wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział XVIII - Louise

Dźwięki, które wydawały maszyny przyprawiały mnie już o ból głowy. Florence wyglądała na jeszcze chudszą niż zazwyczaj. Jej oczy był zamknięte nie przerwanie od ponad doby. Evan siedział po drugiej stronie łóżka, pustym wzrokiem wpatrując się we Flo. Gabe pojechał do instytutu, sprawdzić, czy złapali osobę, która ją napadła... Na razie nie było jednak od niego żadnych wieści.
-Powinnaś się przespać.-zauważył Kieran, wchodząc do sali. Przychodził tutaj dość często i jako jedyny dbał o wszystko, o czym ja i bracia Dekkerowie zapomnieliśmy. Pokręciłam głową. Byłam śpiąca, ale jednocześnie nie umiałabym zasnąć. Musiałam siedzieć przy Flo. 
-Louise, on ma rację. Nie spałaś od... Dawna.-zauważył Evan. On zdążył się już wyspać kilka godzin temu.
-Spróbuję.-mruknęłam i położyłam się na kanapie, która stała pod ścianą. Kieran podszedł do mnie i pocałował mnie. Powiedział, że wpadnie potem i wyszedł.
Żałowałam, że nie przyjrzałam się lepiej napastnikowi, który zaatakował Florence, ale musiałam ją ratować. Wprawdzie przy pomocy kilku czarów zadbałam o to, żeby nie umarła , ale musiałam zachować pozory. Dźgnięta nożem dziewczyna nie wstanie nagle i nie zacznie tańczyć.
Wernisaż wydawał się teraz odległym wspomnieniem. Byłam zła na Gabriela, ale nie miałam kiedy mu tego wypomnieć. Za bardzo martwiłam się o Flo. To jednak zbliżyło mnie z Kieranem. Pomyśleć, że w trakcie przyjęcia, przez chwilę zastanawiałam się, czy nie dać Gabrielowi szansy. 
Chwilę później znów byłam na motorówce i usiłowałam podnieść ciało, aby wrzucić je do wody... Worek jednak się odwinął i ukazał twarz Florence. Wrzasnęłam, potykając się o coś i nagle ktoś mnie podtrzymał. Odwróciłam się i zobaczyłam Logana uśmiechającego się szaleńczo. Próbowałam się uwolnić z jego uścisku, ale nie potrafiłam. 
-Lou, obudź się.-usłyszałam głos, który dochodził jakby znikąd. Logan zaczął się rozmazywać, tak jak motorówka i morze. Znowu byłam w sali szpitalnej, a nade mną pochylał się Gabriel. Zerwałam się natychmiast, ale byłam zaplątana w koc, którym uprzednio się przykryłam.-Zły sen?
-Nie gorszy niż ten tutaj.-warknęłam, nadal zła na blodnyna. Chłopak zmarszczył brwi.
-Evan, ja i Lou przejdziemy się po kawę, zaraz wrócimy.-oznajmił i pomógł mi wyplątać się z koców. Potem złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę automatu z kawą.-Okej, wyjaśnisz mi czemu jesteś na mnie zła?-spytał poirytowany, gdy zatrzymaliśmy się, żeby wziąć napoje. 
-Naprawdę tak trudno ci się domyślić? Czyżby wszechwiedzący, cudowny Gabe Dekker czegoś nie potrafił pojąć?-drażniłam się z nim. Chłopak zacisnął zęby.
-Jeśli będziesz tak traktować każdego chłopaka, któremu się podobasz, to zostaniesz starą panną.-odparował. Prychnęłam, zakładając ręce na piersi.
-Jeśli będziesz sypiał z najlepszymi przyjaciółkami wszystkich dziewczyn, które ci się podobają, to skończysz w grobie w wieku 24 lat.-syknęłam.
-Może jakaś zaintersuje się mną w porę, żebym nie musiał sypiać z jej najlepszą przyjaciółką.
-Jasne. To dowodzi tego, ile wiesz o kobietach. Lubimy być zdobywane, a ty poddałeś się na starcie. To ty skończysz samotnie. Ja mam Kierana.
-Tak, kolesia, który zerwał z dziewczyną, bo mu się znudziła, a kilka dni później znalazł sobie następną ofiarę!-Gabriel przybliżył się do mnie. Tego już było za wiele.
-Oh, świetnie! Czyli masz mnie za ofiarę? Dla twojej wiadomości, to Em zerwała z Kieranem, bo jej się znudził, a nie odwrotnie.-w szale kłótni zrobiłam jeszcze krok do przodu, zmniejszając odległość między nami.-A ja potrafię dać sobie radę ze złamanym sercem i odrzuceniem, jeśli takie nastąpi. W przeciwieństwie do ciebie. 
-Nie mam cię za ofiarę.-wydusił przez zaciśnięte zęby Gabe.-Mam cię za silną, odważną i niezależną dziewczynę. W dodatku mądrą i piękną. Problem polega na tym, że nie potrafisz dostrzec, że jesteś dla kogoś ważna.
-Potrafię.-szepnęłam. Jego słowa zaparły mi dech w piersiach.-Gabe, znamy się zaledwie kilka dni. Nic o mnie nie wiesz.
-Nie pozwalasz mi się dowiedzieć.-odburknął chłopak, patrząc mi w oczy. Dzieliły nas centymetry, ale... Nie mogłam tego zrobić. Przecież byłam teraz z Kieranem. Odwróciłam wzrok i cofnęłam się.
-I może lepiej, żeby tak pozostało. Kup tą kawę, bo Evan zacznie się zastanawiać, gdzie zniknęliśmy. Gabe westchnął i odwrócił się w stronę automatu, a ja oparłam się o ścianę, aby uspokoić oddech.

Tydzień później Flo nadal leżała w szpitalu, ale odzyskała przytomność. Przyniosłam jej z mieszkania ważniejsze rzeczy oraz ubrania, a także szkicownik. Evan odbył z nią poważną rozmowę, po czym przestał przychodzić. Tak samo Gabe, co akurat powitałam z ulgą. 
-Okej, o co poszło między tobą a Dekkerami?-spytałam ją w końcu. Flo rzuciła mi znudzone spojrzenie. 
-Evan ma przecież swoją blondynę, a Gabe... No cóż, ciężko opisać teraz naszą relację.-Flo wruszyła ramionami.-Gdybyś dała mu szansę, to ty skończyłabyś z nim w łóżku.-posłała mi znaczące spojrzenie, a ja skrzywiłam się.
-Możesz sobie wziąć Gabe'a.-mruknęłam.-Nie jest w moim typie. W dodatku, jestem z Kieranem i świetnie się nam układa.
-Jak chce... Ej!-Flo oburzyła się nagle, patrząc w stronę drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam Camerona, chłopaka ze zdjęć. Zmarszczyłam brwi. Z nim też się pokłóciła?
-Flo, nie jest dobrze.-powiedział, ale Florence mu przerwała.-W two...
-Nie interesuje mnie to! Cameron wynoś się w tej chwili!
-W twoim domu wybuchł pożar.-dokończył Cam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz