-Czyli sądzisz, że napalone studentki się mną nie zainteresują?-zapytał rozbawiony. Wywróciłam oczami i skierowałam się w stronę kuchni, gdzie stały alkohole i przekąski. Gabriel oczywiście ruszył za mną.
-Nie. Jesteś zbyt blisko mnie, żeby cię zauważyły.-odparłam, nalewając sobie wina musującego do kubka.
-Czyli myślą, że jesteśmy razem?-uniósł brew pytająco. Skrzywiłam się, poirytowana. Chociaż z drugiej strony, pochlebiało mi jego zainteresowanie mną.
-Może im się tak wydawać. Wyprowadź je z błędu i zamknij się w pokoju z którąś z nich.-prychnęłam. W głębi serca nie chciałam, żeby mnie posłuchał. Ale przecież nie powinno mnie to obchodzić.
-Mam nawet jedną na oku.-zaśmiał się chłopak i uniósł kubek z winem w geście wznoszenia toastu.-Twoje zdrowie, Louise Tempest.
-Giń, przepadnij, siło nieczysta.-mruknęłam i stuknęłam się z nim kubkami. Nagle podbiegła do mnie Lynette.
-Lou!-stanęła koło nas i zaczęła trajkotać.-Paczka Cedrica przyszła i brat Patricka, Kieran też! Musisz z nim porozmawiać! Błagam, jesteś jedyna, która może to zrobić!-Lyn zrobiła wielkie oczy, jak zwykle, gdy o coś błagała.-Nie daruję sobie, jeśli Kieran wyjdzie, bo go zostawią... Wiesz, paczka Ced'a raczej się z nim nie trzyma, więc on nie ma tutaj żadnych znajomych oprócz ciebie!
-Kieran Rowel?-Gabe upewnił się, czy dobrze usłyszał. Kiedy Lyn potwierdziła skinieniem głowy, chłopak zrobił zdziwione oczy.-Jest na moim roku, też studiuje medycynę.
-Nie zostaliśmy chyba sobie przedstawieni.-zauważyła Lyn, mrużąc oczy i wyciągnęła dłoń.-Lynette Martin.
-Gabriel Dekker. Co studiujesz?-zapytał blondyn, a ja po cichu wycofałam się z kuchni, aby znaleźć Kierana.
Poznaliśmy się przez Patricka, który był na moim roku i tak jak ja studiował religioznawstwo. Kieran był jego starszym bratem, a Pat był przyjacielem Cedrica. Kilka razy umówiliśmy się na kawę, ale było to czysto przyjacielskie spotkanie, biorąc pod uwagę fakt, że Kieran wtedy się z kimś spotykał.
Zauważyłam go rozglądającego się za kimś po salonie i pomachałam do niego. Uśmiechnął się i odmachał mi.
-Louise, miło cię znowu widzieć.-przywitał się ze mną, gdy już znalazłam się w odpowiedniej odległości od niego. Uśmiechnęłam się.
-Nawzajem. Nie spodziewałam się zobaczyć cię tutaj, na imprezie ludzi z innego roku.-powiedziałam, szczerze zaskoczona.
-Patrick wspominał, że będzie ciekawie, po za tym, lubię jedną z mieszkanek tego domu.
-Doprawdy?-zaśmiałam się.-Znam ją?
-Nawet bardzo dobrze.-chłopak nie przestawał się uśmiechać. Dawno z nikim nie flirtowałam i zapomniałam jakie to uczucie. No, może Gabriel mi je przypomniał, przynajmniej w pewnym stopniu, ale nie chciałam teraz o nim myśleć. Pewnie wyląduje w sypialni Lynette zanim się obejrzę.
-Co u Em?-zapytałam, nie tracąc zdrowego rozsądku. Emanuela była dziewczyną Kierana, piękną latynoską. Kieran uśmiechnął się smutno.
-To już skończone.-wzruszył ramionami.-To też jest powód, dla którego przyszedłem.
-Oh.-zamrugałam parę razy, aby upewnić się, czy to nie sen. Czyżby Kieran naprawdę chciał zacząć związek ze mną?
-Louise, chciałabyś wybrać się gdzieś ze mną niedługo?-zapytał z czarującym uśmiechem. W jego zielonych oczach widać było nadzieję.
-Na randkę?-upewniłam się. Kieran skinął głową.-Z przyjemnością.
-To świetnie.-uśmiechnął się radośnie, po czym wskazał na "parkiet".-Zatańczymy?
-Z przyjemnością.-odparłam lekko, uśmiechając się. Wprawdzie piosenka była szybka, Kieran przyciągnął mnie do siebie, a ja zaplotłam ręce na jego karku, czując się wspaniale. Gdzieś w tłumie mignął mi Gabe, zmierzający do wyjścia, a Lynette, która stała przy wejściu do kuchni, patrzyła na mnie sceptycznie. Nie zamierzałam się jednak tym przejmować. Nie wiedziałam też gdzie jest Florence, a Evana widziałam z jakąś blondynką, ale te fakty szybko mi umykały. To była szansa na związek z Kieranem Rowlem i nie zamierzałam jej zaprzepaścić.
Po kilku tańcach i drinkach z Kieranem poczułam się zmęczona. Pożegnałam się z nim szybkim pocałunkiem. Nie, tego nawet nie można było nazwać pocałunkiem. Cmoknęłam go po prostu w usta na pożegnanie. Kiedy weszłam do pokoju, wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Flo, ale odezwała skę poczta głosowa. No cóż, może była z Evanem. Miałam taką nadzieję.
Położyłam się spać, drżąc z ekscytacji. Kieran Rowel... Świetnie się dogadywaliśmy i w dodatku był niesamowicie przystojny. Miał brązowe włosy, kilkudniowy zarost i zielone oczy, a do tego jego sylwetka była wysportowana, ale pełna gracji... Nie mogłam przestać o nim myśleć. Emanuela wyleciała z obrazka, więc wszytsko wydawało się teraz prostsze... Gdyby nie Gabriel, który uporczywie wracał do moich myśli. Znałam go zaledwie dwa dni! Nie mogło przecież nic się stać przez dwa dni.
Zasnęłam, myśląc o Kieranie. Kiedy się obudziłam, Lyn jeszcze spała. Wygrzebałam się z łóżka z niemiłosienym bólem głowy. W kuchni na pewno były tabletki przeciwbólowe. Owinęłam się w szlafrok i zeszłam na dół. W sobotni poranek wszyscy, oprócz Chas, jeszcze spali. Chastity nigdy nie piła na imprezach i zawsze wstawała pierwsza, żeby zrobić jakieś śniadanie. Teraz jednak siedziała na kanapie z książką w dłoni.
-Dzień dobry.-uśmiechnęła się na mój widok. Pewnie musiałam wyglądać przeuroczo. Zaczęłyśmy krótką rozmowę na temat wczorajszej imprezy, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Evan?-widok czarnowłosego łowcy mnie zaskoczył.-Co ty tu...
-Lou, muszę z tobą porozmawiać... Na temat Logana.-chłopak zerknął w głąb domu i uśmiechnął się nerwowo na widok Chas. Najwyraźniej bał się, że wyda jakiś sekret.
-Poczekaj, ubiorę się tylko.-jęknęłam i popędziłam na górę. Wrzuciłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy, po czym wróciłam do Evana, który odpowiadał lakonicznie na pytania, które zadawała mu Chas.-Okej, możemy iść na jakieś śniadanie i wszystko mi wyjaśnisz.
-Nie ma mowy o śniadaniu. Jedziemy do instytutu strażników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz