poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział XVII - Flo.

Obudziłam się z niezłym kacem moralnym. Próbując się obrócić na drugą stronę zleciałam z kanapy. A więc kanapa była dziś moim wrogiem. Gdzieś w salonie wibrował mój telefon. Odnalazłam go z pomocą magii i zobaczyłam kto dzwoni. Okazało się że to Evan. Wcisnęłam odrzuć. Dostałam sms z przypomnieniem o dzisiejszej wystawie moich prac. Jęknęłam cicho. Nie chce nigdzie iść. Chce walnąć się na sofie z popcornem, lodami i jeszcze większą ilością lodów, puścić sobie ,,Dirty Dancing'' na dvd i pozwolić mojemu sercu zdechnąć do końca.
Podeszłam do lustra. Wyglądałam koszmarnie. Złapałam telefon i napisałam do Louise o wystawie i że może przyjść z osobą towarzyszącą. Po niecałej minucie ktoś zadzwonił. Podejrzewałam że to Lou. Odebrałam nie spoglądając na wyświetlacz.
-Halo? -mruknęłam siadając na schodach.
-Mamy problem. - powiedział Evan. - Flo?
-Nie! Kalkuta z Teresy. Swoje problemy rozwiązuj z blondyną. -warknęłam i rozłączyłam się. Dla pewności wyłączyłam telefon. Fajnie było by mieć pieska - pomyślałam. Taki mały, ruchliwy zwierzak wniósłby wiele radości do mojego mieszania. Poszłam wziąć długą kąpiel. Od razu poczułam się lepiej. Następną godzinę myślałam co ubrać. Zdecydowałam na czarne rajstopy, szare podkolanówki a do tego czarną spódniczkę i kwadratowe ponczo. Włosy pokręciłam i nałożyłam lekki makijaż. Byłam gotowa do wyjścia. Postanowiłam pójść spacerem. Kiedy doszłam jeszcze nic się nie zaczęło. Na moje szczęście. Is poinstruowała mnie co mam robić. Kiedy zaczęli schodzić się goście z wymuszonym uśmiechem zamieniałam z każdym parę zdań. Po godzinie Isabell oznajmiła że wszystkie obrazy sprzedane. Co mnie obchodziły obrazy. Najchętniej sprzedałabym swoje serce. Cameron nie pojawił się co mnie niezmiernie cieszyło. Wzięłam kieliszek wina i przystanęłam przy jednym z obrazów.
-Sądzę że artystka wyrażała tęsknotę za czymś stałym -powiedział nowy obcy głos. Spojrzałam na przybysza. Wysoki kruczowłosy mężczyzna. Gdzieś w moim wieku może niewiele starszy. Nie rozpoznał mnie.
-Skąd takie wnioski? -zapytałam spoglądając na niego z zainteresowaniem.
-Cóż niepewne pociągnięcia pędzlem, barwy zimne co zmusza do zastanowienia się nad przekazem malarki. Obraz daje dużo do myślenia, dlatego go kupiłem. Po za tym z plotek usłyszałem że malarka jest sierotą. -wystawił dłoń a ja z rozbawieniem podałam mu swoją. Ucałował ją. - Jestem Nathaniel Tabolt.
-Miło mi. Florence Fitzgerald. -uśmiechnęłam się widząc zmieszanie Nathaniela.
-Przepraszam jeśli moje słowa Cię uraziły. -spojrzał mi w oczy. Przez chwile coś mówił lecz nic nie słyszałam, wpatrywałam się w jego oczy, były piękne. Nagle nic nie czułam, miałam wrażenie że ktoś mi zabrał mózg. Zamrugałam parę razy i wszystko wróciło do normy. -Może dasz się gdzieś zaprosić.
-Chętnie. -wyjęłam długopis i kartkę z małej torebki i napisałam swój numer. Przy barze stała Lou i chłopak z którym wczoraj tańczyła. Spoglądała na mnie z wyczekiwaniem. Kawałek dalej stali bracia Dekkerowie. Nie miałam ochoty widzieć żadnego. Podałam Nate'owi kartkę z numerem po czym pocałowałam go w policzek. -Zadzwoń szybko.
Uśmiechnęłam się i odwróciłam się do przyjaciółki.
-Hej Lou! -uściskałam ją mocno i ucałowałam w policzki. -Cieszę się że jesteś!
To dziwne ale czułam się lepiej. Spojrzałam na chłopaka który przyszedł z Louise.
-Cześć! Jestem Florence. -podałam mu swoją dłoń.
-A ja Kierran. -odwzajemnił uścisk. - Piękne obrazy.
-Dziękuje -uśmiechnęłam się. Chciałam coś powiedzieć Louise ale Evan bezczelnie mi przerwał.
-Dlaczego nie odbierasz moich telefonów? - zapytał. ,,Bo jesteś paskudnym dupkiem'' - pomyślałam.
-Ponieważ nie mam ochoty z tobą rozmawiać. -odparłam znudzona.
-Posłuchaj to nie miało tak być. Ta blondynka nic nie znaczyła. To z tobą chciałem przyjść. Poczułem jakiś przymus żeby przyjść z Angelą. To przypadek. -spojrzał na mnie niepewnie. Tego było już za wiele.
-A ja przypadkiem przeleciałam twojego brata. -odpaliłam. Gabe zakrztusił się drinkiem którego sączył nie zważając na to o czym mówimy. - Ale to nic nie znaczyło.
Wyminęłam go i wybiegłam na ulicę. Zaczęłam wolno iść. Musiałam się uspokoić. Nagle poczułam silne uderzenie w głowę. Upadłam na ulicę. Zauważyłam nóż który wbił mi się w żebro. Następna była krew chyba moja. Bolała mnie głowa. Usłyszałam krzyk Louise a potem odgłosy walki. Zamknęłam oczy. ,,Nie spisałam testamentu'' - pomyślałam. Kiedy ponownie otworzyłam oczy widziałam nad sobą Lou. Mówiła coś. Za nią majaczyły inne sylwetki.
-Lou - powiedziałam słabym głosem. - Chciałabym mieć pieska.
A potem straciłam przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz