-Cholera! To jest ciężkie!
-Zaraz będziemy na miejscu.-powiedziałam, najspokojniej jak tylko umiałam. Czarna folia zaszeleściła, ocierając się o gałęzie. Faktycznie, było ciężkie. Ale przecież nie mogłam narzekać. To była moja wina. Jak zwykle zresztą. Zawsze byłam ostrożna, we wszystkim, tylko nie w magii.-Tutaj.-powiedziałam i rzuciłyśmy pakunek na ziemię. Florence oparła się o drzewo, łapiąc oddech, a ja ruszyłam w stronę plaży i pomostu, gdzie wcześniej zacumowałam motorówkę taty. Rozejrzałam się dookoła, aby sprawdzić, czy nikt nie idzie. Na szczęście o tej porze wszyscy mieszkańcy Formby spali i nikt nie miał ochoty na nocne spacery.
Wróciłam do lasu, ukryta za drzewami.
-Czysto?-upewniła się, a ja kiwnęłam głową. Podniosłyśmy worek i ruszyłyśmy w stronę plaży. Rzuciłyśmy go na motorówkę, po czym wskoczyłyśmy do niej, uprzednio odwiązując cumy. Odpaliłam silnik i ruszyłyśmy w stronę morza.
-Co ci strzeliło do głowy?-Flo przerwała milczenie, warcząc na mnie.-Wiesz, że musimy zachować ostrożność...
-Tak, wiem.-jęknęłam, zatrzymując motorówkę. Brzeg był teraz tylko ledwo widoczną linią na horyzoncie z kilkoma jasnymi punktami. Obwiązałam worek linką i przywiązałam do niego ogromny kamień, znaleziony w lesie.-To był przypadek.
-Ten przypadek kosztował zbyt wiele.-warknęła Florence. Wywróciłam oczami i zebrałam w sobie trochę magii, aby unieść worek. Flo uczyniła to samo z kamieniem i po chwili wszystko wylądowało w wodzie z głośnym pluskiem. Stałam jeszcze chwilę, obserwując czarną wodę, by kilka minut później odpalić motorówkę i ruszyć znów do portu.
-To się nigdy nie wydarzyło.-powiedziała Florence, wysiadając z motorówki.-Nie wierzę, że ci pomagałam.
-Podobno jesteśmy przyjaciółkami.-wypomniałam jej.
-Może lepiej, żebyśmy przestały nimi być.-stwierdziła, wahając się. Pewność siebie ją opuściła. Pierwszy raz poczułam gniew. Naprawdę chciała to tak zakończyć?
-Świetnie. Może tak będzie lepiej.-warknęłam i odwróciłam się do niej plecami, cumując łódkę. Kiedy się odwróciłam, Flo nie było, a w moją stronę zmierzał Logan Wells, chłopak mieszkający przy porcie.
-Hej, Lou.-pomachał do mnie, zbliżając się nieubłaganie. Jeszcze tylko jego brakowało dzisiejszej nocy.-Rejs przy świetle gwiazd?
-Logan, jakoś nie wydaje mi się, żeby to była twoja sprawa. Idź spać i wyświadcz mi przysługę - zapomnij, że mnie widziałeś.-syknęłam i oddaliłam się od niego w stronę domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz