sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział XIII - Flo.

Skinęłam głową.
-Poradzimy sobie. Razem. -uśmiechnęłam się- Pójdę się napić.
Ubrałam kapcie i ruszyłam na dół. W salonie było ciemno. Nalałam sobie wina do kieliszka i stanęłam przy oknie wypatrując przez nie.
-Nie umiesz spać? -usłyszałam za sobą. Drgnęłam lekko wystraszona. - Przepraszam nie chciałem cię wystraszyć. - powiedział Evan. ,,Gdybyś serio mnie wystraszył teoretycznie byłbyś już martwy'' - pomyślałam. To dziwne że prawie się nie wystraszyłam.
-Nie wystraszyłeś. Nie jestem zmęczona. -powiedziałam cicho i odwróciłam się żeby na niego spojrzeć.  -Przepraszam że cię odepchnęłam, nie byłam sobą.
-Zranił cię prawda? -ruszył wolno w moim kierunku.
-Przyzwyczaiłam się. -mruknęłam po czym napiłam się wina. Podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. Czułam jego ciepły oddech.
-Jesteś niezwykła. Żaden dupek tego nie zmieni. -szepnął. Odłożyłam kieliszek i przyciągnęłam go do siebie. Tak bardzo brakowało mi bliskości drugiej osoby. Jego usta były miękkie. Przez chwile walczyliśmy o dominację. Jego pocałunki były słodkie. Objął mnie w pasie i posadził na kredensie. Wplotłam dłonie w jego włosy a drugą rękę położyłam na torsie. Jęknęłam cicho kiedy delikatnie przygryzł mi wargę. Gładził delikatnie moje plecy a drugą rękę wplótł w moje dłonie. Zaczął całować mnie po szyi. Tyle czekałam na ten moment. Wrócił do całowania moich ust. Niespodziewanie któreś z nas strąciło kieliszek który upadł z hukiem na ziemie.
Spojrzałam na niego.
-Ja... przepraszam. -ruszyłam biegiem w stronę pokoju zanim zdążył mnie złapać. Wpadłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Chwile później usłyszałam pukanie. Nie otworzyłam.
-Dobranoc Florence. -szepnął Evan i odszedł.
Położyłam się do łóżka. Straciłam kontrolę. Jego usta były takie miękkie. Drugi raz już dzisiaj. Obejmował mnie jakbym była z porcelany. Moje myśli przeżywały tornado. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
Kiedy się obudziłam wszyscy jeszcze spali. Ubrałam się i wyszłam pobiegać. Miałam wrażenie że biegłam dziś o wiele szybciej niż zwykle. Jak wracałam kupiłam rogaliki na śniadanie. W kuchni przygotowałam śniadanie.
Pierwszy na dół zszedł Gabe.
-Hej. -uśmiechnął się. -Zawsze jesteś rannym ptaszkiem?
-Jakbyś mnie nie znał. -zaśmiałam się. Czułam w sobie jakąś niespotykaną lekkość. Następnie na śniadanie zeszła Lou a po chwili zjawił się Evan. Kiedy Gabe i Lou się przekomarzali przyłapałam jak Evan patrzy na mnie. Czy myślał o wczorajszym pocałunku? Zapewne. Zarumieniłam się parząc sobie herbatę. Evan i ja nie wspomnieliśmy ani słowem o wczorajszym pocałunku. Właściwie nie wiele się odzywał. Po posiłku wstaliśmy i pozbieraliśmy nasze rzeczy po czym ruszyliśmy w stronę Liverpool'u. Lou dziś była w dobrej formie. Rozmawiałyśmy co już wiedziałyśmy. Dojechałyśmy za nim zaczęłyśmy podejmować decyzje co dalej. Zatrzymałam się pod akademikiem przyjaciółki.
-Louise? -spojrzałam na przyjaciółkę.
-Tak, Flo? -przyjaciółka uśmiechnęła się do mnie.
-Powinnaś zamieszkać u mnie. Na jakiś czas. Razem jesteśmy silniejsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz