sztaluga i farby były starannie schowana a czterdzieści moich obrazów leżało poukładane o ścianę. Po za Isabell - moją sąsiadką która miała własną galerię - nikt ich nie widział a ona zawsze chciała je wystawić u siebie. Napisałam jej sms'a czy nadal je chce. Postanowiłam je sprzedać a trzydzieści procent z zarobków brałaby Isabell więc zapewne się zgodzi. Zaczęłam opakowywać obrazy kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Zbiegłam na dół i otworzyłam je a w nich stał Jake.
-Pisałaś że wyjeżdżasz. -uśmiechnął się.
-Owszem. Ale już wróciłam. -powiedziałam. Na szczęście moja walizka stała na widoku.  -Myślałam że wrócę później. 
-Przyniosłem Ci notatki. -wyjął staranne kartki w koszulce i mi je podał.
-Dziękuje! -uśmiechnęłam się. -Wejdziesz? Wprawdzie robię porządki ale chętnie napiję się z tobą kawy.
-Jasne. -wszedł i rozejrzał się. -Śliczne mieszkanie.
-Dzięki. -zamknęłam za nim drzwi i poszłam nastawić wodę na kawę.
Jake w tym czasie zobaczył jeden z moich obrazów.
-Malujesz? -zapytał podziwiając obraz.
-Trochę. Właśnie je pakuje. Koleżanka chce je pokazać w swojej galerii po czym sprzedać. -powiedziałam zalewając kawę.
-Może zamiast prawa powinnaś zostać artystką. Naprawdę masz talent. -mruknął z podziwem.
-Prawo jest mi przeznaczone. -zaśmiałam się cicho. 
-To będzie wielka strata dla świata sztuki. -puścił mi oko. -Pomóc ci z tymi obrazami? 
-Nie trzeba. -uśmiechnęłam się. -Poradzę sobie.
Podszedł i wziął swój kubek z kawą. 
-Nalegam. -spojrzał na mnie z uśmiechem.
W końcu się zgodziłam. Po godzinie miałam wszystkie zapakowane i ustawione na dole pod drzwiami.
-Zaprosisz mnie na pokaz prawda? -zapytał z uśmiechem.
-Jasne. -odpowiedziałam chodź nie wiedziałam czy sama pójdę. Pogadaliśmy jeszcze chwile po czym pożegnałam się z nim. Następnego dnia nie było zajęć więc od rana siedziałam w galerii Isabell która ustala szczegóły pokazu. Wróciłam do domu i zaczęłam się przygotowywać do imprezy. Już miałam wychodzić kiedy w drzwiach pojawił się Gabe.
-Evan będzie później więc podwiozę cię. -powiedział.
-Cześć Flo. Jak miło cię widzieć. -mruknęłam lekko urażona tym że się ze mną nie przywitał.
Zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. Gabe wyglądał dziś jakby od rana się szykował.
-Odwaliłeś się jak żaba na otwarcie kanału. -rzuciłam wsiadając do jego auta.
Mruknął coś w odpowiedzi. Na imprezie podeszłam od razu do Lou która stała z jakąś dziewczyną i chłopakiem. Przytuliłam ją na powitanie. Dziewczyna spoglądała na mnie jakbym była kosmitą.
-Przepraszam że wcześniej nie przyszłam. Byłam trochę zajęta. - powiedziałam uśmiechając się przepraszająco.
-Nic się nie stało, Flo. -rzuciła. -Poznaj Lyn i Ced'a.
-Hej! -spojrzałam na nich. Lyn wyglądała jakby planowała morderstwo a Ced lustrował mnie wzrokiem. -Ślicznie wyglądasz. -powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Zgodzę się. -powiedział Gabe pojawiając się za mną.
-Dzięki. Wy też. Szczególnie ty Gabe! Ale nie jesteś w typie napalonych studentek. -powiedziała Lou i wybuchnęłyśmy śmiechem a następnie wyciągnęła mnie na parkiet zostawiając Gabe'a. Nie raz razem tańczyłyśmy na różnych imprezach. Najciekawiej było kiedy byłyśmy już pijane. W pewnym momencie ktoś mnie odciągnął. To był Cameron.
-Co tu robisz? - zapytałam go zdziwiona. Cam nie gustował w studenckich imprezach. 
-Mógłbym zapytać o to samo. Musimy pogadać. -pociągnął mnie. Rzuciłam Lou przepraszające spojrzenie. 
-Hej! Złamiesz mi rękę. -warknęłam lekko zaszokowana zachowaniem. Kiedy wychodziliśmy wpadłam na Evana który przyszedł... Z jakąś blondynką. Poczułam się jakby ktoś mnie spoliczkował. Evan zaczął coś mówić ale Cameron pociągnął mnie i nie usłyszałam co miał do powiedzenia. Kiedy wyszliśmy na dwór zaczynało zbierać się na burzę. 
-Mogę wiedzieć co Ci odbiło? Wyjeżdżasz gdzieś a jak wracasz to nie raczysz mnie poinformować a na dodatek szalejesz na jakiejś imprezie studenckiej. To nie w twoim stylu.
-Skąd możesz wiedzieć co jest w moim stylu co? -wytknęłam mu. -Zrobiłeś mi obciach! Zachowujesz się jakbyś miał do mnie jakieś prawa. Oświecę cie. Nie masz! 
Cameron złapał mnie i zaczął całować ale tak jak chłopak całuje dziewczynę usłyszałam jak ktoś się odwracał i trzask drzwi. To był Evan. Z daleka to wyglądało całkiem inaczej za pewne. Odepchnęłam go zaszokowana.
-Co? Co ty? Co?! Jesteś gejem! -wyrzuciłam z siebie. 
-Uświadomiłem sobie że z nikim nie czuje się jak z tobą. Ani z dziewczyną ani z chłopakiem. To Ciebie pragnę! -wyrzucił z siebie.
-Przecież! Matko! Spałeś w moim łóżku! Nie raz zachowywałam się przy tobie jak przy kumpelach. Przebierałam. Matko! -odwróciłam się i uciekłam w stronę budynku. Lou tańczyła z jakimś chłopakiem. Wyglądało na to że byli blisko. Gabe znikł a Evan miział blondynkę. Nie miałam tu czego szukać. Wyszłam z powrotem na podwórko. Na szczęście Cameron zniknął. Samochód Gabe'a też. Zaczęło już padać. Ruszyłam w stronę swojego mieszkania. W moich oczach pojawiały się łzy. Starałam się je ocierać ale było ich coraz więcej. Byłam przemoczona, zapłakana i zapewne rozmazał mi się makijaż. Nie miałam dokąd pójść. Weszłam na podziemny parking i poszperałam w kieszeni. Znalazłam kluczę z auta. Wiedziałam gdzie pojadę. Wsiadłam do auta i za pomocą magi się wysuszyłam a oczy wytarłam nawilżaną chusteczką. Ruszyłam w stronę instytutu. Instytut strażników mieścił się obok szpitala psychiatrycznego dojechanie tam zajęło mi pół godziny. Kiedy przeszukano mnie zostałam zaprowadzona pod celę Logana.
-Wyglądasz koszmarniej niż zwykle. -rzuciłam do chłopaka siedzącego pod ścianą. Siadłam na krześle i spojrzałam na niego przez kraty.
-Umieram. -mruknął. -Za dwa dni umrę.
-Taa, wpadłam cię rozgrzeszyć. -rzuciłam posyłając mu znudzone spojrzenie -Skąd wiesz że mam siostrę? Gdzie ona jest? Czemu chcą mojej głowy?
-Flo, Flo, Flo. Nie tyle pytań na raz. -uśmiechnął się zjadliwie. - Osuszacze od dawna spędzali czas na badaniu twojej historii. Jesteś owocem romansu. Twoja matka która była dość potężna miała romans z równie potężnym czarownikiem. Masz w sobie moc dwóch rodów. Jest potężna ale nie wiedziałaś o podwójnej mocy przez co szkoliłaś się jak jakaś zwyczajna czarownica. Twoja siostra jest dzieckiem twojej mamy i męża. Ich moc na pewno była związana już dawno temu. Wiesz przyciągali się przez co moc twojej siostry jest potężna ale jednolita. Twoja powoduje konflikt. Ale ktoś doświadczony na pewno umiał by ją kontrolować. Sama twoja krew jest atrakcyjna i pięknie pachnie. -uśmiechnął się z rozmarzeniem.
-Eee, dzięki świrze. Ale nie dam ci jej. - odparowałam. -Wiesz kim są moi rodzice?
-Niestety nie. Nie wiem też kim jest twoja siostra. -spojrzał na mnie.
-Dlaczego mi to wszystko mówisz? -spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Bo i tak umieram. Nikt mnie nie uratował więc równie dobrze możesz o tym wiedzieć. Po za tym jesteśmy tacy sami Flo.
Uniosłam brwi rozbawiona.
-A oświecisz mnie w czym? Bo jakoś nie widzę podobieństwa między nami.-powiedziałam starając opanować paniczny śmiech. 
-Oboje jesteśmy dziećmi z romansu. Nie mamy nikogo. Mógłbym ci pomóc odnaleźć rodziców. -podszedł do mnie. Szczęście że dzieliła nas krata. 
-Przecież za dwa dni i tak umrzesz. Więc to tylko marna próba naciągnięcia mnie na pomoc.-odsunęłam się od niego.
-Jeśli dasz mi swojej krwi to pożyje dłużej. Możemy stąd wyjechać. Pomogę ci ich odnaleźć! -spojrzał na mnie.
-Jesteś nienormalny! -wrzasnęłam i odwróciłam się w strone wyjścia.
Zaczął się śmiać. Jak jakiś psychopata. Chyba zaczęłam rozumieć dlaczego obok instytutu mieścił się psychiatryk.
-Pamiętaj Florence Fitzgerald! Ciebie i siostrę łączy niezwykła więź! Jesteście sobie bliższe niż zwyczajne siostry. 
Reszty nie usłyszałam. Jadąc do domu postanowiłam podjechać pod dom Evana i Gabe'a. Samochodu Evana nie było. Postanowiłam pójść do Gabe'a na chwile. Zaparkowałam kawałek dalej i ruszyłam do domu przyjaciela. Zapukałam. Gabriel wyglądał równie żałośnie jak ja. Miał na sobie czarną podkoszulkę opinającą jego mięśnie i spodnie z dresu.
-Evan jeszcze nie wrócił? -zapytałam cicho.
-Nie. Wejdziesz? - Uchylił drzwi. Przeszłam obok niego i  położyłam torbę na kanapie. Spojrzałam na niego. Dobrze wiedział że Evan mi się podoba. Jemu podobała się Lousie. I oboje dziś dostaliśmy kosza. W jednym momencie znalazł się przy mnie i zaczął mnie zachłannie całować. Odwzajemniłam to. Obojgu nam brakowało czułości. Obiekty naszych uczuć bawiły się z kimś innym. Jednym ruchem wziął mnie na ręce i ruszył w stronę sypialni nie przerywając pocałunku. Zamknął drzwi od sypialni i położył mnie na łóżku. Po wszystkim leżeliśmy obok siebie milcząc. Każde z nas rozmyślało o tym nagłym wybuchu namiętności i pożądania. Poczekałam jak Gabe zasnął i wymknęłam się. Było już późno. Evana nadal nie było a jeśli wrócił to nie słyszeliśmy go.  Kiedy doszłam do swojego auta o mało co nie wrzasnęłam. Na masce mojego auta był martwy  kot z wbitym w niego nożem. A pod tym napisane krwią ,, Ty możesz być następna''. Przyłożyłam dłoń do ust chcąc powstrzymać wymioty. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Wzięłam z bagażnika miotełkę i zepchnęłam kota. Pojawiły się już robaki. Odwróciłam wzrok od zwierzęcia i wyrzuciłam miotłę do śmietnika. Miałam wrażenie że mój żołądek fiknął salto. Musiałam pojechać na myjnie. Na szczęście najbliższa samoobsługowa, całodobowa myjnia była pięć kilometrów od domu Gabriela. Modliłam się żeby po drodze nie spotkać żadnego wozu policyjnego bo miałabym niezłe kłopoty.Umycie auta zajęło mi dużo czasu bo nadal walczyłam z odruchem wymiotnym. W końcu dojechałam do domu. Pierwsze co zrobiłam po wejściu pobiegłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam ulubioną pidżamę ze Snoop'ym. Wzięłam koc i postanowiłam spać w salonie. Sprawdziłam czy drzwi są zamknięte i położyłam się pod koc. Dostałam ataku płaczu. Miałam wrażenie że żyję w jednym wielkim koszmarze. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz